sobota, 19 grudnia 2015

W CICHY ZIMOWY WIECZÓR...




W cichy zimowy wieczór... 
- inspirowany zdjęciem 
Mariusza Maciorowskiego

Zobacz jak pięknie poprószyło,
akurat skryło szare smutki,
na niebie gwiazdki zapaliło,
wieczór uczynił się cichutki.

Zobacz - latarnia w okno patrzy,
zazdrości ciepła i kominka,
ją tylko mrozem zima raczy,
gdy wokół bieli się pierzynka.

A dla nas jest herbata z rumem
co wszystkie smutki precz odrzuca,
zdajesz się mówić mi "rozumiem"
i... wspólny wieczór cię zachwyca!

Jesteśmy wespół w świecie marzeń,
księżyc z latarnią nam przyświeca,
płyniemy razem jak żeglarze
w świat, który bardzo nas podnieca!

© Elżbieta Żukrowska 19.12.2015.
fot. Mariusz Maciorowski

czwartek, 17 grudnia 2015

GRAJEWSKIM DEPTAKIEM...



Grajewskim deptakiem...
- inspirowany zdjęciem 
Mariusza Maciorowskiego

Kiedy cię ktoś po świecie gna,
coś w wąskie ścieżki z nagła pcha,
na krzaku szepcze zeschły liść
- Idź! Przecież musisz dalej iść!
Auta światłami kroją mrok
i oślepiając mylą krok.
W śniegu powstaje warkocz stóp.
W myślach dziś chaos... Jesteś już?
Może to zimno, śnieg i wiatr
oczyszczą moich myśli świat...
W wędrówce przez grajewski sen
być może znajdę tamten dzień,
gdzie pachniał narcyz albo bez,
gdzie pod leszczyną tuptał jeż.
Była w nas marzeń lekkość, mgła,
aksamit nocy sprzyjał nam...

© Elżbieta Żukrowska 17.12.2015.
Fot. Mariusz Maciorowski  - "Deptak Grajewo - Koszarówka"

wtorek, 15 grudnia 2015

MAJĄC SZCZĘŚCIE



Mając szczęście


Mamy to szczęście,
że nadal możemy
dzielić się dobrym słowem,
wspierać wzajemnie,
doświadczać uścisku
przyjacielskiej dłoni.
Mamy to szczęście,
że nadal blisko,
że uśmiech za uśmiech,
i troska, gdy łzy.
Mamy to szczęście,
że znaleźliśmy się
przed laty.

© Elżbieta Żukrowska 15.12.2015.
Fot. z internetu

poniedziałek, 14 grudnia 2015

MOŻNA...




Można...


Nie mam dla ciebie wiersza,
nie przyszedł, nie szeptał,
nie stanął w drzwiach pierwszy,
nadziei nie wzniecał...
Jednak mimo wszystko
w zimową pogodę
można słońcem darzyć,
można słodzić miodem...
Swój uśmiech zawiesić
jakby na szczycie choinki,
radosny i szczery
jak oczka dziewczynki.
Można własne serce położyć na dłoni,
można skruszyć skorupę,
co dostępu broni
do drugiego serca...

© Elżbieta Żukrowska 14.12.2015.
Fot. z internetu

sobota, 12 grudnia 2015

* * * (Od dziś światłem...)


   *  *  *

Od dziś światłem mi bądź.
Tańcz, tańcz, wywołuj motyle...
Wiruj, śpiewaj...  poczuj, że żyjesz...!
Brzmij! Bądź wiosną w ogrodzie!
Przyjdź, przyjdź...!
Przychodź już co dzień...
Bądź.

© Elżbieta Żukrowska 12.12.2015
fot. z internetu

Fragment z powieści "Nieznajomy z drugiego rozdziału"



Fragment. Dziś tylko jeden.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przed snem myślała nadal na ten temat. Nie chciała Pauli zapytać wprost, bo wystraszyła się odpowiedzi. Ale przecież to Nikodem któregoś dnia obiecał, że spotkają się wieczorem na Skype, a później to odwołał. Nie dramatyzowała, bo akurat bardzo źle się czuła. Jeśli to jednak… on? Od pewnego czasu jest bardzo powściągliwy, nawet o zamieszkaniu z mamą już nie wspomina. Raczej skarży się, że dużo pracy, że trafił na burzliwą, trudną do tłumaczenie konferencję biznesową, że musiał kogoś tam zastępować, bo jakieś dolegliwości chorobowe, i jeszcze coś, i jeszcze. Natomiast wcale nie napomknie o tym, jak mu idzie pisanie. Mówi do niej Skarbie, ale równie dobrze może nazywać ja inaczej, bo w tym już wcale nie ma serca! Nie ma! I dlatego nie odpowiedziała na dwa ostatnie SMS-y.

piątek, 11 grudnia 2015

WSPOMNIENIE WNUCZKI


Wspomnienie Wnuczki
dla Ireny Pietury

Czasem samotna łza... a czasem potok...
Nie zawsze można nad tym zapanować.
Na sercu został wciąż żałobny otok.
Tak trudno nowe dni pokolorować!

Na grobie stawiasz znicze oraz stroik
- w czas święta nowe zdobienia mogiły.
W domu samotność z mocą niepokoi,
odciąga myśli i wysysa siły...

Gdyby Kochanie twoje nadal było,
gdyby to dla Niej strojenie mieszkania!
Wraz z Jej odejściem wszystko się zmieniło,
czujesz się mocno przez los oszukana.

Cóż może znaczyć w domu zapach jodły?
I kolorowych ozdób blaski niczym flesze?
To ci nie zwróci ukochanej Wnuczki,
ledwie przypomni spacery po lesie...

Już wydobywasz swe skarby ukryte,
drogie pamiątki, jak szatki jedwabne...
Strach, aby nigdy nie były rozmyte,
a brzmiały dźwiękiem czystym i dokładnym.

© Elżbieta Żukrowska 11.12.2015.
fot. Irena Pietura

* * * (Ścichłeś.)




   *  *  *


Ścichłeś.
Twój fotel stał się głębszy,
myśli leniwe, opieszałe.
Szukasz niespiesznie...  we wspomnieniach.
Jest fakt drażniący, że ze związku
dla ciebie nic nie pozostało...
Drzwi na klucz i czas izolacji,
chcesz w samotności wypić wódkę,
słowa nie zdradzić przy kolacji...
Po co objaśniać życie smutne?
Smutne i krótkie, byle jakie...
I pijesz sam zmrożone krople,
by ciebie teraz znieczuliły,
dreszcze zawodu są okropne;
odcięły od groźnego świata,
który niedawno był ci miły...

I jeszcze nie wiesz,
wciąż się biedzisz
z tym, co najgłębiej w tobie siedzi...

