poniedziałek, 28 listopada 2011

Jak to pewnego dnia było (6) OPOWIEŚCI SAMOCHODOWE - Z CHRZANEM !!!

Zdarzyło się naprawdę...
Zdarzyło się któregoś dnia.

Nasi niemieccy przyjaciele to Elisa i Herman B. Mieszkali w przepięknej okolicy w ogromnym zabytkowym domu krytym trzciną. Atmosfera tego domu była niepowtarzalna! Poza tym nasi gospodarze chyba tylko łazienki i w połowie kuchnię mieli nowoczesne, z pewnością także kotłownię. Reszta była sprzed przynajmniej wieku! Wszystko zadbane, wychuchane, sprawne – czekało na przyjęcie gości. 
(9273)

niedziela, 27 listopada 2011

GRZYBY - zdarzylo się naprawdę (5)

Pewnego dnia…
Zdarzyło się naprawdę!


Pasją jesienną było grzybobrania.
W lesie zawsze czułam się bardzo dobrze i - szczęśliwie - nie traciłam nigdy orientacji - dzięki naukom mego taty.
Przyjechałam na Pomorze Zachodnie.
Początkowo mieszkałam blisko lasu. Przez drogę miałam cmentarz, za cmentarzem las, a za lasem „ruski poligon”, gdzie nawet nie starałam się zbliżać. W leśnym pasie za cmentarzem i później dalej już szerokim pasmem były bardzo grzybne miejsca. Jednocześnie na drugi rok mojego tam pobytu trafił się taki „grzybny” rok. Cięło się grzyby w niesamowitych ilościach.
(9243)

środa, 23 listopada 2011

50. NA EKRANIE



NA EKRANIE

Rozsypuj iskierki na ekranie.
Zbieram je, czytam sercem.
Rozsypuj szczodra ręką
W klawiatury stukaniu…
Ja z nich zrobię piosenkę.

Nie żałuj tych słów, nie oszczędzaj.
Przeczytam literkę każdą.
Nie żałuj, daj jak kochanie.
W wirtualnym opowiadaniu
Nauczę się ich na pamięć…

A kiedy już ekran zgaśnie
Kiedy pisać nie zechcesz,
Ja jeszcze w marzeniach moich
Ten rytm odnajdę, dopieszczę…

© el.żukrowska lipiec 2011.
© Obraz pędzla Hanny M.-Wilińskiej.

49. KOCHAM



KOCHAM

I każdą myśl twoją przeczuwam raczej
Niż czytam z ust twoich
Jesteś jak samotna kropla deszczu
Na moim policzku — 
Płynie i zostawia mokry ślad
Który znika najszybciej,
A który ja zapamiętuję mocniej
Niż słowa ryte w kamieniu…

© el.żukrowska 11.listopada 2011.
© Obraz namalowany przez Hannę M.-Wilińska.

wtorek, 22 listopada 2011

48. W UNIESIONYCH RAMIONACH



W UNIESIONYCH RAMIONACH

W uniesionych ramionach zaklęła obietnicę,
w krągłości ud i bioder — słodkie umieranie…
Ledwie spojrzała — drżałeś wielkim pożądaniem,
lecz minęła cię, uszła — darowując życie.

Jej szukałeś na brzegu, jej kroki śledziłeś,
odnajdowałeś w piasku ślad, wiatru westchnienie,
łupinę orzecha, błysk oczu anioła i aż się kuliłeś
ze strachu, że ciebie czeka zapomnienie…

Wieczorem — to najtrudniejsze mroki —
czas zatrzymany za muru załomem,
wiatr firanką kołysze. Ustają na chodniku kroki,
noc pochłania wszystko: dom i ogród za domem…

Wtem w świetle okna ona — lecz nie sama!
Osłabły nagle — tulisz głowę do twardego drzewa.
czepiasz się pnia, musisz się ze sobą zmagać...
Serce miało dziś śpiewać — i już nie zaśpiewa…

el.żukrowska czerwiec 2011
Obraz namalowała Hanna M.-Wilińska.

