niedziela, 30 września 2012

731. (130 /2.) * * * (Słowa zazdrości...)



* * *

Słowa zazdrości w kolor unurzane
- żółć, złoto i dużo ceglastej czerwieni.
A malarz mi mówi, że wszystko  niechciane
w szczęście tak łatwo dla siebie przemienić.

"Wystarczy przestać pragnąć.
Zapomnieć miłości.
Bez pragnień byt szczęśliwy."
- Zwyczajnie mnie złości!

Nie szukam pojęć  z głębin filozofii
i nie czytałam nigdy mistrza Augustyna.
Ale czy życie moje na tym dużo traci?
Dziś nic się nie kończy - i nic nie zaczyna.

Nie mnie zamyślać się nad losami świata.
Nie szukam rozwiązań, ni białych gołębi.
Mogę za to usiąść przy ramieniu brata
i jego pytać, co tak bardzo gnębi.

Te nasze słowa o nieszczęściach mówią:
o chorobach, cierpieniu, sednie człowieczeństwa.
Jak być szczęśliwym? - Tu się właśnie gubię.
Mroźnym bólem zwarzone w biegu oba serca.

Pomieszane kolory - udręczone myśli.
Cóż mi szczęście, świat cały, gdy o życie chodzi!
Cóż mi po filozofach lub po słowach wieszczy -
żaden nie podpowie, jak życie wymodlić.

Kolory przy mnie jakby rozkrzyczane.
Ich intensywność ściąga i więzi uwagę.
Za to twój blejtram pozostaje pusty,
czoło gniewem ściągnięte i ręce omdlałe...

© e.żukrowska 30.września 2012.
Zdjęcie z internetu.


sobota, 29 września 2012

730. (129 /2.) JABŁONIE NA WIOSNĘ



JABŁONIE NA WIOSNĘ

Wyciągam ręce
w pustkę i ciszę
te nienazwane
szukam tu ciebie
a nie znajduję
choć prawie ranek

Jeszcze pamiętam czas
gdy pachniały
nasze jabłonie
i śpiew wysoko
na nieboskłonie
— szary skowronek

Pamiętam oczy
miłości pełne
tonę w zachwycie
i milknę drżąca
przecież wciąż jesteś
mym własnym życiem

Umykam w ciszę
by w głębi serca
wszystko odtworzyć
szeptem najcichszym
lub warg dotykiem
miłością ożyć

© el.żukrowska 29.września 2012.
Zdjęcie własne.

piątek, 28 września 2012

729. (128 /2.) TAKIE SMUTNE



TAKIE SMUTNE

Przychodzisz mnie witać
gdy słońca promienie
jeszcze po niebie
za chmurkami gonią,
złocą to wszystko,
co w jesiennych sadach
sytością i miłością
po czerwoność płonie.
Ty do mnie nie płoniesz.
Czytam z twoich oczu,
z najdrobniejszych gestów
pełnych niepokoju,
że już ktoś inny
ciebie zauroczył
i rozstać się
prędka będzie pora...

Wiem - od dni kilkunastu
jesteś taki nieswój,
dla mnie to smutne
tobie - niewygodne.
Zatem, mój drogi,
chyba karty na stół
- pora zmarnowany związek
zakończyć na dobre.

Nie masz pojęcia
co to mocno kochać.
Dla ciebie jakby
wszystko jest zabawą.
A ja tak żyć nie chcę
- w niepewności, w kłamstwie,
w czekaniu, co jeszcze
zaraz się załamie.

Życzę ci dobrze
lecz żebrać  miłości
w dramatycznych warunkach
- właśnie się oduczyłam.
Co było - to było,
tobie wielka miłość
jeszcze się widać
nie przytrafiła...

Nie wracaj tu więcej
nawet gdy przeminie
ta fascynacja
twoja zwariowana...
Zbuntowałam się właśnie.
Już ci drzwi nie otworzę,
nawet gdy zapewnisz,
że kochasz tak samo.

© el.żukrowska 28.września 2012.
Zdjęcie z internetu.


DO ELI - W DNIU JEJ URODZIN

rys. Sławomir Kuracki

DO ELI - W DNIU JEJ URODZIN

 Jesteś Aniołem, Zorzą Poranną, Światła Przestrzenią,
 W Twoich słowach tańczą gwiazdy, śpiewa ptak,
 Nawet róże w pełni szczęścia się rumienią,
 A za oknem Twoje myśli niesie wiatr.

Gdy zasiadasz w uniesieniu do pisania
 To otwiera się przed Tobą marzeń świat,
 Nawet płomyk w drżącym geście Ci się kłania,
 A w kominie swoja piosnkę nuci skrzat .

 Płyną słowa, wiążąc myśli i natchnienia,
 Szczodra muza już magiczny wije trakt
 W sercu miłość drżące rytmy rozpromienia
 A w "okienku" Twoje wiersze czyta "świat" .

  by Sławomir Kuracki, Dawson City, 27/09/2012

♥ "Happy Birthday, Elu" ♥ —

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

forma
może zmylić
pełna powabu
uśmiecha się
prowokuje
wabi
lecz gdy się zbliżasz
próbujesz
poznać bliżej
wymyka się
z objęć myśli
ukazuje się
w nowym przebraniu
zasłania wnętrze
jeszcze jeden obraz
istnienia

autor -  T. P.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Takie właśnie dwa wiersze i rysunek otrzymałam 27 września 2012 .

czwartek, 27 września 2012

PODAJ MI RĘKĘ - całość



(1)

Podasz mi rękę? – zapytał cicho. Ledwie słyszała.
Podała chętnie — kryjąc półuśmiech – już zaufała.
On ucałował, a jednocześnie zaglądał w oczy
– sprawdzał dyskretnie czy tego chciała, czy się nie droczy.

Po czym prowadził ścieżką nie-krętą na brzeg jeziora.
Ona objęła go w pasie ręką — w skrytości ducha o to wołał.
Męskim ramieniem w odpowiedzi ciasno otoczył.
Westchnęła cicho, on nie próbował już patrzeć w oczy.

Pomostem długim przeszli daleko za brzeg jeziora.
Wodę łagodnie marszczyła fala — jak drzewa kora...
Wiatr się kołysał w tatarakach, taki mądrala,
a rusałeczki już rozpoczęły gwiazdki zapalać…

Gdy tak bliskością siebie sycili w pięknej scenerii
księżyc wychynął zza pasma lasu – był filuterny.
Rozkazał zaraz by wiatr łagodnie czesał im włosy,
rozsypał wielki dzban blasku nocy – jak krople rosy.

Dalej polecił nocnym ptaszętom piękne śpiewanie.
Słowik zrozumiał to doskonale – sam zakochany!
Smutny mężczyzna lekko kołysał dziewczę u boku.
Wciąż jeszcze brakło mu odwagi - za mało mroku?

© e.żukrowska  6.września 2012.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~


(2)

Podaj mi rękę - poprosił cicho. Wzrok miał uważny.
Podała chętnie (kryjąc półuśmiech - bo niepoważny).
On delikatnie utulił ręką, ustami znaczył...
A ona (jednak!) spłoniona mocno spuściła oczy.

Serce mu przy tym mocniej zabiło - taki znak nowy
i mimo smutku, który był blisko - już uniósł głowę:
Kocham cię, miła - wyszeptał ledwie, pełen wzruszenia.
Nie zarzuciła mu rąk na szyję... bzdurne marzenia...

Prowadził dalej śmielej splatając palce wśród drżenia...
Nad samą wodą ciasno przygarnął - dla ochronienia?
Ledwie ustami musnął policzek (trochę w pośpiechu),
aż się zachwiała, a jemu nagle zbrakło oddechu....

Chyba coś chciała - lecz śmiałym gestem prosił do łodzi,
ręką przytrzymał, wskazał ławeczkę, sam usiadł w przodzie.
Później bez słowa długo wiosłował, zbyt zadumany,
ona w milczeniu śledziła wodę i lasu ścianę.

To moje wzgórza - wreszcie powiedział, cała Solina...
Odpowiedziała ciepłym uśmiechem - jak to dziewczyna.
Dalej pokazał wyniosłą skałę i uroczysko:
Tutaj czasami bywam na rybach - bo mam dość blisko.

A ona na to skinęła głową - też nierozmowna.
Po obu stronach piękna tak wiele - aż niewymownie!
Gdyby przyroda zamiast dziewczyny decydowała,
pewnie by rzekła - ten a nie inny - dziewczę nie śmiało.

© e.żukrowska 9.września 2012.
~~~~~~~~~~~~~~


(3)

Podasz mi rękę? - znów ciche słowa, czułe spojrzenie.
Tak, oczywiście - odpowiedziała z uśmiechu lśnieniem.
Więc ucałował rękę wielekroć, włożył pod ramię.
Na moment głowę miał tuż przy ustach - słodkie kochanie...

Nie chciał jej mówić zbyt natarczywie o swych uczuciach.
Ciągle niepewny czy nie odejdzie, czy nie porzuci...
Wszak przyjaciele mówili krótko - młoda, za ładna!
Wiedział to samo - milczał zgaszony - to szczera prawda...

Prowadził - jasną i drogą sercu - wprost na zaporę.
Słońce już mocno ku zachodowi - więc w samą porę.
- Tu kiedyś było i moje życie. Tu pierwsze szlify...
Taki romantyzm... Lecz i bałagan, i straszne zgrzyty...

Spojrzała bystro wprost w jego oczy, bardzo głęboko.
- Ty się celowo teraz postarzasz. Lecz powiedz - po co?
Nagle speszona zamilkła trwożnie - nie uraziła?
Ale on tylko pokiwał głowa - prawdę mówiła...

Chciał, by wiedziała - różnica wieku - czy to im wyjdzie?
A nad zaporą już słońca taniec i białe żagle na Solinie...
I ściana lasu, gdzie pierwsze błyski czerwieni, złota.
Powroty jego serca i myśli. Stara tęsknota...

O tej miłości nie opowiadał nigdy nikomu...
Trwała tak krótko - on sam jakoby odejścia bronił.
Wiedział, że pora odsunąć dawne smutki, miraże.
Lata mijały, poprzedzielane tysiącem zdarzeń.

© e.żukrowska 14.września 2012.
~~~~~~~~~~~~~~~~


(4)

Podaj mi rękę, miła moja, dziś znów nad Soliną.
Powiedział z cicha i patrzył pilnie na dziewczynę.
Cały czas w głowie miał, że za ładna i za młoda,
życie mu zeszło na szukaniu z taką urodą!

Była podobna do tamtej pierwsze - pszeniczne włosy,
wysokie kości policzkowe i zgrabny nosek...
A usta... słodkie, choć nie za wiele popróbował...
Ciągle obawy... a może troszkę też czarował...

Kiedy podała ufnie rękę - całował palce,
i obserwował, trochę zgadywał, czy to wystarczy.
Ona jak zwykle się zapłoniła, ale odważnie
ręce na szyję mu zarzuciła - jak właśnie marzył...

Jemu z emocji aż potu strużka na lewej skroni...
Roztrzepotało się serce głupie, zadrżały dłonie.
Smakował usta bardzo powoli, rozpalał zmysły
i czul, że ona jest całkiem jego, okowy prysły.

Jeszcze przygarnął mocno do siebie, czując, że płonie.
W miłosnym tańcu świat zawirował jak szalony.
Był tak wzruszony, że żadne słowa, żadne zaklęcia...
Ona podobnie. Stali w milczeniu chwilą przejęci...

© e.żukrowska 16.września 2012
~~~~~~~~~~~~~~~~


(5)

Podaj mi rękę (z nawyku prosił?) - wiódł nad Solinę.
I kątem oka obserwował swoją dziewczynę.
Miała na sobie prostą sukienkę, całą kremową,
tylko na dole pas polnych kwiatów był ozdobą.

Podała ręce z błyskiem uśmiechu, jasnym wejrzeniem.
Pieścił ustami obie jej ręce aż do ramienia.
A jednak słowa, te najważniejsze, zatrzymał w sobie
- tak jakby w głębi sam siebie pytał - co ja tu robię?

Ciągle tak mocne niedowierzanie w sercu siedziało!
Wierzył-nie-wierzył, bo czy na pewno jego kochała...?
I jak w piosence - przecież te oczy nie mogą kłamać!
A piękna, młoda tak łatwo może serce połamać...

Na ile starczy takiej miłości? Może to tylko fascynacja?
Za dużo pytań, niewiadomych... I ciągle jakaś konsternacja...
Lecz ona miała plany, może konkretów wyraźnych chciała,
zebrawszy całą swą odwagę z determinacją zapytała:

Tydzień był długi...Nie zatęskniłeś w samotności?
Może czas dla nas na odmianę, więcej radości?
A jemu serce gorącą falą... i nagła słabość -
przecież to jakby deklaracja, pragnieniom zadość...

I chociaż jeszcze nie gotowy - zapytał płonąc:
Powiedz najdroższa, czy ty zostaniesz moją żoną?
A ona patrząc mu prosto w oczy odpowiedziała:
Tak, mój kochany. Właśnie na takie słowa czekałam.

Mocno wzruszeni zapatrzyli się w toń jeziora.
Jakiś nieznany ptak gdzieś zakwilił, do nich zawołał.
Woda kusiła szmaragdem odbitych w tafli liści.
A oni stali przytuleni - sen im się ziścił...

© e.żukrowska 20.września 2012.
~~~~~~~~~~~~



(6 - ostatni)

Wiejski kościółek bardzo skromny:
bialuchny ołtarz, świece, organy.
Ksiądz za to szczerze uśmiechnięty
i po ojcowsku zatroskany...

Panna zaś cudna, wręcz przepiękna,
wiotka i jasna, delikatna,
pan młody jakby... po czterdziestce,
w ławkach rodzina - akuratna.

Młodzi tak pięknie przy ołtarzu,
ksiądz im obrączki błogosławił
i drżące dłonie stułą złączył,
a nawet mową piękną darzył.

Jeszcze Mendelssohn sypnął nutą,
młodzi pod rękę środkiem nawy,
ten nastrój, kwiaty, słowa cudne,
przed weselnikami noc zabawy.

Ale pan młody - jak od zarania
kierując się do samochodu
-Podasz mi rękę, ma kochana?
- zapytał bojąc się zawodu!

- Nie musisz pytać - powiedziała.-
Ja już tu nie mam nic do dawania.
Właśnie masz obie ręce moje.
W tym także - do całowania.

© e.żukrowska 27.września 2012.

728. (127 /2.) PODAJ MI RĘKĘ (6 - ostatni)





PODAJ MI RĘKĘ (6 - ostatni)

Wiejski kościółek bardzo skromny:
bialuchny ołtarz, świece, organy.
Ksiądz za to szczerze uśmiechnięty
i po ojcowsku jakby zatroskany...

Panna zaś cudna, wręcz przepiękna,
wiotka i jasna, delikatna,
pan młody jakby... po czterdziestce,
w ławkach rodzina - akuratna.

Młodzi tak pięknie przy ołtarzu,
ksiądz im obrączki  błogosławił
i drżące dłonie stułą złączył,
a nawet mową piękną darzył.

Jeszcze Mendelssohn sypnął nutą,
młodzi pod rękę środkiem nawy,
ten nastrój, kwiaty, słowa cudne,
przed weselnikami noc zabawy.

Ale pan młody - jak od zarania
kierując się do samochodu
-Podasz mi rękę, ma kochana?
- zapytał - i bał się zawodu!

- Nie musisz pytać - powiedziała.-
Ja już tu nie mam nic do dawania.
Właśnie masz obie ręce moje.
W tym także - do całowania.

© e.żukrowska 27.września 2012.
Zdjęcie z albumu Przyjaciela - dziękuję.

środa, 26 września 2012

727. (126 /2.) JAK TO BYŁO




JAK TO BYŁO

Jak to było?
Ona porażona oczu siłą...
Zaczarowana uśmiechem
już walczy z oddechem.
Jak to było?
Bo on w przelocie jej zapach?
Może jakieś słowo?
I kształty... O mowo!
za uboga jesteś,
by wszystko wyrazić!

Jak się to zaczęło?
Najpierw spojrzenia
- oczy na przeszpiegi,
bo ona piękna!
a on taki męski!
On - czy nie żartuje?
Płyną spojrzenia
to w tę, to w druga stronę,
badają, szukają,
gdzie mięta albo chemia...
Czy już można zagadać?
Lub dotknąć ramienia?
On chciałby zakrzyknąć
"Kocham właśnie panią!"
Ale na ustach mocne pieczęcie
wycisnął strach odwieczny
przed odrzuceniem -
ośmieszeniem nawet...
Przecież to drugie
może inaczej myśleć,
można coś źle zrozumieć,
błędnie wytłumaczyć...
Coś dojrzewa -
byle się ziarno nie osypało,
nie zmarnowało...

© el.żukrowska 26.września 2012.
Zdjęcie zapożyczone z internetu.

726. PRECZ Z SAMOTNOŚCIĄ






PRECZ Z SAMOTNOŚCIĄ

Czasem właśnie mam wrażenie,
że mocno się pomyliłam.
Coś miałam zrobić - gdzieś być.
A jakoś nigdzie i nic... Zawaliłam?

Pozostaje z tym pytaniem w niepokoju.
Przecież miało być pogodnie i miło.
Co takiego znów stanęło na drodze?
Czemu jakby samotności... przybyło?

Przyjaciółki nie wpadły na kawę.
Ktoś na murze coś brzydko, koślawo.
Zbrakło słońca i deszcz moczy trawę.
W domu smutno... ogólnie niemrawo...

Może już pora tupnąć nogą z rana.
Zrobić coś szalonego i sąsiada olśnić...
Przecież nie muszę się godzić być sama!
Musi być sposób, aby to urządzić.

© e.żukrowska  26.września 2012.
Zdjęcie z internetu.

wtorek, 25 września 2012

725. (124 / 2.) CISZA W ŚWIERKACH






CISZA W ŚWIERKACH

Ciągle ta cisza...
i choć nastawiasz ucha -
zaledwie woń do ciebie ostra
- ziół i zastałej wody z jeziora,
w harmonii ze sobą,
jak bukiet wina w kielichu.
Szukasz wysoko znajomych gwiazd,
nawet machasz do Twardowskiego
tak na powitanie
- Jak tam waści kogut?

Ale już dopada cię inny nastrój.
Jest jak lot jastrzębia -
dostojna i uroczysta.
Porywa cię doniosłość chwili,
już nic nie jest zwyczajne!
W głębokim rozmodleniu
na skraju nocy i dnia
zapominasz gdzie i po co jesteś...

Cisza w świerkach
i na zielonym dywanie.
Już zwija brzegi dnia,
gwiazdy odsłania,
księżycem noc po niebie toczy.
I ciebie obejmuje, ochrania,
daje uzdrawiający oddech,
mocuje się z ciężarem
przygniatającym twoją pierś...

Wyzwala westchnienie
przeciągle i długie -
jeszcze nie czas
na ciszę absolutną.
Jeszcze nie czas...

© e.żukrowska 18.września 2012.
Zdjęcie zapożyczone z internetu.

724. (123 /2.) KOŁYSANKA O RUDZIELCU Z KASZTANAMI




 Kołysanka o Rudzielcu z kasztanami
- Darkowi Gogolowi w czas Jego choroby

Miałam twoje serce w swoich dłoniach...
I prosiłam — żyj, żyj, żyj!
Twoje serce — niech już się nie zmienia.
Takie gorące, życiem roztętnione,
czasem jak tabun koni nad rzeką pędzący,
czasem... o mój Boże — nie!
Nie chce przy tobie tych w bieli...
Tych telefonów, karetek, znaków zapytania.
Nie chcę ich! Nie chcę tej karuzeli!

Miałam twoje serce i trzymałam
najdelikatniej, najczulej...
Kołysankę ci śpiewałam,
najpiękniejszą jaką umiem.

A w tej piosence dziewczyna,
kasztany przyniosła na szczęście,
sama ruda i trochę dziecinna,
z najpiękniejszym uśmiechem na świecie...

Chciałam odejść zostawiając cię śpiącego.
— Zaczekaj — poprosiłeś — zaśpiewaj jeszcze raz .
W zasadzie to nie jest nic trudnego...
Dla ciebie mogę — przecież mam czas...

© el.żukrowska 25.września 2012.
Zdjęcie z internetu.


poniedziałek, 24 września 2012

723. (122 /2.) CZY PAMIĘTASZ CISZĘ




CZY PAMIĘTASZ CISZĘ

Ciszę pamiętasz...
to ostra woń dzikiej mięty
albo tataraku wyrwanego przed chwilą
z obnażonym korzeniem
umytym w stojącej wodzie
(małe dziewczynki robiły z tataraku
laleczki-kukiełeczki
zaplatając warkocze z korzeni)...
albo dym z ogniska
tak leniwie przy ziemi...

O czym opowiada twoja cisza?
o kajakach - włóczędze letniej
o na wpół zapomnianych
nocnych rozmowach rodaków
o mgłach zawieszonych
nisko nad wodą
migotliwym skrzeniem ogniska
i dziewczynie
z płomiennym włosem
I o spadających gwiazdach ...?

Kto wie - może na widok
tej jednej spadającej
wypowiedzieliśmy życzenie
nigdy nikomu nie zdradzone
a brzmiące dokładnie tak samo...

Popatrz - a księżyc
- on z gwiazdami gada
i już jutro będziesz miał
piękny dzień...

© e.żukrowska 18.września 2012.
Zdjęcie zapożyczone z internetu.

sobota, 22 września 2012

722. (121/2.) NIC NIE MUSISZ



NIC NIE MUSISZ

W tej ciszy — w tej ciszy! —
ty mnie już nie słyszysz
odszedłeś — świat przed tobą
odciąłeś się drzwi zamknąłeś
zasłoniłeś słowem niechcianym
marzenia ... miało być inaczej!
zapamiętałam twój dotyk
teraz za tym płaczę
skarga płynie
miłość zastąpiłeś ciszą
a mój rozsądek gdzieś się wyniósł
nie ma cię blisko
zamykam oczy i wchodzę głębiej
w dawne historie
marzenia przędę
tak mało słów było potrzeba
by poszybować z ptakami do nieba
by szczęście zatrzymać
karmić nimi duszę

Nie jesteś blisko
już nic nie musisz
nic nie musisz...

© el.żukrowska 16.września 2012
Zdjęcie z internetu.

721. ZATRZYMUJESZ USTA




ZATRZYMUJESZ USTA

Zatrzymujesz usta
na moich rękach
dotykasz pleców
ramion
pieścisz najczulej
lubujesz się w tym
chcesz widzieć
kiedy tracę wolę
kiedy staję się kobietą
najbardziej twoją
rozświetloną
ulotnym migotliwym blaskiem
kiedy ukrywam
- i ukryć nie mogę
wygięta w łuk
niebotycznym pragnieniem
jeszcze nie spełnioną
to chwila
w której ciągle nie dość
twoich ust
oddechu na szyi
zaborczości rąk

© e. żukrowska  (E) 19.września 2012
Zdjęcie z internetu.

czwartek, 20 września 2012

720. PODAJ MI RĘKĘ (5)




PODAJ MI RĘKĘ (5)

Podaj mi rękę (z nawyku prosił?) - wiódł nad Solinę.
I kątem oka obserwował swoją dziewczynę.
Miała na sobie prostą sukienkę, całą kremową,
tylko na dole pas polnych kwiatów był ozdobą.

Podała ręce z błyskiem uśmiechu, jasnym wejrzeniem..
Pieścił ustami obie jej ręce aż do ramienia...
A jednak słowa, te najważniejsze, zatrzymał w sobie
- tak jakby w głębi sam siebie pytał - co ja tu robię?

Ciągle tak mocne niedowierzanie w sercu siedziało!
Wierzył-nie-wierzył, bo czy na pewno jego kochała...?
I jak w piosence - przecież te oczy nie mogą kłamać!
Czy piękna i młoda tak łatwo może serce złamać...?

Na ile starczy takiej miłości? Może to tylko fascynacja?
Za dużo pytań, niewiadomych... I ciągle jakaś konsternacja...
Lecz ona miała plany, a może już konkretów chciała,
zebrawszy całą swą odwagę, z determinacją zapytała:

Tydzień był długi... Nie zatęskniłeś w samotności?
Może czas dal nas na odmianę, więcej radości?
A jemu serce gorącą falą... i  nagła  słabość -
przecież to jakby deklaracja, pragnieniom zadość...

I chociaż jeszcze nie gotowy - zapytał płonąc:
Powiedz najdroższa, czy ty zostaniesz moją żoną?
A ona patrząc mu prosto w oczy odpowiedziała:
Tak, mój kochany. Właśnie na takie słowa czekałam.

Mocno wzruszeni aż zapatrzyli się w toń jeziora.
Jakiś nieznany ptak gdzieś zakwilił, do nich zawołał.
Woda kusiła szmaragdem odbitych w tafli liści.
A oni stali tak przytuleni - sen im się ziścił...

© e.żukrowska 20.września 2012.
Fot. Włodzimierz Stąsiek

środa, 19 września 2012

719. (118/2). MÓWIŁEŚ




MÓWIŁEŚ

Mówiłeś — poproś Pana tak, jak dziecko prosi.
Lecz ja takiego wołania jeszcze dziś nie wnoszę!!
Nie dość pokorą serce napełnione —
 nie umiem podnieść oczu i powiedzieć — Proszę.


Jestem jak po tułaczce okrutnej i długiej:
umęczona, niepozbierana i pustką dotknięta.
 A mimo tego prosić? — może już nie umiem...?
Może już dawno zostałam wyklęta...?

Oglądam długo, co w sercu zebrane,
wiem, że nazbyt dużo rzeczy niepotrzebnych:
jakieś złe myśli w głowie rozsypane,
odkładane "na jutro" sprawy niewygodne...

 Mówiłeś — proszące dziecko zawsze otrzymuje.
Czemuż tak trudno i skąd dalsze trwogi?
Może jednak w sercu Miłości brakuje
i może nie dość bose jeszcze moje nogi...

 
© e.żukrowska 19.września 2012
Zdjęcie z zasobów rodzinnych - BAZYLIKA W LEŻAJSKU.

wtorek, 18 września 2012

718. (117/2.) ODLEGŁE OPOWIEŚCI


JUŻ TYLKO NĘDZA - Artur Grottger

ODLEGŁE OPOWIEŚCI

Odlegle opowieści i jasne pochodnie
słowa ulotne i teraz niemodne
pieśni przebrzmiałe - całe wyśpiewane
o bohaterach dziś już zapomnianych

Były żony we łzach i smutne matki
nawet na dzieciach tylko ciemne szatki
suknie bez ozdób bez koli korali
zapusty inne — bez tańców i bali

O dawnych czasach w szkołach jedynie
krótko nie pełnie — epos zaraz zginie
jakiś przypadek wyłoni nazwisko
poeta czasem zapisze — to wszystko

O życiu ostatnim na najdalszej grani
gdzie wycie wilków co życie ukrócą
ostatni oddech — ten aż płuca pali
marzenia powrotu ? — i dzieci nie wrócą...

© el.żukrowska (H) 18.września 2012
Zdjęcie z internetu.

poniedziałek, 17 września 2012

717. (116/2.) DLA NIMFY



DLA NIMFY

Pojawiasz się
wraz ze srebrno-różową mgłą
wczesnym porankiem
wraz z pierwszymi zorzami
zatrzymana nad gładzią jeziora
przeglądasz się w olbrzymim zwierciadle
szukasz resztek wczorajszego dnia
ktoś przy ognisku śpiewał przecież szanty
Jeszcze nie ma żagli na jeziorze
a ty - jesteś tylko nimfą
marzeniem które się nie ziści
wołam cię - chodź!
do mnie chodź
moja koja wciąż jeszcze ciepła
przytulę i ogrzeję...
Już różowy opar
zakrywa cię całkowicie
znów będę marzyć
o tym co się zdarzyć nie może
a co nie pozwala mi odpłynąć
na drugi brzeg

Wrócę wieczorem
zaśpiewam szanty
specjalnie dla ciebie - mojej nimfy

© e.żukrowska 17.września 2012

716. (115/2). * * * (a kiedy cisza cię otuliła...)