© Elżbieta Żukrowska 10.12.2015.
Fot. natemat.pl

czwartek, 10 grudnia 2015

MARZENIA O WIOŚNIE

Marzenia o wiośnie


Wiśniowy sad drzemie czekając na zimę,
dopiero w śniegu na dobre zaśnie
i w sen o słońcu dalekim odpłynie,
by wiosną bielą kwiatów zajaśnieć.

My ciepłą wiosną na spacer pójdziemy,
będę kwiatami stroił twoje włosy!
Oczarowani przepychem wiosennym
wsłuchamy się w koncert na cztery kosy!

Będę ci szeptał do uszka te słowa,
których wciąż nie śmiem głośno wypowiedzieć,
przez to nam wiosna bardziej kolorowa,
choć zanim ona - zimę trzeba przebyć.

© Elżbieta Żukrowska 10.12.2015.
fot. miedzy kroplami deszczu

wtorek, 8 grudnia 2015

MÓW MI O KOCHANIU




Mów mi o kochaniu


Już słońca promyk po szybie przebiegł,
z kubeczka płynie znana woń kawy,
w niebyt odeszły podstępne cienie,
znak zapytania nad rankiem zawisł.

Może wśród planów nam się wyostrzy
już konkretny dla cichej rozmowy,
bo lubię szepty twe o miłości,
może dorzucisz tam kilka nowin...

Powiesz jak miłość twoja ogrzewa,
czego wciąż pragniesz, co cię podnieca,
gdy któraś struna najpiękniej śpiewa...
Ja chętnie nowe pragnienia wzniecam.

© Elżbieta Żukrowska 8.12.2015.
fot. z internetu

niedziela, 6 grudnia 2015

PRAGNIENIE




Pragnienie


Prosiłem - zatańcz i zaśpiewaj.
Jednak to teraz nierealne,
zostały telefony, listy
i tęsknot morze nieprzebrane.

A z listów i z każdej rozmowy
sypią jak śnieg stęsknione słowa
i już nie proszę, nie chcę nowin,
chroń mnie przed światem, nawet schowaj!

Kwiatem niebieskim dla mnie zostań
na progu nocy granatowej,
albo najbielszym śnieżnym płatkiem...
I pozwól, bym cię ucałował!

Rozgrzanych myśli tęskne błyski
ciasno chcą spowić konwenanse,
ty mi obiecaj, co noc przyśnij,
bo w snach tych razem ze mną tańczysz!

© Elżbieta Żukrowska 18.11.2015.
fot. z internetu

ŚWIECE I CHLEB



Świece i chleb


Zapaliłam jedną świecę, zapaliłam dwie.
Przede mną dalsze radosne czekanie.
Pan nam obiecał. Nadzieję wciąż śle.
Bożonarodzeniowe wkrótce świętowanie.

Każdy dzień z życzliwością dla bliskich, spotkanych,
kiedy tak łatwo podzielisz się chlebem,
w bożych annałach tobie będzie zapisany,
byś - zbawiony - mógł później radować się Niebem.

© Elżbieta Żukrowska 6.12.2015.
Fot. z internetu

sobota, 5 grudnia 2015

Dwa fragmenty powieści "Nieznajomy z drugiego rozdziału"




Dwa fragmenty powieści "Nieznajomy z drugiego rozdziału" (nadal w pisaniu...)

***************************

- Ach tak, nie to samo! Tego się nie spodziewałam – zaśmiała się szczerze Matylda. – Żałuję, ale nie da się cofnąć czasu! Szkoda, że te tańce tak szybko się skończyły…
- Pamiętasz, dlaczego?
- Nie bardzo. Ależ tak! Pamiętam! To przez stan wojenny. Nawet wieczorne spotkania się skończyły, bo na dwudziestą drugą trzeba było być w domu. Do nas mało kto przychodził i myśmy przestali odwiedzać… A ty pamiętasz stan wojenny?

Z NADZIEJĄ


Z nadzieją


Za oknem uszargana jesień,
myśli są smutne, chociaż nowe,
czekam, co jutro los przyniesie,
smutne zamieni w kolorowe?

Niechby już w drzwiach stanęło dobro,
miłości oddech był u okna,
niechby już lepiej dziś się wiodło,
z nadzieją, że cię znowu spotkam...

Że od tej chwili tylko wiosna,
na drzewach w soku grube pąki,
krokusów dołem cała łąka
i odżywają znów biedronki.

© Elżbieta Żukrowska 5.12.2015.
Fot. tapeciarnia.pl

środa, 2 grudnia 2015

LIST DO-NIE-WYS-ŁA-NIA





List do-nie-wys-ła-nia


Powstają czasem listy te do-nie-wys-ła-nia,
otoczone chmurą żalu, smutków i goryczy,
w nich wszystko ułożone, co jest do schowania,
a słowa zbędnego nikt się nie doliczy.

Pisać takie listy to żadna zabawa.
Są porządkowaniem prawdy i chaosu.
Zbiorem tajemnic na granicy prawa,
zbrodni i namiętności, i miłości głosem.

Te listy nie proszą o chwilę uwagi,
o łaskę uczucia, oddania czy troski,
odwiedziny, telefon, pudło czekolady.
Lecz już nie ufają, że wyciągnie wnioski!

O nic nie proszą, na nic nie czekają.
Są ostrym oskarżeniem, wrogą retrospekcją.
I nie spłoną w kominku, i nic nie ogrzeją.
Zostaną w szufladzie pamiątką niewdzięczną.

© Elżbieta Żukrowska 2.12.2015.
Fot. z internetu




MOKRĄ NOCĄ



Mokrą nocą


Spacer - odwiedzasz wszystkie gwiazdy miłe,
nie zawsze można, bo deszcz bywa nocą,
rankiem leżysz długo, przeciągasz leniwie,
wreszcie do życia powracasz z ochotą!

Mówisz, że cały urok jest wysoko,
spada na miasto poświatą neonów.
Wędrujesz czasem po hazardu oko,
świadom, że jesteś nadmiernie wstawiony!

Deszcz nigdy tobie jakoś nie przeszkadza,
cóż, wyschnie kiedyś nawet kropli multum!
A lubisz bardzo rozszczepione światło
i zniekształcone linie na rysunku.

Zdarza się dzielisz świat całkiem inaczej,
tutaj jest praca, tam wre już zabawa!
Dlatego ruszasz poprzez nocne place,
do miejsc gdzie czeka codzienny karnawał!

© Elżbieta Żukrowska 2.12.2015.
Fot. Andrzej Augustyniak

niedziela, 29 listopada 2015

Z TOBĄ




Z tobą


Nie dręcz mnie, proszę, ale przychodź nocą,
niech twoje ramiona do snu mnie kołyszą,
niech usta sprowadzą sny najzwiewniejsze,
niech mnie otulą granatową ciszą.

Nie dręcz już dłużej. I przyjdź jasnym rankiem,
abyśmy wspólnie nad kubkami kawy,
bym nie musiała tęsknić za tobą-kochankiem
i do słów takich, co lubią rozbawić.

Kiedy ci przypadnie przyjść do mnie w południe,
to kup po drodze groszki lub żonkile,
z kwiatami radość pozostanie dłużej,
bym później mogła wspominać te chwile.

Możesz odwiedzać mnie w porze obiadu,
choć to zazwyczaj nie jest poetyckie.
Jeśli uprzedzisz mnie o tym zawczasu
- mogę ci zrobić nawet smaczne sznycle.

Specjalnie lubię, kiedy popołudniem
już odświeżony weźmiesz mnie na spacer.
Idąc alejką między drzew kolumny,
z tobą na pewno świat widzę inaczej.

© Elżbieta Żukrowska 29.11.2015
fot. Mirosława Pisarkiewicz



PIASEK




Piasek


Jednym nieprzemyślanym słowem
ścierasz uśmiech z mojej twarzy,
nieświadomy, że mnie aż tak boli.
Odchodzisz tam,
gdzie nigdy mnie nie będzie,
zdziwiony, bo "nic się nie stało".

Tobie - nic.

A ja ugrzęzłam w piaskach pustyni,
gdzie rozczarowanie
filarami podpiera niebo.
Piasek dodany do piasku
wciąż jest tylko piaskiem.

© Elżbieta Żukrowska 28.11.2015.
fot. odkrywcy.pl

JEŚLI AKURAT DESZCZ NIE PADA



Jeśli akurat deszcz nie pada
- wiersz powstał z inspiracji zdjęciem
Andrzeja Kosiby

Popatrz kochany - późna jesień
i już umarły wszystkie liście,
od butów lekki chrzęst się niesie,
a czasem nawet lodem pryśnie!

To już przymrozki, białe szrony
co zdobią resztki jarzębiny
i srebrem oprószają drzewa,
by im poprawić smutne miny.

Ty z kubkiem kawy w oknie myślisz:
pora zakładać szal i czapkę,
ziąb lubi się do skóry wcisnąć,
więc rękawiczki też na łapkę...

W ciepłym paltotku albo kurtce,
na spacer poprzez leśne głusze,
podglądać z bliska chcesz naturę,
a ja wraz z tobą też wyruszę.

© Elżbieta Żukrowska 29.11.2015.
fot. Andrzej Kosiba


sobota, 28 listopada 2015

ZAMIERANIE - UCZUĆ KRES




Zamieranie - uczuć kres


Przekwitły hiacynty i róże.
Czas spłynął jesienną szarugą.
A miłość, choć taka nieduża,
cieszyła i w słońcu i burzą.

Lecz wiatr przeciwności złośliwy
pomieszał, poszarpał, wyniszczył
i nie ma już uczuć szczęśliwych,
bunt w smutki zamienił dziś myśli.

Nic nie ma. I usta zadrżały,
spierzchnięte, bolesne, bez szminki,
a oczy już błyszczeć przestały,
bezradne, jak oczka dziewczynki...

© Elżbieta Żukrowska 9.11.2015.
Fot. z internetu

środa, 25 listopada 2015

* * * (Na białych kartach...)




   *   *   *


Na białych kartach ciągle
niezapisana miłość,
która zgubiła gorące tchnienie
i zapomniała odwiecznych pragnień.
Na białych kartach tylko cienie,
ciągle nabrzmiałe starą tęsknotą,
spłowiałą w długim używaniu,
nudne jak zupa
odgrzewana trzeciego dnia.

© Elżbieta Żukrowska 25.11.2015.
fot.z internetu

wtorek, 24 listopada 2015

KROPLE WSPOMNIEŃ




Krople wspomnień


Majowe zapachy tylko we wspomnieniach! 
Na stole jesienne kwiaty albo... czasem róże!
Potykam się zaspana, omijam kałuże 
i już wreszcie wędruję sucho po podcieniach.    

Poszukując myśli i takich słów związku,
który najlepiej odda duszy mojej burze,  
odgrzebuję w pamięci ślady rąk na murze, 
garść westchnień ukrytych w ozdobnym posążku.

Czy coś pozostało na nadmorskich wydmach?
Może promień słońca, który nas opalał?
Albo wiatr, który zawsze jednak nas oddalał
i szyderczym śmiechem szydził na płyciznach.

Co jeszcze zostało - zasuszone kwiatki?
Zdjęcie co pożółknie nim pół wieku minie...?
Woda jak płynęła - tak i dalej płynie.
I bez końca na niej kołyszą się statki... 


© Elżbieta Żukrowska 24.11.2015.
fot. panoramio.com

sobota, 21 listopada 2015

GDY DA SIĘ POSŁUCH CHOCHLIKOWI...




Gdy da się posłuch chochlikowi...


Wieczór rozjarzył wszystkie latarnie,
a ona czeka w kafejce na mnie.
Po cóż jej książka, nawet gazeta
i ta zaduma - czyżby coś nie tak?
Przecież mnie widzi, już słyszy kroki,
więc czemu smutek taki głęboki?
Ta nieruchomość... Rozczarowanie
w miejsce radości u boku stanie?
I mnożąc dalej takie pytania
patrzę, jak ślicznie wygląda z rana.
Prawda - nie ranek to, już mrok gęstnieje.
Złośliwy chochlik z boku się śmieje!
Usta rozciąga w uśmiech niecnota,
te wszystkie dąsy - jego robota!
Szepnął jej w uszko najgorszą radę
i dumę zbudził w niej na paradę!

© Elżbieta Żukrowska 8.11.2015.
Fot. Cecilia Worley

ODCHODZENIE ?




Odchodzenie?


Wszystko już było: tabletki garściami,
miliony rurek, kroplówka z lekarstwem
i szum narastał, bo "już nie dam rady"
i były myśli "cóż życie jest warte"...

A nawet rozpacz, gdy zamknięte oczy
i zwolnionym pulsem szeptał nadgarstek...
Przez szmer urządzeń czuły głos kochany
"jeszcze nie pora, nadal ze mną zostań..."

© Elżbieta Żukrowska 31. 10. 2015.
fot. z internetu

TO TAKIE SZYBKIE ROZSTANIE




To takie szybkie rozstanie


Już stało się, co stać się miało,
wiatr pozamiatał ślady stóp.
Chwilowe szczęście uleciało
- nie podjęliśmy dalszych prób.

Zaczarowany świat zdmuchnięty
mocnym powiewem w smutny czas,
na darmo mnożyć by akcenty,
skoro już nic nie łączy nas...

© Elżbieta Żukrowska 30.10. 2015.
fot. z internetu

czwartek, 19 listopada 2015

JESIENNE OCZAROWANIE



Jesienne oczarowanie


Czasem do serc zobojętniałych
miłość w jesienne przemijanie
zastuka cicho, stanie w kątku,
podsunie myśli tak jak danie.

