poniedziałek, 30 października 2017

ZMIERZCH



Zmierzch

Niech ci to minie - niech ci przejdzie.
Skończ wyliczanie moich grzechów.
Sam się zresetuj. Nawet przewietrz,
abyś na wieczór znów był wesół.

Wiatr, który wpadnie ci pod czaszkę,
niech zrobi małe zamieszanie.
Nie wszystko mądre, w co wierzyłeś.
Nie wszystko dobre, co się stanie.

Znów pod stopami miękkie błota,
to jesień niesie nadmiar deszczów.
Co dzień dopada nowa słota,
a ty narzekasz, żeś jest nieswój...

Siatka zmarszczek na rękach, na twarzy.
Czas zmumifikował zmarznięte uśmiechy.
Spowolnił oddech. Niektórym go zabrał.
I grzechy ktoś liczy... Po co liczyć grzechy?

© Elżbieta Żukrowska
fot. Daily Mail

30.10.2017.

sobota, 28 października 2017

PŁACZĄ, BOLĄ MYŚLI...




Płaczą, bolą myśli...

Bolą mnie słowa, które masz na myśli,
cały ten zły, niewypowiedziany szum,
jak stare oczy, jak przedwczesny przypływ,
i jak tych kilka wyświechtanych bzdur.

W pęknięty cement wdarł się mały kwiatek,
i jego mocy nic teraz nie spęta.
O swoje życie walczy jak gagatek.

Herbata dzisiaj parzy nasze usta,
przewidywalny czas znika w zakrętach,
droga do jutra przeraźliwie pusta.

Smutek się przypiął do niemrawych myśli,
czarna woalka ledwie chroni oczy.
Lecz tamta radość mnie się już nie przyśni,
więcej goryczy, owszem, może wkroczyć.

© Elżbieta Żukrowska
fot. Kasza i Pasza

28.10.2017.

poniedziałek, 23 października 2017

PRZYWOŁYWAŁAM CIĘ





Przywoływałam cię

Mówiłam - napisz wreszcie ten wiersz
na który tak czekam
Za oknem pies wył uporczywie
Znów nie było księżyca i gwiazd
Szalony przestwór chmur
zasłonił Mleczną Drogę
Nie mogłeś pisać - wiem
miałeś zbyt ciemno w duszy
a przez sumienie
przetoczyło się kilka głazów
Zaciśnij dłonie - prosiłam bezgłośnie -
niech ci zostanie
chociaż jedno marzenie

© Elżbieta Żukrowska
fot. własna

23.10.2017.

niedziela, 22 października 2017

***(był tylko znajomy...)



***

był tylko znajomy poszum wiatru
w wysokich drzewach
i słaniające się z niewyspania gwiazdy
wszystko pachniało tobą
jakby
stopiły się w jedno
naturalny twój zapach i miłość

roztapiał się czas
może i świat przemijał
ale w krótkim błysku chwili
eksplodowało życie
i nie mogłeś już mówić
że uczucia nic nie znaczą
bo aż łkałeś wtulając twarz
w moje włosy

w tej jednej chwili
miałeś wszystko

© Elżbieta Żukrowska
fot. Flamens - red black

22.10.2017.

piątek, 20 października 2017

SAMOTNA WE DWORZE





samotna we dworze

w cienkiej koszulce o wyblakłym wzorze
róż i magnolii oraz niebieskich ostróżek
siedziała przy biureczku skrobiąc raźno piórem
w pośpiechu list pisała

do męża? do córek?

pozostając sama w tym rozległym dworze
trochę się bała a trochę zasmuciła może
przywykła do gwaru dość już miała bzdurek
i jakże tak bez rozrywki

bez męża? bez córek?

tymczasem na dworze wiatr w listowiu szumiał
opowiadał szeptem pradawne romanse
budził słodkie nadzieje krajobrazy z chmurek
i tęsknoty rozkoszne

do męża? do córek?

głos gromu z daleka zmącił delikatną ciszę
teraz pani z przestrachem aż głową kołysze
wiatr nagle się zmienił w okropną wichurę
a ona samotna.

bez męża bez córek...