47. OBDAROWANA PONAD MIARĘ I




OBDAROWANA PONAD MIARĘ

Długo czekałam na takie miłowanie,
Na słowa odkrywające oddanie,
Na patrzenie oczami duszy,
Na myśl, która poruszy…
Zamykaliśmy wspólnie wszystkie bramy,
By otworzyć inne, kolorowe, jak jarmarczne kramy,
Barwą miłości naszej, naszego uwielbienia,
A potem kołysałeś mnie do upojenia...

Obdarowana ponad miarę
Usypiałam szczęśliwa,
Bezpieczna i tylko twoja…

© el.żukrowska  sierpień 2011.
© Obraz pędzla Hani M.-Wilińskiej.
Wszystkie prawa zastrzeżone!

46. PO BURZY



PO BURZY

W ledwie pełgającym świetle
Po burzy
Przychodzę do ciebie poraniona
Leczysz mnie
Uwielbiającym spojrzeniem
Zatrzymujesz skargi
Łagodnym pocałunkiem
Dotykiem rąk
Sączysz we mnie siły
Na nowy dzień
Na nowe wejście do świata

e.żukrowska sierpień 2011
Obraz pędzla Hanny M.-Wilińskiej.
Wszelkie prawa zastrzeżone.

45. POWIEM - NIE POWIEM



POWIEM - NIE POWIEM

Nie powiem — jest mi smutno
Powiem — to dobry dzień na czytanie książki
Nie powiem — oślepłam od płaczu
Powiem — to dobry czas na słuchanie ptaków
Nie powiem — osaczyła mnie samotność
Powiem — może jeszcze raz spróbuję zaśpiewać
Nie powiem — nigdy już nie przychodź pod moje okno
Powiem — może poszukam trzcin i tataraków
Nie powiem — umieram bez ciebie
Powiem — przytul mnie!
Tak bardzo ciebie kocham!

11 listopada 2011 E.Żuk.
Obraz namalowała H.M.-Wilińska.
Wszelkie prawa zastrzeżone!

44. FATAMORGANA



FATAMORGANA

Za szklaną taflą inny świat
Na piaszczystym brzegu
Inne umieranie
Wiatr wydmie nadaje nowy kształt
Od nowa buduje
Piaszczysty szaniec
Już widzę — moja fatamorgana
Moja oaza — której nigdy nie znajdę
Sen którego nigdy nie było
Udręka która za mną zostanie…

el.żukrowska listopad 2011.
Obraz namalowała Hanna M.-Wilińska.

43. NIE WOLNO MI KRZYCZEĆ



NIE WOLNO MI KRZYCZEĆ
- z tomiku LIRA
Jesteś w innym wymiarze
Jesteś jak za grubą zasłoną
Nie poznam nigdy twego zapachu
Ani czułości twoich dłoni
Nie uchwycę twego oka błysku
Nie dotkniesz nigdy mojej skroni
Nie odnajdę cię nie przygarnę
Nie poznam naprawdę
Zostaniesz daleki
W zaciszu swojej groty
Skąd wiem że kładziesz dłoń na moich ustach?
Skąd wiem że nakazujesz milczenie?

© el.żukrowska 12.listopada 2011.
© Obraz pędzla Hanny M.-Wilińskiej.

42. PRZECZUCIE



PRZECZUCIE

Gdy zbliżasz twarz do mojej twarzy
Zamykam oczy by nic nie uronić,
Zamykam, by bez przeszkód marzyć,
By przed obcymi uczucia osłonić….

Oddycham twoim oddechem, kochanie,
W słodkich warg spotkaniu już prawie omdlewam.
Wszystko to jak potęga, jak organów granie
I jak śpiew syreni — choć ja już nie śpiewam…

Jeszcze twoje ręce niosą słodkie drżenia.
Jeszcze mnie przytulasz… Może tylko mamisz?
Przeczuwane tęsknoty już wychodzą z cienia,
Zaraz znikniesz na zawsze… Długo nie zabawisz…

e.żukrowska listopad 2011
Obraz pędzla Hanny Moczydłowskiej-Wilińskiej.