Zechcesz dotykać ust lub ramion,
uchwycić splot czerwonych nici
i rozsypane w śnieżną zamieć,
już wybielone - nocą przyśnić.

W tym serca drżeniu, niepokoju,
ale w jak wielkiej ekscytacji,
otworzyć marzeniom podwoje,
już nie pilnując żadnych racji!

© Elżbieta Żukrowska 19.11.2015.
Fot. z internetu

niedziela, 1 listopada 2015

W ZADUMIE



W zadumie
- dedykowany Grażynce Hazeaux - choć wiem,
że u Ciebie, Graziu wszystko wygląda inaczej


Nie słychać dzwonów, aby biły,
świąteczna cisza ponad miastem
i tylko światła migotliwe
oświetlą cmentarz ciepłym blaskiem.

Tam już tysiące są chryzantem,
świadków miłości i pamięci,
by w czas zadumy złożyć ukłon
tym, co zbyt szybko nam odeszli.

Łezka mgłą w oku czasem stanie,
albo i serce zakołacze...
Smutno... Lecz ich wezwałeś, Panie.
Daremnie teraz dusza płacze...

© Elżbieta Żukrowska 1.11.2015.
Fot. z internetu

sobota, 31 października 2015

Dwa fragmenty... jak to przy sobocie.



Dwa fragmenty powieści, którą ciągle mam "na warsztacie":

~~~~~~~~~~~~~~~~

     Jeśli chodzi o Karola - jego śmierć wszystkich zaskoczyła. W niedzielę wrócił z kościoła i powiedział Matyldzie, że jakoś mu ciężko, że z trudem stał, gdy w czasie mszy św. przychodził moment na stanie, że miał wrażenie, jakby nie trzymały wiązadła w kolanach. Później nie miał chęci na obiad, przeleżał do wieczora, nie interesowały go seriale ani sport. W poniedziałek Matylda   namawiała go na wizytę u lekarza. Upierał się jednak, że nic mu nie jest, poleży sobie dzień lub dwa, odpocznie i wszystko będzie dobrze. We wtorek, nie pytając o zgodę, wezwała lekarza do domu. Ten przyjechał w południe, długo badał, osłuchiwał, mierzył ciśnienie i w końcu zadysponował szpital. Konieczne były specjalistyczne badania. Karol się nie godził. Wtedy lekarz przyznał, że według niego Rosiński ma bardzo słabe serce.
- Na coś trzeba umrzeć - odpowiedział Karol i to jakby ze złością. Dawał do zrozumienia, że nie chce, aby się ktoś nim zajmował.

piątek, 30 października 2015

JESTEM TU





Jestem tu


Jeszcze tu jestem, nawet nie śpię.
Buduję świat z mglistych nadziei,
niczym projekty dalej kreślę,
z wiarą, że nic nas nie rozdzieli.

Wszystko to wiem, a jednak... przecież...
Ulotna nutka z łzą się plącze,
jak delikatny mały kociak
gdzieś pod nogami - złote łącze!

... że oto znów się drzwi otworzą
i choć wiatr wtargnie z podmuchami,
twoje ramiona mnie uniosą
w świat wypełniony marzeniami.

© Elżbieta Żukrowska 28.10.2015.
Fot. Wiesław Smurzyński

JESIENNE SMAKI




Jesienne smaki
- w takt opowieści Zdzisława Grużewskiego

Już poczerniały wrzosowiska,
drzewa przy drodze obnażone,
ostatnie pługi na ścierniskach,
jesiennie krzyczą szare wrony.

Już nikt nie pali ciepłych ognisk
i w borze grzybów już nie zbiera,
wiatr pędzi chmury, grozą ciska
i spusty deszczu chce otwierać!

Powietrze mokre, nieprzejrzyste,
przez to horyzont jest skrócony,
oto już nastał czas kominków,
grzanego wina z kardamonem.

© Elżbieta Żukrowska 19.10.2015
Fot. www.wykop.pl

STAW PRZYCZAIŁ SIĘ...




Staw przyczaił się... 
- z inspiracji zdjęciem Adama Mondzelewskiego

Staw przyczaił się nisko, schował za krzewami,
gniewał się na drzewa, bo mu gwiazd nie dają.
Chciał widzieć nocne niebo, bawić odbiciami
lub nawet z kimś całować - pomyślał nieśmiało...

A w dzień chmurki do lustra zaglądać przybyły,
szeptały, że szukają uśmiechu do pary,
dumne drzewa im także dostępu broniły,
ustrojone jesiennie w lustrze przeglądały.

© Elżbieta Żukrowska 29.10.2015.
Fot. Adam Mondzelewski

ZACZEKAJ!




Zaczekaj!
- z inspiracji fotografią Adama Mondzelewskiego

W zmarszczki wody łzy wpadły i się utopiły,
z policzków ktoś je wytarł, a może scałował?
Złota jesień nastrojem zaprasza w alejki,
kusi barwną paletą, chce, abyś wędrował.

Chopina nokturny, walce i mazurki
płyną wraz z listkami, odchodzą daleko,
lecz myśl romantyczna wciąż ją przywołuje,
by rozświetlić oczy i prosić - zaczekaj!

By prosić - już nie płacz! Słońce się wychyli,
ozdobi, wyzłoci co tam jeszcze może.
Z uśmiechem da nadzieję tej uroczej chwili,
w której marzeniom sama drzwi otworzę!

© Elżbieta Żukrowska 29.10.2015.
Fot. Adam Mondzelewski

czwartek, 29 października 2015

SCHODAMI MONTMARTRE




Schodami Montmartre 
- inspirowany opowieścią Grażynki Hazeaux

Są takie urokliwe miejsca,
że mimo licznych barier, schodów,
przychodzę, aby szukać ciebie,
tak jak robiłem to za młodu.

Wszystko się zmienia, jesień przyszła,
a po policzku kropla spływa...
Lecz wciąż pamiętam, moja droga,
choć na grzbiet latek mi przybywa.

I w me alejki chodzę szukać
twych drżących cieni lub uśmiechów,
znajduję posmutniałe drzewa,
późnojesienny chłód oddechu.

Schodami w dół, wciąż w dół, donikąd!
Przecież już wiem, że wyjechałaś,
ale zaparzam dwie herbaty,
udaję, że tu wejdziesz, Mała.

© Elżbieta Żukrowska 29.10.2015.
Fot. Wonderful World


środa, 28 października 2015

POETA I OBRAZ




Poeta i obraz
- dedykowany Stanisławowi Wojnarowi

Dopowiedzieć, czego malarz powiedzieć nie zdołał...
Wysnuć przypuszczenia dokładne z obrazu... 
Czarować Czytelnika, myśli mu wymieniać 
- na długą chwilę zatrzymać, by marzył...

Lecz i poetę obległy marzenia,
gdy w ten akt kobiety wpatrzył się zuchwale!
Zapomniał jakie cechy miał tu powymieniać,
bo już go uwiodły subtelne detale...

Ten półuśmiech szczególny, że zda się - do niego!
Albo ręka, która poetę chce dotknąć...
I jeszcze pierś tak stroma... że aż dreszcz przebiega.
Zatrzymał się w pisaniu, aby się nie potknąć!

A ona, ta z obrazu, zdaje się rozmawiać!
Wabi, coś nakazuje, przyspiesza bieg czasu!
Poeta się zreflektował, zatrzymał wśród marzeń,
jednak wiersz swój napisał - o urokach obrazu. 

© Elżbieta Żukrowska 28.10.2015.
obraz Renata Brzozowska 

sobota, 24 października 2015

Dwa fragmenty powieści, którą nadal piszę...



Przy sobocie dwa fragmenty piszącej się wlaśnie powieści... ciągle bez tytułu... :)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pan Benio starał się jak mógł, wychodził wręcz z siebie. Rad by co ranka szykować Matyldzie kakao! I robić zakupy. Musiała go powstrzymywać przekonana, że jak najszybciej musi stanąć na własnych nogach. Ale nadal miał klucz od jej mieszkania – na wszelki wypadek. Powiedział, że nie może przestać ją odwiedzać, a Matylda wiedziała, że w którymś momencie może to być kłopotliwe… Czuła, że się zaplątała! Na szczęście „psiapsiółeczki” otoczyły ją zwartym kołem. Wpadały nawet po kilka razy dziennie. Przynosiły gotowe obiady, sprzątały, rozwieszały pranie i gadały. Aż do zmęczenia Matyldy.

Okazało się, że rana znów jest zakażona dwoma różnymi bakteriami, których nazwy Matylda nie zapamiętała, na szczęście nie należały do grupy najbardziej złośliwych. Znów antybiotyk… Przedtem Matylda przez kilka dni wychodziła przed blok na ławeczkę choć na piętnaście – trzydzieści minut dziennie. Teraz unikała i słońca, i chłodu. Prawie cały czas była w domowym dresie, leżała długimi godzinami. Upoważniła Benedykta, by sam sobie otwierał drzwi, bo zdarzało się jej spać gdy właśnie przychodził. Był bardzo zatroskany! Któregoś dnia chciał ją zabrać na samochodowy spacer, ale powiedziała – zresztą zgodnie z prawdą – że odchorowuje każdy wstrząs na drodze, że na razie tyle jazdy, co teraz konieczne. To choć kwiaty jej przynosił, zaręczając, że nie kupuje, a dostaje od sąsiadów z działek lub ogródków.

Niedzielnym popołudniem zatelefonował Nikodem.

wtorek, 20 października 2015

ŚWIAT ROMANTYCZNY...



Świat romantyczny...


W tysiącu lśnień się rozpływa,
by nagle skupić w kaskadzie czerwieni 
i znów wystrzelić barwnym pióropuszem 
liści rozwianych poprzez wiatr jesieni.

Może kapelusz, albo parasolka...
I zapomniana ławeczka w alejce.
Ona usiadła, bo bucik uwiera.
On - dość niepewny - bo chyba drży serce... 

Nagle spadł kapelusz! 
Wiatr go rad poderwać!
Czy zdąży ocalić, 
pięknej damie oddać?

© Elżbieta Żukrowska 20.10.2015.
Fot. z internetu



BYWA...



Bywa...


Bywa, że dusza piekłem jest strwożona,
a w niebo jakby nie do końca wierzy.
I nie wie, która jest właściwa strona,
i brak odwagi, by się z życiem zmierzyć.

Chowa przed światem swoje niepokoje,
nie zdradza nędzy przemożnego strachu,
podobno dla niej zamknięte podwoje,
może oczekiwać życiowego krachu.

Jeszcze wspina się troszkę i do drzwi kołacze,
gdy wspomni, że ktoś może je jednak otworzyć.
A w strachu zapytuje, co jeszcze zobaczy,
przecież tylko przykrości wydają się mnożyć!

I oto niespodzianka - za drzwiami przyjaciel!
Ma chętne dłonie, ramiona otwiera!
Strachy przegania, uczy żyć inaczej
i w dobre życie ze sobą zabiera!

© Elżbieta Żukrowska 19.10.2015.
Fot. z internetu

niedziela, 18 października 2015

PO PUSTYNI IDĘ...




Po pustyni idę


Stopy grzęzną w piasku.
Ślady wiatr zbyt szybko
przed okiem zaciera.
Po pustyni...
Czas zamienił się
w nieprzyjaciela,
większego niźli ci, którzy
piasek w moje oczy...
Lecz nowych dróg nie szukam
- cenię przyjaciół
i to ich wybieram.

© Elżbieta Żukrowska 18.10.2015. 
Fot. z internetu

sobota, 17 października 2015

ZBYTECZNA SKARGA




Zbyteczna skarga


Serce głośne, bo pustka uporczywa w środku,
apatia chce ogarnąć kilka myśli w głowie.
W zasadzie nic już więcej czynić mi nie wolno,
tylko żyć w samotności. Nikt nic nie podpowie...

Serce już skamieniało i nie zmienia rytmu.
Wiatr jesienny pod lasem kłęby mgły rozwiewa.
Czas nie stanął w miejscu - a może powinien...
I dziś nie utulę się do białego drzewa...

Minęło... Teraz dni jałowe, pustką naznaczone,
jednostajnością urągają świetlistym  marzeniom.
Usiłuję pojąć, że wszystko na marne...
Nie mogę! Tylko nowym ulegam zranieniom.

Zapłoną na stosie urocze wspomnienia
- bo muszę odrzucić to wszystko co było,
by dalej iść - bodaj cokolwiek kulawo -
tą drogą, na której zbrakło słowa "miłość"...

© Elżbieta Żukrowska 17.10.2015. 
Fot. Rozystronka

Dwa fragmenty piszącej się powieści




... jeszcze takie dwa bardziej "zwyczajne" fragmenciki z piszącej się powieści (ciągle bez tytułu).
~~~~~~~~~~~~~~

Zaledwie go włączyła – przyszło połączenie z bratem.
- Aleksandrze! – ucieszyła się szczerze.
- Witaj mon Papillon.
Papillon… Od razu napłynęły wspomnienia! Dzieciństwo, cudowny rodzinny dom, najpiękniejsze chwile z rodzeństwem i rodzicami! Papillon… Jak dostała to imię? Nie pamiętała tego – ale znała z opowieści. Była wówczas trzyletnim bąkiem ustrojonym w nową, bardzo kolorową sukienkę. Całą rodziną konnym wozem wracano z kościoła. Jechał z nimi kuzyn – stryj Aleksander. To imię często powtarzało się w rodzinie ojca. Stryj był podczas wojny na robotach przymusowych w Niemczech, przyjaźnił się tam z równolatkiem Francuzem i dzięki temu poznał kilka francuskich słów. Czasem się nimi popisywał. Bywało, że Matyldę w domu – nie za często - nazywano Motylem, Motylkiem. Stryj to podchwycił i nazwał Papillon, co – o dziwo - natychmiast do Matyldy przylgnęło. W tej sukieneczce faktycznie wyglądała jak kolorowy motyl.
- Cieszę się, że cię słyszę! – zapewniła.
- Dzwonię, i dzwonię, a telefon masz ciągle wyłączony.
- Wysłałam SMS-a…
- E, tam! Co mi jakieś SMS-y! Wiesz, że ja nie pisuję. Opowiadaj mi tu po kolei.
Opowiadała dość swobodnie, tym bardziej, że nadal była w pokoju sama – aż się w duchu dziwiła, że ta druga pacjentka tak gdzieś przepadła. Musiała bratu zrelacjonować przebieg operacji i nie taić tego, jak się teraz czuje. Przyznała, że trochę słabo, ale najgorzej, że jest tak zimno, więc ją pocieszył, że od zachodu idzie ocieplenie, już nazajutrz ma być wyraźnie cieplej. Dopytywał się o więcej. I w końcu przyznała, że się posypała jako kobieta, że to zbrodnia robić takie operacje! Uderzyć, wydrzeć samo sedno kobiecości! Szlochała cicho. To wszystko w imię twojego życia – przypomniał. No tak, no tak… Pocieszał ją jak umiał.
- Przecież twarda z ciebie baba! Nie dasz się! – zapewnił ją na koniec.
     Jaka twarda? – chciała powiedzieć, ale „wzięła się w garść” – cóż jej po tym mazaniu się i daremnych płaczach. TO już jest poza nią!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przyszedł Benedykt. Przyniósł kawę w termosie – zgodnie z życzeniem Matyldy. Jednak najpierw prysznic i to troskliwe wyczekiwanie pod drzwiami łazienki. Cały pan Benio…
- Kacper ma jutro przyjechać – powiedziała, gdy znów była w łóżku. – On nie ma klucza, a nie mam pojęcia, o której przyjedzie. Nie zapytałam! Prom przypływa rano, około siódmej. Mniej więcej po trzech godzinach powinien przyjechać…
- Niech się pani nie kłopocze. Spróbuję przypilnować, ale na wszelki wypadek zostawię kartkę na drzwiach. Nie będzie miał wtedy wątpliwości.
- Dziękuję, co ja bym bez pana zrobiła, panie Benedykcie! Patrzyłam z okna gdy pan szedł… Pan chyba dużo schudł… I zastanawiałam się dlaczego.
- Troszkę mnie ubyło, ponad dwadzieścia kilogramów… Tak jakoś się porobiło… Cukrzycę mam, teraz mi ją wybadali… Mówią coś lekarze o wyjściu do domu?
Rozmawiali o nieważnych sprawach przez blisko godzinę. W międzyczasie zadzwoniła Roma dziękując w imieniu dzieci. Wczoraj nie mogła, bo cały dzień była w rozjazdach i po lekarzach, aż wreszcie wieczorem padła i spała już aż do rana.
Benedykt dalej opowiadał historie ze swego życia kierowcy, o działce znajomego, przekazywał ploteczki z bloku. Matylda nie dała mu okazji do litowania się nad nią, do gładzenia po twarzy czy całowania rąk – była czujna! Ale gdy wyszedł, Chęcińska nie powstrzymała się od pytania:
- Ja myślałam, że to pani mąż. To kto to jest dla pani? On taki czuły, dbający…
- Mój sąsiad i… opiekun. Kiedyś przyjaźnił się z moim mężem, a teraz przyjaźni się ze mną.
- A zachowuje się tak, jakby był w pani zakochany!
- O tam, zaraz zakochany! Życzliwy jest tylko. I samotny jest, to może się trochę nudzi.
Chęcińska chciała dalej rozmawiać, ale Matylda przymknęła oczy. Jednak nie spała. Myśli niesforną falą płynęły, skakały z tematu na temat. Nikodem dalej nie przysyłał nawet SMS-a. Czuła, że z Paulą też czeka ją długa rozmowa, bo Paula nigdy nie odpuszcza. Nigdy. Poczeka na sprzyjające warunki i dobierze się do samego wnętrza. Na razie Matylda była niespokojna.

© Elżbieta Żukrowska 2015.


środa, 14 października 2015

ŚCIEŻKĄ KOCHANIA...




Ścieżką kochania... 
- z wesołych opowieści Zdzisława Grużewskiego

Mówiłeś do mnie "skarbie", "kochanie",
a ja słuchałam z niedowierzaniem.
Czasem zaś, bardziej rozpędzony,
chciałeś pokazać świat rozgwieżdżony.
Lecz to nie dla mnie! Ja ledwie mogę
w moją zwyczajną wybrać się drogę.
Tak bez wyścigu, bez przyspieszania,
wędruję swoją ścieżką kochania:
za domem wzgórze pełne poziomek,
a z drugiej strony wrzosem zdobione.
Niżej na szczycie leśnych grzebieni
słońce odbite w wodzie się mieni.
Makowy zachwyt, kiedy jest lato,
wiosną w czeremchy zapach się wplatam.
I choć nie wszystko jest jednocześnie,
to przecież piękna tego nie prześpię.

© Elżbieta Żukrowska 14.10.2015.
Fot. Adem Karduman

W ZŁOTO-CZERWONEJ ZAWIERUSZE


W złoto-czerwonej zawierusze
- z inspiracji fotografią Ryszarda Lenartowicza

Opustoszały ptasie gniazda,
mysz się schowała w mysią norę,
w podmuchach wiatru czysta wzgarda,
więc drzewa gną się pod naporem.

Kurtki z kapturem, ciepłe botki,
szalem zabezpieczone szyje,
nosy cokolwiek różowiutkie,
jednak z humorem wciąż się żyje.

Wszak jesień to nie koniec świata,
były już słoty, zawieruchy,
nawet gdy deszcz ze śniegiem zmiatał
wszystkich przechodniów na lód kruchy.

A teraz tylko jesień miękka,
z powodzią liści uwolnionych,
ze złotem co z zachwytu pęka
i nagle staje się czerwone!

© Elżbieta Żukrowska 14.10.2015.
Fot. Ryszard Lenartowicz

poniedziałek, 12 października 2015

NA SKRAJU NOCY...

Na skraju nocy...