© Elżbieta Żukrowska
fot. Piterest

19.10.2017.

czwartek, 19 października 2017

WSZYSTKO JEST STARE



Wszystko jest starae

O, patrz, kochany, koniec śmiechu
- kabaret skończył się w niedzielę.
A teraz trzeba już wypocząć,
nim nowy włos nam osiwieje.
Jutro znów przecież do roboty,
jak w każdy smętny poniedziałek.
To nowy tydzień, a kłopoty
jak zwykle stare, wręcz zastałe.
Świt mgłami okno wciąż przysłania,
lecz jesień-zima kiedyś miną.
Czy sam rozpoznasz, że kłopoty
razem z tym śniegiem także zginą?
Pilnuję swoich godzin pracy,
podobnie później odpoczynku.
Może i chciałabym inaczej,
ale się nie da bez wysiłku...

© Elżbieta Żukrowska
fot. własne

18.10.2017.

MAŁY WIERSZYKU MÓJ




Mały wierszyku mój

Jak mam pokonać ten ból głowy?
Malutki wiersz prosi się na świat.
Tymczasem chaos zaszachował,
rymy usunął albo pokradł...
Ktoś tu położył pawie pióro
- widomy znak zbyt szybkiej klęski.
A tyle razy byłam górą...
Wiecznie nie można być zwycięskim.
Ból też przez chaos, który teraz
w mej głowie porozstawiał myśli.
Powinnam poznać już podpowiedź...
ale suflera gdzieś wynieśli...
Tragedie mnożą się jarmarczne,
Goliat walczący z małą myszką,
wszystko spóźnione, nie na czasie,
a wierszyk sobie w kątku usnął.
Mały biedaczek, przy tym cichy
i się łokciami nie rozpycha.
Lecz kiedy wreszcie go przeczytasz,
to długo później będziesz wzdychać.
A może nawet łzę uronisz,
kiedy za serce ciebie ściśnie.
Bo wiersz choć taki niby drobiazg,
a uwypukli oczywiste.

© Elżbieta Żukrowska
fot. Zdzisław Marciniak

18.10.2017.

środa, 18 października 2017

ŚPIJ SPOKOJNIE - GRETCHEN CZUWA !




Śpij spokojnie - Gretchen czuwa!

I stało się, wiem. Był taniec na rurze jak sen!
Nic więcej się nie liczyło.
Jednak oklasków nie było,
a wielki totalny jęk - rura urwała się...!
Aby to sobie zrekompensować
postanowiłam zabalować.
Mając na względzie, że noc niewielka,
znalazłam miejsce w knajpce Muszelka...

I było miło, panowie z kasą,
na oko chętni, inteligentni.
Każdy zaś starał się  trzymać fason,
nawet najsłabiej  temperamentny.
Lecz każda nocka też ma swój koniec,
wracam nad ranem bardzo zmęczona.

Patrzę na okna - Gretchen pilnuje!
Czyżby jak sowa nocą czuwała?
Może na starość w głowie musuje?
Ja bym ją z krzesła amputowała!
Patrząc na Gretchen krzywo stąpnęłam,
ona się ze mnie złośliwie śmiała.
I jest nieszczęście - obcas złamałam!

Mój dzień wczorajszy był niewart słowa.
Przeminął szybko, pościel skotłował.
Lecz wieczór przygód był, jak widzicie,
drinki i szampan. Gretchen na szczycie!

© Elżbieta Żukrowska
fot. Pinterest

17.10. 2017.

niedziela, 15 października 2017

PRZEJAZDEM PRZEZ BERDYCZÓW




Przejazdem przez Berdyczów

Nie chcę do ciebie pisać listów.
Wiersze? - Już tworzyć ich nie będę.
Kiedyś pisałam na Berdyczów,
mając nadzieję, że osiądę...
Lecz jestem w ciągłym życia pędzie,
szalona zamieć żniwo zbiera,
dla ciebie zawsze byłam zmysłem
i przez to brała cię cholera...
Zabawa w słowa nieproszone,
jak zimne ręce skute lodem,
nic nie zatrzyma srogiej zimy,
ona na zawsze twoim wrogiem.
Teraz to ty pisz na Berdyczów,
bo oczekiwać zaprzestałam.
Sumienie się po lodzie ślizga,
a wokół pustka - to poznałam.