* * * 
a kiedy cisza cię otuliła
z daleka i z bliska
kiedy rozpalone czoło wreszcie stygło
w łagodnym powiewie nocnego wiatru
była nadzieja na ukojenie
mówiłeś - dogadałem się ze sobą
jak to możliwe?
rozsypana układanka twego życia
zbierasz je - puzzle niezbyt kolorowe
czasem trochę odkształcone
- tak trudno je wtedy dopasować...

Proszę - pomogę
ale odtrącasz moją rękę
musisz sam
wiem że musisz sam

© e.żukrowska 17. września 2012.
Zdjęcie z internetu.

niedziela, 16 września 2012

715. PODAJ MI RĘKĘ (4)




PODAJ MI RĘKĘ  (4)

 Podaj mi rękę, miła moja, dziś znów nad Soliną.
Powiedział z cicha i patrzył pilnie na dziewczynę.
Cały czas w głowie miał, że za ładna i za młoda,
życie mu zeszło na szukaniu z taką urodą!

Była podobna do tamtej pierwsze - pszeniczne włosy,
wysokie kości policzkowe i zgrabny nosek...
A usta... słodkie, choć nie za wiele popróbował...
Ciągle obawy... a może troszkę też czarował...

Kiedy podała ufnie rękę - całował  palce,
i obserwował, trochę zgadywał, czy to wystarczy.
Ona jak zwykle się zapłoniła, ale odważnie
ręce na szyję mu zarzuciła - jak właśnie marzył...

Jemu z emocji aż potu strużka na lewej skroni...
Roztrzepotało się serce głupie, zadrżały dłonie.
Smakował usta bardzo powoli, rozpalał zmysły
i czul, że ona jest całkiem jego, okowy prysły.

Jeszcze przygarnął mocno do siebie, czując, że płonie.
W miłosnym tańcu świat zawirował im jak szalony.
Był tak wzruszony, że żadne słowa, żadne zaklęcia...
Ona podobnie. Stali w milczeniu chwilą przejęci...

© e.żukrowska   16.września 2012.
Fot. Włodzimierz Stąsiek


714. (113/2). DO GWIAZD

DO GWIAZD

jesteś - kochany!
sercem kołyszę
każde słowo do ciebie
każdą naszą ciszę
w miłość bogatą
w milczeniu przed tobą
właśnie kładę
moje czułości pozbierane
wygłaskane
bliskością naznaczone
nienazwane
i prośby niewypowiedziane
(krzycz! krzycz!)
zapamiętaj
otocz dłońmi
sobą okryj
karm nas miłością
otulaj z oddaniem
zamknij mój świat
do jutra
do gwiazd

© e.żukrowska 16. września 2012
Zdjęcie zapożyczone z internetu.

piątek, 14 września 2012

713. NIEUSTAJĄCE OBAWY




NIEUSTAJĄCE OBAWY

Ubierasz mnie
w swoją miłość
jak w najpiękniejsze suknie
lub klejnoty
jestem piękna
dopóki mnie kochasz
lecz boję się
byś nie okazał się okrutnikiem
chronię naszą miłość
i nie odkrywam się do końca
a to oznacza
że tęsknię za tobą
nawet gdy jesteś obok
modlę się w duchu
by mój rozsądek
był silniejszy od miłości
i wiem
że niczego nie dostanę
od losu za darmo
jestem tylko
maleńkim pyłkiem
a los to potęga
żywioł
tak łatwo
może mnie unicestwić

© el.żukrowska 14.września 2012.
Zdjęcie z internetu.



712. (111/2.) PODAJ MI RĘKĘ (3)


PODAJ MI RĘKĘ (3)

Podasz mi rękę? - znów ciche słowa, czułe spojrzenie.
Tak, oczywiście - odpowiedziała z uśmiechu lśnieniem.
Więc ucałował rękę wielekroć, włożył pod ramię.
Na moment głowę miał tuż przy ustach - słodkie kochanie...

Nie chciał jej mówić zbyt natarczywie o swych uczuciach.
Ciągle niepewny czy nie odejdzie, czy nie porzuci...
Wszak przyjaciele mówili krótko - młoda, za ładna!
Wiedział to samo - milczał zgaszony - to szczera prawda...

Prowadził - jasną i drogą sercu - wprost na zaporę.
Słońce już mocno ku zachodowi - więc w samą porę.
- Tu kiedyś było i moje życie. Tu pierwsze szlify...
Taki romantyzm... Lecz i bałagan, i straszne zgrzyty...

Spojrzała bystro wprost w jego oczy, bardzo głęboko.
- Ty się celowo sam postarzasz. Lecz powiedz - po co?
Nagle speszona zamilkła trwożnie - nie uraziła?
Ale on tylko pokiwał głowa - prawdę mówiła...

Chciał, by wiedziała - różnica lat - czy to im wyjdzie?
A nad zaporą już słońca taniec i białe żagle na Solinie...
I ściana lasu, gdzie pierwsze błyski czerwieni, złota.
Powroty jego serca i myśli. Stara tęsknota...

O tej miłości nie opowiadał nigdy nikomu...
Trwała tak krótko - on sam jakoby odejścia bronił.
Wiedział, że pora odsunąć dawne smutki, miraże.
Lata mijały, poprzedzielane tysiącem zdarzeń.

© e.żukrowska 14.września 2012.
Fot. Włodzimierz Stąsiek

czwartek, 13 września 2012

711. (110/2.) SZEPTEM



SZEPTEM

Są melodie —
delikatnie pobrzmiewają w mej głowie.
Są pytania —
może kiedyś mi odpowiesz.
Są tęsknoty —
by szarpały zjadliwie, nie minęły.
I nadzieje —
że od nas razem coś ciągle zależy.

Szepczę najciszej —
nim różowe zorze...
Szepczę z miłością —
nim się spać położę...
Szepczę z nadzieją —
bo ciągle mam ufność...
Szepczę najczulej —
przychodź i nie odchodź...

© el.żukrowska 13.września 2012.
Zdjęcie z internetu.

710. (109/2.) O ROZSTANIU



O ROZSTANIU

Mówisz krótko i ostro.
Boisz się odtrącenia,
boisz się nawet przyznać,
że mnie potrzebujesz.
Milczę nieporadnie,
bo cóż mogę przyrzec?
Myślę,
że mnie przestałeś  kochać
i już nic nie czujesz.
Sama nie wiem...
W zawieszeniu jakimś
jestem i czekam
co się jeszcze zdarzy:
może przejrzysz na oczy
i serce otworzysz
zamiast mówić ostro,
że dosyć zabawy.

Pamiętasz?
W twoim cichym ogrodzie
pod pergolą z róż
tyle razy cieszyliśmy się
wiosennym nastrojem.
Że wiosna minęła?
nawet lato, cóż?
Jesień już właśnie wkracza
lecz jakby z mozołem.
Nie chcesz nic pamiętać.
Nie chcesz już się trudzić.
Każdy własne kowadło -
niech swe życie kuje.
Lepsze szybkie rozstanie,
po co licho budzić.
Niech babie lato
wspomnienia zasnuje...