Na skraju nocy, chłodów, mgły,
przytulam skrawki myśli o tobie
i niezapomniane słowa modlitwy.
Żebrzę u Pana wszelkiego dobra,
które uczyni twoje życie łatwiejszym;
o opiekę i miłosierdzie
- jeśli przypadkiem potrzebujesz.
I choć dodaję "nie moja
ale Twoja wola nich się stanie",
to ufam, że i na moje pragnienia
też Pan będzie zważał.
Jeśli jednak nie - to tylko znaczy,
że ma dla ciebie szczególne zadania.
Uśmiecham się i dziękuję, że
trzyma nasze życie na swej otwartej dłoni.

© Elżbieta Żukrowska 12.10.2015.
Fot. Robert Zarecki

niedziela, 11 października 2015

SŁODKO TAK



Słodko tak
- swój udział w tym wierszu ma Zdzisław Grużewski

Przekwitłe kwiaty wiatr rozrzucił,
śmieje się w oczy, jest uparty!
Lecz przecież wiosna majem wróci,
lato zapłonie nie na żarty!

Jak zawsze będę czekać w oknie,
szeptać twe imię niczym mantrę.
Wrócisz - bo cóż beze mnie poczniesz?
Uśmiechem zlikwidujesz chandrę.

Będziemy spacerować w sadzie,
gdzie pierwsze jabłek zawiązeczki,
miłość zaś wszystko nam uładzi,
powróci słodycz poziomeczki.

W twoich ramionach znajdę spokój,
serce rozśpiewa się słowikiem,
iskierki znajdę w twoim oku,
szczęście rozświetli nas promykiem.

© Elżbieta Żukrowska 11.08.2015.
Fot. z internetu

sobota, 10 października 2015

Dwa fragmenty rodzącej się właśnie powieści mego autorstwa...







Dziś dwa fragmenty z nowo powstającej powieści
(która jeszcze nie ma tytułu):

~~~~~~~~~~~~~~~~


Mail od Nikodema:

Skarbie mój, Słońce moich oczu, Papillon!

Postanowiłem napisać, opisać, jak bardzo za Tobą tęsknie. I okazuje się, że to jest zbyt ambitne zadanie! Ale będę dalej próbował. Tylko nie dąsaj się za to na mnie. Za nieudolność.
Rozmowa z Tobą… chwila, gdy jesteś tak blisko… a dotknąć Cię nie można! Czasem sobie wyobrażam nas razem, choć pewnie powiedziałabyś, że nie wolno, że to za daleko… Nie pamiętam Twojego zapachu! A może nigdy go nie znałem…? Tak dużo chcę, że rozmowy na Skype to na pewno jest zbyt mało! Oswoiłem Twój wizerunek i nie wystarcza mi patrzenie na Twoje zdjęcia! Ani rozmowy z Tobą! Czy można tak kochać na odległość? Ukochać? Czasem myślę, że jeszcze jeden dzień bez Ciebie – a umrę.
Cudne są Twoje wiersze. Nie miałem pojęcia, że piszesz, że jesteś poetką. Te wiersze są dla mnie bardziej prawdziwe, niż Twoje maile lub SMS-y, bo przemycasz w nich słowa o miłości. Nie wiem, co jest prawdą, a co tylko mrzonką, ale chcę i wyobrażam sobie wiele. Jednocześnie przecież wyczuwam Twoją nieufność i wiem, z czego ona wynika. Kochanie moje! Ale teraz już nie będzie takiego milczenia!
Będąc w innym, odległym kraju, tęsknię inaczej, niż gdy byłem w Polsce. To jest tęsknota głębsza, ustokrotniona! Wydaje się, że w kraju nawet drzewa inaczej szumią, kwiaty pachną bardziej intensywnie i z całą pewnością bardziej znajomo. Także śpiew ptaków… Co dopiero mówić, gdy całą ta tęsknota odnosi się do ukochanej kobiety… Słowa zamierają na ustach, bo też i  nie ma do kogo ich wypowiedzieć, serce zmienia rytm na samo wspomnienia – ale nikt – TY – swojej ręki na nim nie położysz i nie uciszysz tego gwałtownego wrzenia! Jestem jak samotny żebrak, który już nie ma siły dalej żebrać!

Moja Kochana, Papillon, całuję Twoje oczy, Twoją twarz…


I tęsknię przeogromnie, choć mam Cię zawsze w sercu. N.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

W chwilę później zadzwoniła Beata – czy Matylda jeszcze jest w szpitalu? Jest. To ona za chwilkę będzie, bo już wchodzi na teren szpitala. Przyszła, wycałowała i w biegu opowiadała o swoich sprawach:
- Nie miałam nawet czasu, by Cię zawiadomić, bo w czwartek przewieźliśmy teściową z Pyrzyc do naszego szpitala. Tam była zbyt samotna, nie mogliśmy jej doglądać tak, jak na to zasługuje. Nie uwierzysz, jaka to wspaniała kobieta. Nigdy się nie skarży, nigdy nic nie potrzebuje, ze wszystkiego jest zadowolona, zawsze uśmiechnięta. Była nauczycielką, uczyła języka rosyjskiego, od dawna już na emeryturze, no i wdowa od… - Beata liczyła przez chwilę – no tak, już od czternastu lat. W ubiegłym roku wzrok się jej bardzo pogorszył, już nie może czytać. Miała operację na oczy, ale… I w tych Pyrzycach ma kolegę, emeryta i wdowca jednocześnie, byłego nauczyciela biologii. Odwiedzają się, troszczą wzajemnie. On czytuje jej książki – nawet po dwie godziny dziennie! A mama piecze dla niego serniczek lub szarlotkę – tak na zmianę. Ciasto jest dzielone na trzy części – jedną zjadają wspólnie, a prócz tego każde z nich ma też po kawałku ciasta niejako dla innych gości. Bo, wyobraź sobie, odwiedzają ich uczniowie! Powiedz mi, no powiedz mi tylko – ile razy odwiedziłaś jakiegoś swego nauczyciela? A ilu uczniów odwiedza ciebie?
- Miałam fajną wychowawczynię w liceum. Wysyłałam jej zawsze życzenia świąteczne i imieninowe. Ale bardzo szybko odeszła do lepszego świata. Na zjazdy też nie jeździłam, bo za daleko, albo nie było czasu, albo pieniędzy… Zawsze żałowałam… W domu nigdy nie odwiedzałam. To nie było… w modzie?
- Sama widzisz.
- I choć muszę przyznać, że odwiedziło mnie kilka osób, to raczej tak… interesownie… hm… Przykre to. Masz rację. Ale bez użalania.
- I słuchaj dalej, Matyldzik, ten pan biolog przyjechał do mamy w sobotę, ktoś z rodziny go autkiem tu przywiózł, i przez dwie godziny czytał rewelacyjną czterotomową powieść Elżbiety Cherezińskiej pod wspólnym tytułem „Północna Droga”. To jest taka saga norweska, rzecz z chrystianizacji Norwegii. Jestem zachwycona tą lekturą, bo oczywiście chodzę mamie czytać. I teraz też lecę, więc nie mogę długo u Ciebie siedzieć. Mało tego, mój małżonek też przychodzi czytać, ale około dziewiętnastej. Chciałam zaangażować Dagmarkę, no nie dała się – podobno w czymś pomaga bibliotekarce. Możliwe, bo przecież koniec roku, ale… Według mnie babcia powinna być dla niej ważniejsza… No, to już wiesz wszystko i mogę lecieć do mamy… A tu masz jeszcze kawałek placka z truskawkami. O, jeszcze o Aleksandrze – zmarła jej córka. W piątek był pogrzeb.
- O mój Boże…
- Kupiłyśmy wieniec, także od Ciebie. I kondolencje dla Aleksandry. Przekazuje ci jej podziękowania.
- Dzięki, że o tym pomyślałaś.
- Razem z Kasią, jak zwykle. Ale teraz naprawdę muszę już lecieć.
- Jak się ona trzyma?
- Aleksandra? Nawet nie pytaj. Kompletnie rozbita. Kompletnie! Musi upłynąć trochę czasu… I niech mi nikt nie mówi, że na śmierć bliskiej osoby można się przygotować. Nie można! Nawet jeśli od dwóch lat wiesz, że sprawa jest przesądzona. A Aleksandra nie miała tyle czasu. Przez długi czas wierzyła, że się uda… Lecz co komu sądzone… Przed losem nie uciekniesz. Na szczęście ma mnóstwo obowiązków i m u s i  się na nich skupiać. Inaczej by się całkiem rozsypała.  To pa, kochana, lecę!
~~~~~~~~~~~~~~~~

