WALKA Z SAMYM SOBĄ
( do W. M.)
Słyszę słowa — jak karuzela
są wysoko, w obłokach na niebie.
Ty wybrałeś już przyjaciela,
i kołaczesz, i wołasz — do siebie.
Lecz niestety — nikt nie odpowie,
a przy bramie nie dzwonią wrzeciądze,
to jest stukot obcasów w twej głowie,
nie o beton... I na cóż te żądze?
Już zaciskasz zęby do bólu,
nie ujawnisz nic wierszem, ni w mowie,
kto ci wraził do serca ten sztylet.
A ty szydzisz, że kłamstwem odpowiesz.
Chociaż głowa ku ziemi opada,
kark się chyli — to dusza dość harda
— tamto serce do twego nie gada,
może ma cię zaledwie za barda...?
Chichot losu przepłynął nad drzwiami.
Wiersze ciągle jak modły zanosisz…
Wiersze ciągle jak modły zanosisz…
Znów kołaczesz i wołasz słowami.
A więc jednak znów szydzisz – nie prosisz…
© Elżbieta Żukrowska
3.02.2014.
Fot z internetu
Fot z internetu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz