piątek, 30 grudnia 2011

66. ZA PÓŹNO



ZA PÓŹNO

Zatrzymujesz na mnie spojrzenie
I widzę, jak jaśnieje twoja twarz.
Jesteś jak cudne wołanie,
Jak piosenka śpiewana na wiatr.

Bezwstydnie dotykam twej twarzy
Łowiąc każde drgnienie ust.
Cieszę się, że pozwalasz mi marzyć,
W zamian daję bezładność tych słów.

Daję wiersze, co sercem pisane,
Mają budzić uczucia uśpione.
Daję słowa ... ale już... niechciane...
Prostym gestem szybko odrzucone...

© e.żukrowska (z tomiku LIRA)
© Hanna Moczydłowska-Wilińska namalowała ten akt.

65. ODNALEZIENI



ODNALEZIENI

Serce przestało skomleć uparcie i cicho
Jakby teraz do nowej miłości zbudzone
Jakby to drugie czuło gdzieś zupełnie blisko
Jakby jedno do drugiego wyciągało dłonie

I choć jedno drugiemu białych bzów nie przynosi
Choć jedne drugiego w ramionach nie trzyma
Nawet jedno drugiego o nic też nie prosi
To... właśnie ten chłopak, właśnie ta dziewczyna...

© el.żukrowska (Z tomiku LIRA)
© Obraz JEZIORO SZADZKO - pędzla Hanny Moczydłowskiej-Wilińskiej.

czwartek, 29 grudnia 2011

64. NIEWYPOWIEDZIANE SŁOWA



NIEWYPOWIEDZIANE SŁOWA...

Rozradowane słońce wypełnia mi głowę.
Złotymi blaskami kładzie się na ręce.
Czekam na każde twoje słowo nowe.
Czekam na uśmiech i ... czekam na więcej...

Przychodzisz środkiem dnia z podniesionym czołem.
Przynosisz nowych słów roztańczone blaski.
Patrzę na ciebie i już nic nie wołam:
Cichutka tkliwość starczy za oklaski.

Przychodzisz do mnie bym mogła z ufnością
Oprzeć dziś głowę na twoim ramieniu.
Nie padły żadne słowa o miłości
A jest jej pełno w każdym twoim tchnieniu...

© el.żukrowska 29.12.2011.
© Obraz Z GŁOWĄ NA RAMIENIU namalowany przez Hannę Moczydłowską-Wilińską.

63. BIAŁY ŚNIEG, BIAŁY SEN, BIAŁY WILK





BIAŁY ŚNIEG, BIAŁY SEN, BIAŁY WILK

Biały śnieg wprawdzie nam nie pada..
jesienna aura rozpłakana,
ale kto wie,co we śnie będzie,
co może zdarzyć się do rana!

Może pójdziemy białą drogą,
gdzie stara lipa poszarpana
i naszych wspólnych marzeń ślady
wyraźne są -  do rozpoznania...

Może nad gniewną taflą wody
będziemy małe kaczki śledzić,
marznąc wraz z nimi w niepogodę
z daleka od wygodnych siedzib.

Potem powiedziesz mnie pod rękę
już pod jaworem tym bezlistnym
sącząc do ucha słowa miękkie
o swym kochaniu oczywistym...

Rozgrzejesz moje zmarzłe dłonie
biorąc je w swoje tak zachłannie,
Chuchając na nie, rozcierając,
całując szybko, nieporadnie...

Oczami ciągle moich szukasz,
o łaskę przyzwolenia prosisz,
o tych spacerach ciągle myślisz
i jakby o nie tylko wnosisz...

Przytul - poproszę cię cichutko,
Podnosząc oczy uśmiechnięte.
A ty przytulisz. Ucałujesz .
I poprowadzisz mnie pod rękę...

e.żukrowska 29.grudnia 2011.
(9956)

wtorek, 27 grudnia 2011

62. SŁOWA - KWIATY PACHNĄCE




SŁOWA - KWIATY PACHNĄCE

Rozpaliłeś moją wyobraźnie do białości!
Przyniosłeś mi kwiatów najwonniejszych słowa,
Otworzyłeś się na mnie tak jak drzwi na oścież,
Jakbyś już nie mówił, tylko mnie całował...

Rozesłałeś wokół mnie tyle ciepła,
Rozjarzyłeś jasne światła nad głową,
Obdarzyłeś wszystkim pięknem tak lekko,
Jakbyś tylko dla mnie je chował...

Dałeś może więcej niż miałeś — Kochany!
Dałeś nową nadzieję o zimowym poranku,
zawrót głowy tak piękny, jak na szkle malowany
Anioł Stróż zaprzyjaźnionej malarki-góralki...

© el.żukrowska
© Obraz pędzla Hanny Moczydłowskiej-Wilińskiej.

61. CZEKANIE NA SYNA




CZEKANIE NA SYNA

Matce boleśnie drży nie tylko i serce, i oko.
Dłoń też rozedrgana inaczej niż zwykle.
Przyglądasz się przez okno znajomym widokom,
A oczy ledwie widzą, załzawione, smutne.

Szukasz gdzieś na parkingu znajomego cienia.
Odbicia świateł w tafli sklepowego okna.
Przyjechał? Będzie? Nie do odgadnienia.
Tak często musisz być teraz samotna...

Obiecał! Och, jak wyraźnie masz to w swej pamięci!
Obiecał, wręcz przysiągł, do wieczora wrócić!
Ile godzin minęło? Każda myśl już smęci.
Nie daj Boże wypadku! To wyjątkowo smuci...

Ty od okna do okna całe popołudnie prawie
Ileż to godzin straconych, jałowych...
A twój syn jedzie, czy auto naprawia?
Może nie pamięta godzin obiecanych...

© el.żukrowska 27.grudnia 2011.
© Fot. Włodzimierz Stąsiek

poniedziałek, 26 grudnia 2011

60. MOJA KOCHANA



 MOJA KOCHANA

Zatrzymaj mnie w tym patrzeniu niezbornym, niezdarnym
powiedz, że sobie fantazje jakieś tylko wymyśliłem
powiedz, że uległem złudzeniom, omamom
powiedz, że ty wciąż czekasz i że wierzysz w miłość
powiedz, że zaraz dalej pójdziemy spacerkiem
tamtą alejką, gdzie słowa o miłości szeptem...
że i dla ciebie to ważne jest miejsce
takie nasze sanktuarium, nasze Jeruzalem...
Powiedz, że wieczorem gdy słońce uciekło
innym ludziom świecić, rumianki malować
ty masz swoje ryciny zdobione stokrotką
i dla mnie schowane na życie, te nowe...

Powiedz, czy teraz, gdy blaski niebiańskie
gdy inne ogrody ciebie otaczają... będziesz czekała?
Zatrzymaj dla mnie miejsce o specjalnej krasie
wcale się nie zmienię — byś mnie rozpoznała...
Zatrzymaj to miejsce u swojego boku...
gdy słońce ucieknie, gdy już będzie trzeba...
przybędę malować bialutkie stokrotki
na drugiej stronie Twojego nieba...

Jeszcze gest pożegnania, taki ostateczny...
kwiaty powiązane wstążeczką żałoby...
I to ciche wspomnienie przez łzy ukrywane
— chcę zachować twój obraz piękny i pogodny...

© el.żukrowska 26.12.2011.
© Obraz - Hanna Moczydłowska-Wilińska

sobota, 24 grudnia 2011

59. W WIGILIĘ

Wszystkim odwiedzającym to miejsce życzę wspaniałych Świąt!




W WIGILIĘ

Świece woskowe zapalone, rozpachnione,
z żywicznym zapachem choinki zmieszane,
złoto-czerwony blask ozdób
cieniami się kładzie na ścianie,
kolorowe światełka rozmigotane.
I to już święta?
Prawie święta... kolęda, kolęda
Nutka za nutką świątecznie, bialutko...
Biały opłatek z Jezuskową nutką.
W całym mieszkaniu świątecznie, cichutko.
I tylko kolęd przyciszone granie, śpiewanie,śpiewanie...
I biały obrus z garstka sianka – koniecznie!
I ciepłych wspomnień garść o nieobecnych
Gościu spóźniony, samotny, zapomniany -
Tu jest twoje miejsce...Czekamy...

e.żukrowska 2011.

piątek, 23 grudnia 2011

58. MÓJ OCZEKIWANY





MÓJ OCZEKIWANY
( z tomiku LIRA - wiersze szaro-złote)


Przyszedłeś do mnie skrajem nieba i ziemi, 
dzień ledwie się budził, gdzieś wstawały zorze...
Ledwie pierwsze jasności zaspane o brzasku...
Nie słyszałam pukania... jak tu wszedłeś?.. może...?

Przyszedłeś upragniony, chociaż nie wolałam
I już mnie tuliłeś tym serdecznym gestem ...
I tylko kapelusz – cóż robi na stole?
Nie ważny kapelusz, lecz że z tobą jestem...

Otwierałam oczy w zdumieniu radosnym,
poddając się twoim romantycznym słowom,
Mówiłam, że jesteś upragnionym gościem,
Ty tuliłeś w ramionach – kołyseczko moja...

Roztańczyły się moje myśli jak szalone!
Marzenia strzeliły pod niebo fantazją!
Z uśmiechem zbierałeś smutki z mego czoła.
Kochana – szeptałeś – jesteś moja gwiazdą.

Czułość, subtelność, delikatność dałeś,
Wrażliwość jakiej dawno już nie spotykałam.
Dziękuję ci, że jesteś – tak mi powiedziałeś
Wiem – nawet nie znając – zawsze tak być chciałam...

Śniło mi się? Marzyłam? Naprawdę tu byłeś?
Niosłeś mi niebanalne słowa i czułości.
Całowałeś.?...A może?.. Pieszczotą tuliłeś...
Pamiętam twój oddech, muzykę radości...

Pamiętam też kapelusz niedbale rzucony,
Jego ślad ciągle widoczny na świątecznym stole.
Świec nikt nie zapalił... Tylko rozniecony
Żar w kominku i szczapy tlą się jakby nowe.

© el.żukrowska 23.12.2011.
© Obraz pędzla Hanny Moczydłowskiej-Wilińskiej.

57. DODATKOWE NAKRYCIE NA POKAZ






DODATKOWE NAKRYCIE NA POKAZ

Tłusty karp machnął znienacka ogonem
lecz galareta na półmisku trzyma
Obok karafka wódeczki ( schłodzonej)
opłatek, barszczyk – przecież to Wigilia!

Tata dziś dobrze podkręcił wąsa
(gdyż zarost ten u nas jest w modzie)
Mama z fryzurą prosto od fryzjera
- nie zapomniała o swojej urodzie

Babcia perłami ozdobiła biusty
Ciocia ma suknię od Diora
Teść nasz kochany i złotousty
mówi - zaczynać już pora

Siadają radzi starzy i młodzi
Dziadek z przejęciem wygłasza Słowo
później opłatek w krąg stołu chodzi
wszyscy całują się zdrowo

Wtem dzwonek do drzwi i konsternacja
w salonie wszyscy na wieczór wybrani
Tato aż do drzwi podejść się waha:
przecież tam czeka ... NIECHCIANY...

e.żukrowska
(9700)

wtorek, 20 grudnia 2011

56. JUTRO Z NADZIEJĄ




JUTRO Z NADZIEJĄ
( z tomiku LIRA)

Szukam, pewny, że jeśli nie dziś, to jutro...

Na ścianach rozbielonych gwałtownym słońcem
znów odnajduję cień i zamieram ze wzruszenia,
gdy nagle twój mojemu podaje rękę...
Wiem, że to tylko cień...tak mało mi trzeba...
ale to też nowa nadzieja na inne spotkanie
na inne barwy dla oczu i inny zawrót głowy
to nie jest łatwe być twoim zakładnikiem
a może nawet więźniem bez kajdan...

Nie jest łatwe szukać i nie znajdować
W bezradności mojej wciąż poszukuję
niemal na ślepo, po omacku, po ścianie
pełznąc do ciebie jak ten cień,
przyczepiony do moich nóg
wszystko daremnie, roztrwoniony czas...

Granatowa noc pochlania cień
A ja ciągle nie mam ciebie
Ciągle nie znam dróg do ciebie
dążę tylko za głosem, śpiewem, zapachem
bez końca idę do ciebie.

Jutro cie znajdę!

© el.żukrowska 20.12.2011.
Obraz pędzla Hanny M.-Wilińskiej.