© Elżbieta Żukrowska, 2015

czwartek, 8 października 2015

A ŻYCIE KOŁEM...




A życie kołem...
- z inspiracją fotografią Ryszarda Lenartowicza

Przybył jesienny wiatr, kołysze
czasze rudych drzew przy wodospadzie,
dzień nam za oknem szalony dyszy,
strąca jabłka i gruszki w sadzie...
Świtem w srebrnych pasmach różowe
mgły zasnują zbyt smutne ścierniska, 
nawet wrony niemiło potwierdzą,
że zima już o krok - za blisko!
Lecz mimo tego w puszystych mchach
czeka echo schowane jak myszka,
a kiedy wesoło zaśmiejesz się -
wspomnienie wczoraj już rozbłyska!
Zamiera życie, czerwień łka,
kroplami rosy miłość w smutku spływa,
dzień znów podobny jest do dnia,
a gęsta mgła uczucie pilnie skrywa.
Nadmierną troską przegrzany mózg,
a wówczas serce w pląsach nie bywa,
przykry październikowy wpada chłód,
udaje, że jest komitywa...
Gdzieś w bliznach duszy, ranach rąk,
powstaje znamienne poruszenie:
właśnie się stało co musiało stać,
bo rodzi się czyste marzenie!
Gdy powróci wiosna, bocian, szpak,
gdy się obudzą wszystkie kwiaty i pszczoły,
spotkasz miłości najwspanialszy smak.
Wyrównasz krok, będziesz gotowy.
Starość uparcie rozpycha się,
poznajesz ostre serca kołatanie...
oddech nierówny, przez to krzyk uwiązł
bezradnie - po co? - w twojej krtani...

© Elżbieta Żukrowska 7.10.2015.
Fot. Ryszard Lenartowicz

wtorek, 6 października 2015

TĘSKNOTA


Tęsknota


Klangor żurawi zmienił się w tęsknotę,
podobnie krzyk lecących ciemną porą gęsi...
Czego jeszcze trzeba - gwiazdy już migocą,
lecz nie zmniejsza to bólu, który nocą dręczy.

W dzień zajęta tysiącem spraw tych najdrobniejszych,
wspomnisz tylko w przelocie, myślą gdzieś zawiśniesz.
Gdy noc dzienne sprawy pootula kocem,
dręczące cienie tabunem do głowy ci wciśnie.

Z nagła całe wnętrze groźny war zaleje.
Czy choć jedną nadzieję uda się ocalić?
Czy już spłonąć w tęsknocie, gdy miłość szaleje?
Słów nie można wyrzec, cierpienia oddalić...

© Elżbieta Żukrowska 5.10. 2015.
Fot. Art. graphiK


niedziela, 4 października 2015

DZIEWCZYNA JAK MARZENIE




Dziewczyna jak marzenie
- z opowieści Zdzisława Grużewskiego

Zaznaczając owal tej prześlicznej twarzy,
już widział miłość idącą ku niemu,
tę, co w niejedną pustą noc się marzy
i rozrasta pieniście niczym góra kremu...
Widział... Czuł nawet to ufne spojrzenie
w oczach kolorem podobne kasztanom
i myślał, jak wiele darować potrzeba
słów i czułości modlitwą szeptaną...
Co z siebie dać może nad pragnień gorączkę,
jakie marzenia śmiało opowiedzieć?
Bo nie wystarcza trzymać ją za rączkę
i przed kominkiem razem się wygrzewać.
Jeszcze raz pod opuszkami rozpoznaje skórę,
chłonie jej zapach, lekkie drżenie brody,
czasem własną twarz we włosy jej wtuli
i wdycha ciepło kochanej, najmilszej osoby.

© Elżbieta Żukrowska 4.10.2015.
Fot. z internetu

środa, 30 września 2015

JESIENNA POGODA



Jesienna pogoda

Może roztańczmy się jesiennie?
We włosy babie lato wplećmy,
póki nad ranem nam bezcennie
słońce chce w oczy dalej świecić...

Może jesienne złote blaski
niech nam zapadną w głębię, w pamięć,
nim nie czekając na oklaski
zimna i biała przyjdzie zamieć...

Cieszmy się każdym dniem pogody,
każdym kasztanem i żołędziem,
a czas niech dla naszej osłody
dalej to babie lato przędzie. 

© Elżbieta Żukrowska 30.09.2015.
Fot. Adem Karaduman

wtorek, 29 września 2015

DROGI JUBILACIE


Przyjacielowi na urodziny...



Drogi Jubilacie...♥

A gdyby dziś świat stanął na głowie...
I czarodziejsko wszystkim zapewnił zdrowie?
Kabzę napełnił albo Twe konto wielu zerami,
stosowną cyfrę stawiając z przodu przed rzędami?
Do tego szczodrze podrzucił humor, miłość, pogodę?
Zapewnił szczęście i bratnią duszę oraz urodę?
I w dzień urodzin, tak bez wysiłku, strzelając okiem,
powiedział - brachu, zrobiłem wszystko, więcej niż mogłem!!

© Elżbieta Żukrowska 29.09.2015.
Fot. Adem Karaduman