40 i 41. Krzyk I i KRZYK II


KRZYK I

Już cztery razy
Przerwałam to zdjęcie
Boli…Serce boli…
Nie mogę więcej….



KRZYK II

Rwę zdjęcie na pół
I jeszcze raz na pół…
Jakże bardzo boli!
Niech się wreszcie wyboli ten ból!
Niech się skończy moje umieranie!

el.żukrowska 2011.

39. WIOSNA W SERCU - obraz SKOLWIN



WIOSNA W SERCU

Słońce mi się dzisiaj jasne ukłoniło,
Słonecznikiem spadło wprost pod moje stopy,
Zaśmiało się radośnie, śmiechem zakrztusiło,
I na błękit nieba uciekło z powrotem.

Firmament aż się zachwiał, gdy wróciły ptaki,
Kaczeńcem świat rozmaił w radosnym śpiewaniu,
Rozpachniał czeremchą, uczerwienił maki,
Serce rozkołysał w nowym miłowaniu.

Idąc ku tobie nie wiedziałam jeszcze,
Ile tej miłości już we mnie zastaniesz,
A ile tylko na miłość czekania,
Gotowości mojej do brania-dawania,

Tęsknoty mojej,
ciebie przeczuwania
I tego niezwykłego
W moim sercu grania…

===============

PS. Ten wiersz napisałam mając ok. 17-18 lat. Został w obszernych fragmentach w mojej głowie - dwie pierwsze zwrotki pokazuję bez zmian. Teraz tylko „uszlachetniłam” ostatnią zwrotkę.

e.żukrowska 2011
Obraz namalowała Hanna Moczydłowska-Wilińska.

38. BĘDZIE ?



BĘDZIE ?

Nawet, jeśli wierszyk będzie,
Ciebie wcale nie ubędzie,
Bo są takie stany dusz,
Że bez wiersza ani rusz!

Opowiadaj, pleć i bajaj,
Rymowankę gładka składaj,
Czasem tylko — kusząc licho —
Białym wierszem szepnij cicho —
— pisz...pisz...pisz...

e.żukrowska 2011
Obraz namalowała Hanna Moczydłowska-Wilińska.

37. ANIM SIĘ SPODZIEWAŁA



ANIM SIĘ SPODZIEWAŁA
(Z tomików LIRA i LUTNIA)

A-nim się spodziewała, że u ujścia rzeki
Czekać będą na mnie zapóźnione drżenia,
Niewczesne zachwyty, wstydliwe łaknienia —
Wody już nam nie poda ten ktoś — bo daleki...

Już za późno, za późno — krzyknie biała mewa,
Za późno, za późno — szepną fale zbawcze.
Morze przyjmie wody tej rzeki — jak zawsze…
A przy ognisku ktoś szanty zaśpiewa…

Nie poznając postaci, ni głosu, ni pieśni
Zawrócisz w górę do źródeł i światła…
A nic nie jest proste. I droga nie łatwa.
Nie znajdziesz przyjaciół, którzy już odeszli…

Ale jeszcze nadzieja, co ginie ostatnia,
Mami cię, że możesz nowe zobaczyć krainy,
Że przed tobą jest wszystko: i miłość, i dziwy,
Wystarczy na nowo odkryć góry i doliny…

e.żukrowska czerwiec 2011
Obraz pędzla Hani M.-Wilińskiej - PRZYSTAŃ W TRZEBIEŻY

(4) AUTKO - Jak to pewnego dnia było....

Pewnego dnia…
Zdarzyło się naprawdę.

No, wreszcie skończyłam pobierać wszelkie nauki i byłam wolna! Radość! Wiosna! Maj! I co? I namówiłam Ślubnego na kurs na prawo jazdy….On nigdy nie był miłośnikiem motoryzacji. Wprawdzie zrobił prawo jazdy na motocykl, ale … do dziś go nie odebrał… Jednak namówiłam i zaczęliśmy wspólne nauki. A wiosna była cudna tamtego roku! Nie pamiętam bodaj jednaj jazdy w deszcz! Kierownica od pierwszej chwili leżała mi w rękach, jakby była ich naturalnym przedłużeniem…

poniedziałek, 21 listopada 2011

36. ODRZUCISZ MNIE ?


ODRZUCISZ MNIE ?