© el.żukrowska 13.września 2012.
Zdjęcie z internetu.

środa, 12 września 2012

709. (108 /2). O LECIE DLA LESZKA



O LECIE DLA LESZKA

LATO już się pozbierało...
Mgłami noc syciła,
rozwieszała niebieskości
na liściach i igłach,
rozdawała leśny zapach,
krzyk wędrownych ptaków.
Lato właśnie odjeżdżało...
LATO! Gdzieś ty ? LATO!

Ktoś niedawno widział LATO
z uśmiechem sytości —
nieco starszą już dziewczynę,
bo od czerwca gości.
Choć twarz miała roześmianą
— nadgarstki zmęczone,
za to całe ciało LATA
— cudnie opalone!

W dalszą podroż wyruszała
nędznym motocyklem .
Tutaj JESIEŃ nadciągała
co roku — jak zwykle.
LATO  suknię zamieniła
na szorty wygodne,
wiatr zatańczył z jej włosami
— jak to robił co dnia.

Zobaczysz ją zapewne
gdy na polskich dróżkach
będzie dźwięcznym śmiechem dzwonić
na jabłoniach huśtać.
Kiedy w górze gęsi  dzikie
głośno słychać będzie
LATO już odjedzie dalej
— JESIEŃ tu osiądzie.

© el.żukrowska 12.września 2012.
Zdjęcie z internetu.

wtorek, 11 września 2012

708. (107/2.) DZIEWCZYNA W KOLORZE LATA



DZIEWCZYNA W KOLORZE LATA
- wiersz dedykowany Lechowi K.


Przyszła do Ciebie w kolorze lata,
suknia i włosy, a nawet zapach!
W szczuplutkich dłoniach stokrotki miała.
Może rumianek. Źdźbła traw Ci dała.

Była w niej jasność, ciepło i cisza,
radość głęboka, co aż kołysze -
albo upaja śmiechem dzwoniącym
lub pocałunkiem - szybkim, gorącym!

Rozmigotana w baskach tysiącu,
zauroczona mową o słońcu,
gdzieś macierzanki zapach zgubiła,
przed chwilą tutaj - już jej nie było!

© e.żukrowska 11. września 2012.
Zdjęcie z internetu.

poniedziałek, 10 września 2012

707. (106/2 ) ZATĘSKNIŁAM



ZATĘSKNIŁAM

Nie pamiętam jak to było! Nie pamiętam!
Gdzieś jak kaskadą śmiech twój płynął
I co się wtedy jeszcze wydarzyło...?
Coś  ważnego bardzo... Nie pamiętam...

Nie odróżniam już co dobre a co grzech...
Przecież tu gdzieś szczęście nam pachniało!
Gdzie jest wina i czy kara...albo pech?
A tych zależności jakby trochę mało...

Pogubiłam się kochany... I jest finał...
Jakby się to moje życie rozwarstwiło.
Tu jedna nitka, a tam całkiem krzywa linia
Lecz miłości dla mnie nie starczyło...

Uciekłam - by cię nie słyszeć, ani nie oglądać...
Nawet numer komórki zmieniłam.
Dość wspólnych świtów, szalonych pożądań.
Dość!... I tak beznadziejnie znów zatęskniłam...

© e.żukrowska 10.września 2012.
Zdjęcie zapożyczone z internetu.
Przekroczone 26.000 wejść na bloga.

niedziela, 9 września 2012

706. (105/2). ISTNIENIA SIĘ NIE ŁĄCZĄ





 ISTNIENIA SIĘ NIE ŁĄCZĄ

Miłość mięła cię, uszła i rozwiała z mgłami
nagle odkrywasz, że już jesteś sam,
że będzie tak zawsze, że za tymi drzwiami
już nigdy nie krzykniesz „Kocham ciebie, mam!”

Samotność szybko zgarnie cię w ramiona,
jednak walczysz, oszukujesz, zastępujesz ją
przyjaźnią, pieniędzmi lub władzą (wzgardzoną),
szukasz wyjścia, zrozumienia, unicestwić chcesz zło.

Nie radzisz w samotności – „to miłość nie wieczna?”
Nie wieczna… Bo to ciała się łączą, a istnienia – nie!
Wiedza ta cię poraża – nie była konieczna!
Jednak lepiej jest wiedzieć, może nawet „chcieć”.

Ty  nie chcesz już kochać. Nie masz sił na miłości.
Samotny, zgorzkniały, dla siebie usta pełne wzgardy,
szukasz czegoś w zastępstwie, czegoś bez wrogości.
Religia! – utożsamiasz się, bo odwieczne prawdy.

Tu masz życie po śmierci.
Tu masz nadzieję na inny świat.
Znajdujesz opiekę, obronę, ochronę.
Tu możesz doprosić się specjalnych łask…
I to w zasadzie… koniec…

© el.żukrowska 7.sierpnia 2012.
Zdjęcie z zasobów rodzinnych - Leżajsk.

705. PODAJ MI RĘKĘ (2)




PODAJ MI RĘKĘ (2)

Podaj mi rękę - poprosił cicho. Wzrok miał uważny.
Podała chętnie (kryjąc półuśmiech - bo niepoważny).
On delikatnie utulił ręką, ustami znaczył...
A ona (jednak!) spłoniona mocno spuściła oczy.

Serce mu przy tym mocniej zabiło - taki znak nowy
i mimo smutku, który był blisko - już uniósł głowę:
Kocham cię,  miła  - wyszeptał ledwie, pełen wzruszenia.
Nie zarzuciła mu rąk na szyję... bzdurne marzenia...

Prowadził dalej śmielej splatając palce wśród drżenia...
Nad samą wodą ciasno przygarnął - dla ochronienia?
Ledwie ustami  musnął policzek (trochę w pośpiechu),
Aż się zachwiała, a jemu nagle zbrakło oddechu....

Chyba coś chciała - lecz śmiałym gestem prosił do łodzi.
Ręką przytrzymał, wskazał ławeczkę, sam usiadł w przodzie.
Później bez słowa długo wiosłował, zbyt zadumany...
Ona w milczeniu śledziła wodę i lasu ścianę.

To moje wzgórza - wreszcie powiedział, cała Solina...
Odpowiedziała ciepłym uśmiechem - jak to dziewczyna.
Dalej pokazał wyniosłą skałę i uroczysko:
Tutaj czasami bywam na rybach - bo mam dość blisko.

A ona na to skinęła głową - też nierozmowna.
Po obu stronach piękna tak wiele - aż niewymownie!
Gdyby przyroda zamiast dziewczyny decydowała
Pewnie by rzekła - ten a nie inny - dziewczę nie śmiało.

© e.żukrowska 9.września 2012.
Fot. Włodzimierz Stąsiek

sobota, 8 września 2012

704. (103/2.) ŚPIEWAJ TYLKO DLA MNIE



ŚPIEWAJ TYLKO DLA MNIE

Gdy patrząc na mnie
mówisz bez siły
— a świat się zmienia
Gdy — zakochana —
szepczę — mój miły
daj mi ocean
Gdy zawrót głowy
uwalnia blaski
cienie niestraszne
Ty mnie przytulasz
zamykasz w sobie
więzisz na zawsze
Karmisz dźwiękami
— strumień muzyki
ożywczej nowej
I jeszcze śpiewasz
dla mnie piosenkę
mówisz o sobie...