55. BEZ ZACHŁANNOŚCI



55. BEZ ZACHŁANNOŚCI

Stęsknioną ręką prostujesz ścieżki moich marzeń.
Usuwasz wszystkie ciernie, a na najwyższej gałęzi
Zawieszasz blady księżyc z lisią czapką.
Ma oświetlać mi drogę do ciebie - tę już prostą

Przypinasz mi skrzydła do ramion
Masz nadzieję, że tak będzie szybciej…
A ja już biegnę, już lecę, już serce mnie wyprzedza
Szczęśliwa i niecierpliwa, znów ożywiona nadzieją
Na ciepłe słowo, na przyjazny dotyk
Na iskierki w twoich oczach
Na kawałek świata tylko dla nas
Tylko we dwoje, choćby zaledwie przez jeden dzień…

e.żukrowska
Obraz namalowała H.M.-Wilińska.

54. W RESTAURACJI


W RESTAURACJI

Jeszcze cię nie dotykam ni słowem, ni ręką,
tylko oczami swymi nieustannie wabię...
Widząc, jak zamykasz za bramami powiek
spojrzenie nie zalotne, lecz już prawie - prawie...

Nie zaczepiam, nawet bez uśmiechu patrzę
obojętnym wzrokiem w twarz twego partnera,
a potem szybko zwracam wzrok na ciebie.
I już mi nie uciekniesz, już ciebie rozbieram!

Gwałtownie rękę do włosów podnosisz,
nieznanym gestem poprawiasz fryzurę.
Jeszcze... rozbieraj... słyszę jak mnie prosisz
I następne tasiemki szybko rozwiązuję...

To co widzę - moja tajemnica droga!
Szalona wyobraźnia krzyczy mi o wszystkim!
Krągłości, różowości i pieszczota twoja...
Ale ty ... wychodzisz – ja zostaję z niczym.

e.żukrowska

poniedziałek, 19 grudnia 2011

53. MÓJ... JESIENNY PANIE


 Mój... Jesienny Panie

Specjalnie dla ciebie, mój Jesienny Panie,
szukam słów zdobnych czerwienią i złotem,
łowię tchnienie wiatru w szelest przyodziane,
do ciebie, jak list spóźniony, wysyłam z powrotem.

Wysyłam więcej niż list chce zmieścić:
słońce w oszronionych gałęziach kasztana,
mgiełki w delikatnych słowach zawierają treści
dawno już zapomniane, mój Jesienny Panie...

Czy pochylisz głowę nad tym moim listem?
Mój Jesienny Panie, to dziwne pytanie...
A wszystko przez pewne tango argentyńskie,
tak niespodzianie na balu zagrane...

© el.żukrowska grudzień 2011.
Fot. z internetu

52. RÓŻNE DROGI



RÓŻNE DROGI

Moje proste drogi, zakręty, nagłe skrzyżowania...
drzewa przydrożne, świerki w śniegu,
Wędrówki do przyjaciół, wędrówki po wspomnienia,
Filiżanka herbaty wypita ... czy w biegu?

A może delikatnie podana prosto w twoje ręce,
Z serdecznym uśmiechem, radowaniem z gościa...
I najprostszą zachętą – przybywaj tu częściej...
a może nawet... na stałe pozostań...?

Opuszkami palców dotykasz twarz drogą,
smakujesz herbatę, aromat jej chłoniesz...
A serce już otwarte, całujesz spojrzeniem...
Ustami na razie uśmiechy kierujesz...

© el.żukrowska listopad 2011.
© Obraz namalowany przez Hannę Moczydłowską-Wilińską.

51. JESTEŚ I



JESTEŚ I
(z tomiku LIRA)

Dla ciebie każdego dnia od nowa
rozdmuchuję żar domowego ogniska.
Gotuję rankiem mleczną zupę i podaję łyżkę.
Jestem zwykłą kobietą, zafrasowaną o ciebie,
o dzieci, o rachunki, o dom, o zakupy...
Robię to samo, co nieskończona liczba
innych kobiet na całym świecie...

A ty wieczorem
bierzesz w swoje dłonie moją twarz.
Całujesz czubek mego nosa
i mówisz patrząc mi w oczy :
 — Jesteś kobietą mego życia...

Ciągle to mówisz,
choć upłynęło tyle lat...

© el.żukrowska 19.12.2011.
Obraz namalowała Hania Moczydłowska-Wilińska.