Zanim słońce zgaśnie chcę jeszcze opowiedzieć
O muzyki graniu, o szeptach zamkniętych w myśli,
O takim szeptaniu, co w każdym słowie czułość,
W każdym spojrzeniu zrozumienie,
Jakie przyjaciel ma dla przyjaciela,

Kogoś bardzo drogiego, gdzie myśli powiązane
Z sobą mocniej być nie mogą, droga moja…

Zatrzymaj te słowa i gest, zatrzymaj grymas na twarzy.
Może jeszcze nie wszystko wiesz,
Może nie dość mocno i wysoko marzysz,
Może ... boisz się tej nagłej miłości?
Chcesz udawać przed sobą, że to ledwie przyjaźń?
Przyjaźń to dobry związek, mocny,
Ale miedzy nami już miłość zakwitła...
Nie broń jej dostępu...
Kochaj... daj się kochać...
Nie odrzucaj —
— przyjmij wyciągniętą rękę...

© e.żukrowska 2011.
© Obraz namalowany przez Hannę Moczydłowską-Wilińską.

35. POŻEGNANIE


POŻEGNANIE
(z tomiku LIRA)

Niosąc miłosne czarowanie
Z jednych rąk prosto w drugie ręce
Szepczesz i prosisz mnie, kochanie,
Jeszcze i jeszcze, więcej i więcej.

Nie zatrzymuj w pamięci
Każdego myślenia,
Każdej łzy, każdego kołatania
Do zamkniętych drzwi.
Nie zatrzymuj wspomnień upartych.
Odrzucaj, co tak boleśnie rozdarte,
Wywrócone, rozbite, rozsypane
Jak popiół na zimowej ścieżce.
Nie było nic warte!
Nie było warte kochania…
Nie wysyłaj następnych listów
— to już pożegnanie…

e.żukrowska 2011
Obraz namalowany przez Hanię M.-Wilińską.
Wszelkie prawa zastrzeżone!

34. ZAPROSZENIE NA SZAMPANA I TRUSKAWKI




ZAPROSZENIE NA SZAMPANA I TRUSKAWKI

Przywołujesz delikatnym uśmiechem-zachętą
Zastygasz na chwilę z wyciągniętą ręką
Już poczułam twój zapach … jak miętę…
Intensywniej przywołujesz spojrzeniem
Spiesz się, spiesz — szepczesz
Jednym tchnieniem-mgnieniem
A ja biegnę biegnę z wysoka marzeniami
Złotym pyłem znaczysz tę drogę do siebie
Potykam się ale już ochraniasz mnie
Unosisz zamykasz w innym świecie
Karmisz moje tęsknoty pieszczotami…

Szampan i truskawki…

e.żukrowska lipiec 2011
Obraz namalowany przez Hannę M.-Wilińską.
Wszystkie prawa zastrzeżone!

33. ZMYSŁY



ZMYSŁY
(Z tomiku LIRA)

Jestem Twoją myślą
Poznałam to czego nigdy nie będziesz mógł ogarnąć

Jestem Twoimi oczami
Widzę to co dla ciebie jest na wieki zakryte

Jestem Twoim słuchem
I zamiast ciebie słyszę wszystkie granie

Jestem Twoim powonieniem
Znam mirrę i migdał znam piżmo i nard

Jestem Twoim smakiem
Lubuję się w winie granatach i pomarańczy


A jednak nie jestem
I nigdy nie będę Twoim dotykiem!
Powiedziałeś:
Położę ręce na szkle,
Ślepy i głuchy odnajdę twoje kształty.
Pozbawiony wszystkich pozostałych zmysłów
Tym jednym sprawię,
Że pojmiesz, jak głębokie
Jest moje miłowanie
I przyjdziesz w moje ramiona
Z oddaniem, jakiego nie zna świat...

e.żukrowska 11 listopada 2011
Obraz namalowany przez H.M.-Wilińską.
Wszystkie prawa zastrzeżone!