Powiem ci o tym
zwyczajnie prosto
kocham jak śpiewasz
gdy tylko dla mnie
kładziesz akordy
dźwiękiem rozbrzmiewasz...
Gdy ponad ciszą
płyniesz muzyką
nowym śpiewaniem
Gdy twoje ręce
tańczą już dla mnie
na fortepianie
... i twą muzykę
gdy ponad wszystkim
duszę kołysze
porusza serce
targa emocje
budzi rozkosze
innego świata

Splata-zaplata
wibruje we mnie
drży w myśli skręcie
zapala iskry
tańczy wysoko
na firmamencie
niezapomnianą
srebra kaskadą
z wysoka toczy
i jest rozkoszą
więcej niż ucha
to co najdroższe
jest i dla serca
i też dla oczu

Ledwie mnie dotkniesz
nakarmisz dźwiękiem
ukoisz mową
— znów płyną słowa
innej piosenki
zupełnie nowej
takiej co budzi
w duszy tęsknoty
wielkie pragnienia
co każda frazę
z twego śpiewania
w miłość przemienia

© el.żukrowska 8.września 2012.
Zdjęcie zapożyczone z internetu.



piątek, 7 września 2012

703. KADRYL




KADRYL

W serca zapatrzeniu - prawie jak tancerka —
ręce uniesione wprost do jego twarzy —
powstrzymałaś w pół gestu... Obawa zbyt wielka?
Niewczesny strach... A może już ci nie zależy...?

Nie! — ty tylko chcesz ukryć emocje przed światem.
W zasadzie nie rozważasz — co było  lub przyjdzie.
Jakby głupie czyny odpływały z wiatrem,
a mądre pozostając były z tobą w zgodzie...

Słabniesz w oczekiwaniu, pozwalasz na radość
kiedy jest blisko, że ramię dotyka ramienia.
Czujesz oddech i zapach, sama prawie wabisz.
Czekasz smaku ust — i wstydzisz się tego pragnienia...

Nagle się wycofujesz — zapadasz gdzieś w fotel,
ręką przy tym nerwowo wygładzając suknię.
Już nie patrzysz na niego, już się skończył kadryl...
Lecz jeszcze przez chwilę nie myślisz o jutrze....

© el.żukrowska 7.września 2012.
Zdjęcie zapożyczone z internetu.


702.. ZA ŚCIANĄ ...



ZA ŚCIANĄ

Za ścianą jest normalny świat
chodzą zwykli ludzie - ulicami
szumią listowiem drzewa
a samochody silnikami
Tu - jest inaczej
cztery ściany
na jasny piasek malowane
jasne podłogi jasny sufit
lecz myśli płyną barwą ciemną
czasem zahaczą gdzieś o wiersz
szczególnie - gdy jest ze mną
a czasem dusza się nastroi
rzewne wspomnienia tak banalne
i łzy popłyną - choć nic nie boli
tłucze się serce rozmemłane
z głośnika cicha płynie muzyka
- Nagle noc szarpnie!
Pocznie dławić
i już się nie da nic naprawić
już płynie wiersz
ten niezbyt chciany
przesadnie smutkiem rysowany
i żaden świerszcz tu za kominem
żaden ze wspomnień klekot bociana
tylko melodia rozkołysana
fortepianowe nuty nie moje
(Ty nawet nie wiesz
że grasz  dla mnie
zagraj mi o miłości w kropli łzy)
Smutkom dziś każde drzwi na oścież
uśmiech jak świeca wygaszony
gdzieś do ostatniej chwili czasu
już bez muzyki - nie karmiony...
Nagłe staccato rani uszy
chciałam zakrzyknąć - dość już wzruszeń

Kładziesz mi zimną dłoń na czole
- tak, dość już wzruszeń
poleż sobie
ochłoń
będę przy tobie

© e.żukrowska7.września 2012.
Zdjęcie zapożyczone z internetu.

701. OPOWIEDZIEĆ CISZĘ



OPOWIEDZIEĆ CISZĘ

Zatrzymałeś spojrzenie dalej niż horyzont.
Co ci brwi ściągnęło? W oczach zbrakło nieba…
W gruncie rzeczy patrzysz, jakby nic nie widząc,
 Ja nie umiem pomóc, choć pilna potrzeba.

Milczysz zamyślony...Nie chcesz opowiadać.
Nie ciągniesz opowieści o czasie zdradzonym...
Jest ...pulsująca cisza? Faktów nie ujawniasz.
Nie krzyczysz. Nie bluźnisz. Jesteś wyciszony.

Tylko twarz goryczą mocno pobrużdżona
I jak w księdze czytam, co było, minęło.
Pojedyncze żar-słowo w pamięci nie skona,
Choć gdy taka samotność  to i serce drgnęło...

Lecz nie będę z ciebie pojedynczych zwierzeń...
W wymyślnych słowach nie koję tęsknoty.
Nie zabiję złych wspomnień.
Nie umiem cierpienia w blaski zmienić złote,
Nie poszarpię ciszy.
Nie usunę bólu, co się z duszy sączy.
Nic nie mogę zrobić.
Bliska a daleka... Nienazwana…
Jeszcze - nie z twojej pamięci...
Patrzę ci w twarz – by milczeć za dwoje.
Skargi nie wydobyć… Nie obetrzeć czoła...
Ani do rąk twardych przytulić nie mogę.
Nic nie mogę... Chociaż jestem twoja...

Uparcie nie mówisz - uśmiechu połowa -
Przysiadam obok ciebie — cóż, że nie niedziela,
Czekam napięta cała, może jednak słowa,
Może myśl chociaż jedna, mały znak zbliżenia.

Rwącym się głosem – szeptem cichym ledwie -
Rzuciwszy szybko okiem, mówisz o minionym.
Wyczarowujesz dla mnie obrazy specjalne:
Opowiadasz ciszę Wielkiego Kanionu…

© el.żukrowska 31.sierpnia 2012.
© Zdjęcie - Włodzimierz Stąsiek

czwartek, 6 września 2012

700. PODAJ MI RĘKĘ (1)





PODAJ MI RĘKĘ (1)

Podasz mi rękę? – zapytał cicho. Ledwie słyszała.
Podała chętnie - kryjąc półuśmiech – już zaufała.
On ucałował, a jednocześnie zaglądał w oczy
 – sprawdzał dyskretnie  czy tego chciała, czy się nie droczy.

Po czym prowadził ścieżką nie-krętą na brzeg jeziora. 
Ona objęła go w pasie ręką - w skrytości ducha on o to wołał.
Męskim ramieniem w odpowiedzi ciasno otoczył.
Westchnęła cicho, on nie próbował już patrzeć w oczy.

Pomostem długim przeszli daleko za brzeg jeziora.
Wodę łagodnie marszczyła fala - jak drzewa kora.
Wiatr się kołysał w tatarakach - taki mądrala!
A rusałeczki już rozpoczęły gwiazdki zapalać…

Gdy tak bliskością siebie sycili w pięknej scenerii
Księżyc wychynął zza pasma lasu – był filuterny.
Rozkazał zaraz by wiatr łagodnie czesał im włosy, 
rozsypał wielki dzban blasku nocy – jak krople rosy.