32. W MDLEJĄCYCH ŚWIATŁACH



W MDLEJĄCYCH ŚWIATŁACH
(Z tomiku "Lira")

Przychodzisz późno, kiedy światła mdleją.
Księżyc  trzyma się chmury, czając jak do skoku.
Będzie się kąpał? Odważy się skoczyć
Wprost z nieba w wody cichego potoku… ?

Przychodzisz późno. Księżyc już się schował.
Przy drzwiach stęskniona twoje kroki słyszę.
Zmysły nasłuchują, a serce kołysze
Kiedyś już otworzył i usta scałował…

Zatrzymaj mnie jeszcze przy sobie na trochę,
Niech znowu poczuję twoje panowanie!
Męską czułość przelaną dotykiem twych ramion,
Spleceniem ciał zmęczonych, słodkim kołysaniem.

Zatrzymaj mnie jeszcze na najwyższej grani,
Niech obejmą zamgloną tę i tamtą stronę,
Niech krzyk wybrzmi do końca w śpiewnym umieraniu
Nad każdą przepaścią, co echem odpowie…

© el.żukrowska listopad 2011.
© Obraz namalowała Hania M.-Wilińska.

Jak to pewnego dnia było.. (3) MOJE PODRÓŻE

Pewnego dnia…
Zdarzyło się naprawdę.

To miał być szczególny wyjazd. Jakby moje pożegnanie. Przygotowywaliśmy się do niego może i przez pół roku…
Mieliśmy stareńkie renault clio - z bagażnikiem na dachu, bo bagażu „było dużo za dużo”, mięliśmy dwóch synów, z których jeden był akurat „młody i gniewny” czym doprowadzał rodzonego ojca (i matkę też!!) do prawdziwej furii. Natomiast najmłodszy syn miała nowiuśki aparat fotograficzny i pstrykał zdjęcia bez składu i ładu, dla samej przyjemności pstrykania. Z krakowskiego zoo były na ten przykład same tylne nogi zwierząt…

31.PTAKI



PTAKI

Na łęgach Odry
Widziałam orły w tańcu godowym
Jesteś tym orłem

Widziałam atak jastrzębia w locie
Jesteś tym jastrzębiem

Widziałam rarogi
Kołujące nad synogarlicą
Jesteś tym rarogiem

Oboje jesteśmy ptakami.
Oboje potrzebujemy wolności

e.żukrowska 11 listopada 2011
Obraz z pod ręki Hanny M.-Wilińskiej.
Wszelkie prawa zastrzeżone!

wtorek, 15 listopada 2011

30. LICZĄC GODZINY DO BRZASKU



LICZĄC GODZINY DO BRZASKU
(Z tomików LIRA i LUTNIA)

Czekając poranka kubka kawy
Krzyku mewy za oknem
Piszę wiersz za wierszem
W niezgrabnych wersach zamykam
Niedopowiedziane nigdy słowa
Niewyjawione nigdy pragnienia
Naszyjnik z łez nanizanych na nitkę
Skrawki wzruszeń starannie zebrane
Wszystko to chowam do rzeźbionego puzderka
Z drzewa sandałowego moich marzeń
Może kiedyś je światu odkryję…
Tak pokażę jak nie będzie już boleć.

© e.żukrowska listopad 2011
© Obraz namalowany przez Hannę Moczydłowską-Wilińską - Kanion Del Sumidero Mexyk.

29. JESTEM DLA CIEBIE



JESTEM DLA CIEBIE

Jestem twoim aniołem o poranku.
Czekam na ciebie zanim się obudzisz,
Wygładzam zmarszczki na twoim czole,
Kładę ręce na twoich ramionach.
Czujesz, kiedy prostuję twoje plecy…

Jestem twoim wiatrem na spacerze.
Złościsz się na mnie, bo rozwiewam ci włosy
I zachwycasz się czerwonym liściem klonu,
Któremu kazałam tańczyć dla ciebie.
Czujesz, jak łagodzę żar na rozpalonych policzkach…