Dalej polecił nocnym ptaszętom piękne śpiewanie.
Słowik zrozumiał to doskonale – sam zakochany!
Smutny mężczyzna lekko kołysał dziewczę  u boku.
Wciąż jeszcze brakło mu odwagi  - za mało mroku?

© e.żukrowska 6.września 2012.
Zdjęcie zapożyczone z internetu.

wtorek, 4 września 2012

699. SEDNO




SEDNO

Płyną, płyną i płyną
chmury po letnim niebie
patrz jakie piękne
cieniowaniem barwione
zatrzymują spojrzenie
wabią każdym
nowym wypiętrzeniem

Jesteś w tych chmurach
w barwach
w oddechu wiatru
co chmury kołysze
a czasem potarga
nim znów naśle ciszę...
Jesteś w każdym
nowym obrazie
zapisanym na kilka chwil
na wysokim niebie
Może cały
w tych chmurach ukryty
schowany zamotany
w białym tumanie

Wybieram dla ciebie
własne myśli
z kipieli marzeń
Wybieram słowa
piękno-brzmiące i kolorowe
pierwiosnkami
wiosną wabiące
latem - różanym ogrodem
Wybieram także
te chlebem pachnące
jego sytością
i jeszcze takie
co jedność znaczą
- sedno tych marzeń
co są miłością

© e.żukrowska 4.września 2012.
Zdjęcie zapożyczone z internetu.

698. (97/2.) POŁÓŻ MI RĘKĘ NA UDZIE




POŁÓŻ MI RĘKĘ NA UDZIE

Przychodzi taki jesienny wieczór
za oknem tylko porywisty wiatr
samotność nagle dokucza aż mroczy
chcę muszę wyjść do ludzi w świat

i tylko jeden telefon do ciebie
bo nie mam przyjaciół zbyt wielu
zobaczmy gdzie nas zawiedzie
samochodowy spacer bez celu

połóż mi rękę na udzie kochanie
chcę mieć cię blisko poczuć perfumy
i głowę oprzyj o moje ramię
jesteś moim powodem do dumny

pojeździmy teraz dla samej jazdy
niech wyrwie drzemiące pod skórą tęsknoty
uwiązani pracą mieszkaniem – jak każdy
przez godzinę doznajmy uczucia swobody

połóż mi rękę na udzie jedyna
pochyl się wesprzyj o moje ramię
to będzie dla nas cudowna godzina
niech w pamięci na długo zostanie

© e.żukrowska 30.sierpnie 2012.
Zdjęcie zapożyczone z internetu.

poniedziałek, 3 września 2012

697. CZEKAM CZASEM




CZEKAM CZASEM

Czekam na ciebie
w drżącej niepewności...
Wabią kuleczki melona
w pucharku lody
z likierem maraskino
zakochani tu i tam
widok na wydmy
i ludną plażę z okien
wysokiego piętra...
Oszukuję siebie...
Niepotrzebnie czekam
Kim jesteś?
ptakiem płynącym po niebie
wiatrem co niesie
zapachy jak chmury

Wiatr - mój przyjaciel
czasem szarpie okiennicą
w szczelinach gra
bywa świszcze bardzo ostro
to znów jak marzyciel
przypada nisko do ziemi
usypia w dolinach...
Łka jak ja...
zupełnie jak ja

© e.żukrowska 3.września 2012.
Zdjęcie zapożyczone z internetu.


niedziela, 2 września 2012

696. (95/2.) ABSZTYFITANT



ABSZTYFIKANT

Absztyfikant mi się trafił 
(dosyć dawno temu),
w oczy patrzył tak zalotnie,
gadał po swojemu.

Najpierw pytał, czy już jestem
nim zauroczona,
a następnie bym zechciała
zostać jego żoną.

Cały kwartał ostro liczył
wszystkie me zalety
wielkość biustu, krągłość bioder,
inne parytety.

Do tego dodawał chętnie 
jeszcze me hektary,
one urok osobisty 
wyraźnie zwiększały.

Nawet było blisko
stanąć ślubną  parą,
lecz, niestety, absztyfikant 
gasił mnie przywarą.

Otóż kiedy jak w litanii
wymieniał zalety,
to na na końcu  zdania jeszcze
dodawał ... "niestety"...

© el.żukrowska 1.września 2012.
Zdjęcie zapożyczone z internetu.

695. (94/2.) CZEKAM Z NADZIEJĄ



CZEKAM Z NADZIEJĄ

Czekam z nadzieją
choć z lekka drżą dłonie
przychodzisz czasem
może będziesz... już twarz mi płonie!
spodobałeś się
w serce zapadłeś słodkim rozmarzeniem
lecz milczę o tym
ani słowa...śledzę cie tylko spojrzeniem
nie jesteśmy dla siebie
przeszkód bez liku... grzeszę marzeniem?
przecież tylko patrzę
serce nie robi uników... jego nie zagłaszczę...
dlaczego życie ze mną bez litości?
słońcem się stałeś właśnie
co nigdy nie gaśnie
przecież tylko patrzę, tylko patrzę...
ale to jest tak jakbym oczy w słońce...
oślepnąć można
dlatego dziś ostatni raz - pozamykam karty
pogaszę za sobą światło
wracam w normalne życie w koleiny utarte
wracam - jakby już w to nie-bycie nic warte

© e..żukrowska 10.sierpnia 2012.
Zdjęcie zapożyczone z internetu.

sobota, 1 września 2012

694. (93/2.) PRZEPOWIEDZIAŁA MI STARA CYGANKA





PRZEPOWIEDZIAŁA MI STARA CYGANKA

Przepowiedziała mi  stara Cyganka
i zakochałam się w twoim obrazie.
A teraz siedzę wśród kwiatów na ganku,
siedzę i marzę.

Nie do końca wiem, jak wyglądasz,
zatem w myślach tylko zgaduję.
Serce moje już czeka na dłoni,
a ja pilnuję.

Obiecano mi miłość ogromną,
taką, co to z posad bryłę świata…
I uczuć gorączkę intymną
u progu lata…

Gdyby mi się wszystko spełniło,
gdyby Cyganka prawdę śpiewała,
to by szczęście bezmierne  było
i tak bym chciała…

Na podołku rozsypany sznur korali,
nawlekam na nową mocną nitkę. 
To niemożliwe, byśmy się nie spotkali
gdy już jaśmin przekwitnie… 

Lecz nie wiem wcale którego roku…
Może jeszcze lat wiele obok mijania…
Sama wróżę – ile korali na podołku
tyle czekania…

Przyjdzie czas szlachetnych kamieni,
odgadniemy wzajemnie tajemnicę,
że jesteśmy sobie przeznaczeni
- dlatego liczę…

Zapatrzeni i zasłuchani już tylko w siebie
razem będziemy miłość odkrywali,
drżenie wiosennych liści
i zapach konwalii.

© e.żukrowska 20. sierpnia 2012.
Zdjęcie zapożyczone z internetu.