Jestem twoim jesiennym słońcem miedzy chmurami.
Wyzłacam wszystkie ścieżki twego życia,
Jestem w złotym pyle wirującym nad tobą
I kładę się cieniem u twoich stóp.
Czujesz, jak całuje twoje oczy…

Jestem twoją wieczorną samotną modlitwą.
Przychodzę wyciszyć wszystkie udręki.
Jestem gotowa dla twoich myśli i warg.
We mnie jest całe twoje ukojenie.
Czujesz, jak cię obejmuję, przytulam i wspieram…

Ale ty mówisz — mam dość modlitwy,
Opieki anioła, słońca i wiatru.
Potrzebuję samotności...

e.żukrowska 13 listopaka 2011
Obraz pędzla Hanny M.-Wilińskiej.
Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jak to pewnego dnia było - (2) - JULIA I WIKING

(8989)

Pewnego dnia…

Zdarzyło się naprawdę.

Moja mama była nauczycielką. Kiedyś, dawno temu, a miałam wówczas niespełna 13 lat, mama zabrała mnie na wycieczkę sponsorowaną przez ZNP. Mieszkaliśmy na Podlasiu, a wycieczka była statkiem z Warszawy do Gdańska i z powrotem, a po drodze zwiedzanie tego, co się nam na naszym prawym brzegu trafi. Płynęliśmy głównie nocą. Cała wycieczka trwała krótko 7 - 10 dni, nie pamiętam dokładnie.

poniedziałek, 14 listopada 2011

28. W KROPLI CZASU


28. W KROPLI CZASU

Nie ma niczego niezwykłego w tym, 
Że zatrzymuję dłoń na twoim policzku.
Wewnętrzne ciepło rozjaśnia ci oczy
I widzę, jak rozchylają się twoje usta…
Zanim wypowiesz pierwsze słowo
Dotykam twoich warg najdelikatniej,
Jak motyl skrzydłem stubarwnym,
Niemal oddechem, ciepłym a miłym,
I odchodzę, abyś mógł o mnie marzyć…

Zapamiętałeś ten zapach i smak?
Zapamiętałeś to niezwykłe drżenie?
Zapamiętałeś grę cieni wokół nas?
Zapamiętałeś dotyk i spojrzenie?

Rozpoznajesz już moje źrenice?
Zostawisz pocałunek we wnętrzu dłoni?
Gdzie wybiegniesz myślą za chwilę?
Każesz mi zostać, odejść, za ułudą gonić?

© el.żukrowska 14.listopada 2011.
Szkic z pod ręki Hanny M.-Wilińskiej.

czwartek, 10 listopada 2011

JAK TO PEWNEGO DNIA BYŁO (1)

(8896)
Zwyczajnie było!

W pobliżu miejsca, gdzie zazwyczaj siedzę są ze dwa stosiki książek - zamiennie z włóczką:) Czytam trochę aż za dużo, choć nie zawsze to, co bym chciała... I oto powzięłam wiadomość, jak wejść w posiadanie tomiku wierszy Bronka ZO.K. I coż z tego, gdy nie mam internetowego konta, ani wcale nie umiem robić w Internecie zakupów??? Musiałam czekać na powrót trzeciego syna. W pierwszej chwili nie miał czasu. Przecież się w końcu doczekałam...

Ja wiem, że o pieniądzach dżentelmeni nie rozmawiają - bo je po prostu mają... Ale w tym wypadku muszę.

Ledwie zasiadł do komputera ten mój syn, a już przybiega do mnie z pytaniem:

- Mamo, czy ty wiesz, ile te książka kosztuje?

- No wiem. Dwie paczki papierosów.

Mój syn się zapowietrzył.Odszedl, ale po chwili wrócił.

- Mamo, a wiesz ile będzie cię kosztować wysyłka?

Tego akurat nie wiedzialam.

- Ile?

- Paczke papierosów.

- To chyba nie drogo. Bo wiesz, gdybyś to przeliczył na zapałki, to raczej drogo by wyszło...



Po całkiem krótkim czasie przyszła paczka. Aż mi się ręce trzęsły, gdy się do niej dobierałam! A potem przez kilka dni czytałam na okrągło! Nie mogłam sie wprost nacieszyć tomikiem wierszy Bronka. I - oczywiście - Jego książka znalazła się na stosiku blisko mnie, abym w każdej chwili mogła sięgnąć - bardzo często mam ją w swoich rękach. A co się przy tych wierszach napłaczę - tego mi nikt nie odbierze! Ale takie powinny być wiersze - poruszać do głębi, budzić największe emocje. Wtedy wiem, że czytam prawdziwą Poezję, wlaśnie taką prze wielkie P.

Ale to nie koniec opowiesci.

Od przynajmniej 25. lat nie polałam żadnych papierów czymkolwiek, ani herbatą ani moim ulubionym martini, że o innych płynach nie wspomnę. Po prostu takie rzeczy mi się nie zdarzają. Jednakże parę miesięcy temu wylała mi się herbata na włóczkę! Troszkę, objetościowo - może łyżeczka herbaty. Na szczęście wlóczka była moja i do tego ciemnobrazowa - czyli nie ma problemu. Nic bardziej mylnego! Otóż starość przejawia się bardzo różnie - także zmniejszoną sprawnością rąk, słabszym refleksem itp. Reasumując - wylałam herbatę na tomik Bronka :((((((((( Dlaczego nie na każdą inną książkę, tylko właśnie na te wiersze????? I to całe pół szklanki! Ale co to znaczy, jak książka jest wydana na porządnym papierze! Otrzepałam ją z herbaty, obsuszyłam miękką szmatka i ...dalej czytam.

Bronku ZObidzy Kozieński - czy czujesz się poczęstowany herbatą?

Na Twoim miejscu - ja bym się tak nie czuła.

Może kiedyś, w drodze nad morze, będziesz miał chwilę na odpoczynek - u mnie masz zawsze herbatkę "z malinką, cytrynką i listkiem miety" - albo coś podobnego. Zaproszenie jest z serii tych nieustających :)

Ale i tak się Ciebie boję...:)

niedziela, 6 listopada 2011

Zjawka nowego opowiadania- roboczy tytuł - "Wsiowy Cuasimodo"


Niżej to samo, tylko po polsku...
8791
===============A teraz "zjawka" - czyli fragment.

Poznali się w czasie wojny. Róża miła niespełna piętnaście lat. Od zawsze mieszkała na Prusach Wschodnich. A gdy młodego Stanisława wywieziono tam na przymusowe roboty, była pierwszą osobą, która do Stacha zagadała po polsku i dała mu kilka papierosów. Stanisław u swojego gospodarza cierpiał głód, z biegiem czasu Róża zdobywała dla niego także dodatkowe jedzenie. Byli w pobliżu siebie przez blisko rok. Potem przerzucono Stanisława pod Berlin a po paru miesiącach aż w okolice Disseldorfu. Szczęśliwie młodym udało się spotkać przed wyjazdem. Róża była w zasadzie ciągle jeszcze dzieckiem i z dziecięcym strachem zapytała, czy się jeszcze kiedyś zobaczą. Obiecał jej, że jeśli tylko przeżyje wojnę, to do niej przyjedzie.
- Chciałabym, abyś to ty był moim mężem - powiedziała mu z dziecięcą ufnością.
Zapamiętał jej adres i obiecał, że po wojnie natychmiast napisze, a przyjedzie najszybciej, jak to będzie możliwe.
Dotrzymał słowa. Wkrótce po powrocie do domu zrobił sobie u fotografa dwa zdjęcia, na jednym był sam, na drugim z rodzicami. Wysłał obydwa wraz z listem do Róży. Odpowiedziała bardzo szybko i tak jak on przysłała dwa zdjęcia, solo i z rodzicami. Pojechał do niej, choć wcale taka podróż nie była bezpieczna. I w zasadzie dopiero teraz miłość między nimi wręcz wybuchła. Jeszcze w tym samym roku wzięli ślub i Stanisław przywiózł swą młodziutka żonę na zrujnowane gospodarstwo.