© Elżbieta Żukrowska
fot. Ecotravel - Berdyczów, Ukraina

15.10.2017.

sobota, 14 października 2017

DZIWADŁO?




"Oksymoron - zestawienie wyrażeń o przeciwnym znaczeniu, pełniące funkcje metafory lub paradoksu." (z internetu)

Dziwadło?

Tak sobie porozmawiamy, mój oksymoronie,
o zmianach jakie ciągle w tobie wyrastają,
jak dziwną masz naturę, a oko ci płonie,
w te oczy ludzie jak w gwiazdy stadnie zaglądają
i nic nie widzą...

Bo ty oksymoronem jesteś już od urodzenia,
płochliwym, a niestałym, płynnym i pobieżnym.
Czapka była na głowie, a ręce w kieszeniach
i gwizd bardzo głośny gdy mijałeś panny
z zakręconą głową...

Wyważałeś drzwi ciszy biegnąc przed szeregi,
na spulchnionej ziemi chciałeś mieć klepisko!
Cień zamienić w słoneczną plamę nawet zamierzałeś,
lecz słońce ci uciekło, choć już było blisko,
niebo je przygarnęło...

Lecz ty już umyśliłeś dla się nową pracę
- oduczyć pływania czarne łabędziątka.
Pielgrzymując po skupiskach wodnego ptactwa
zrozumiałeś daremność i z naturą zaprzestałeś walca.
Boli skaleczony palec...

© Elżbieta Żukrowska
fot. pixabay

14.10.2017.

piątek, 13 października 2017

ŚMIERDZĄCY PROBLEM




Śmierdzący problem

Tamiza, Loara, Sekwana, Wisła...
Płyną sobie beztrosko, przy tym nieświadomie.
A ludzie im zanieczyszczeń nie skąpią i błyska
w słońcu olejowa plama, albo rybie brzuchy
gdy ławice śniętych ryb staną na "kotwicowisku"
i kłują w oczy. Stają się dowodem
tysięcznych zaniedbań przeciw środowisku.
Nad rzeką miało pachnieć, a - nieszczęściem - śmierdzi...
I cóż, że określenie złe jest do poezji?
Za to prawdziwe. A dalej widoczny jest zator
z butelek plastikowych i innych pływających śmieci...
Ucieka nam gdzieś piękno... Coraz mniej zachwytów.
I ptaków mniej śpiewa... Za to wrony kraczą.
To się źle kojarzy!

© Elżbieta Żukrowska
fot. z internetu

17.08.2017.

A-A-A - KOTKI DWA





A-a-a - kotki dwa!

Mokro i zimno - co za dzień!
I sień dokładnie jest zamknięta.
A na kanapie drzemie cień
- to jest pięć kotów! - niebożęta.
Pomarzły łapki i ogonki,
wiec tu szukają utulenia,
okryłam je kocykiem miękkim
- i już mi mruczą z zadowolenia.

© Elżbieta Żukrowska
fot. z internetu

15.09.2017.

GDY MARZENIA CZASAMI TAŃCZĄ




Gdy marzenia czasami tańczą

Czasem gdy skrzydło dotyka skrzydła
a dmuchawców puchem bielą się sady
w łunie zachodu czas się rozwidla
część marzeń spada lub chce się bawić

a reszta płynie górą po szczytach
z chmury na chmurę ponad lasami
w zakrętach wiatrów są niezdobyte
skoro zaprzęgły wróżkę z czarami

w pasiastych tęczach były południem
rano tańczyły ze śpiewem ptaków
pod wieczór senne jakby marudne
niechaj pod wodą szukają raków

marzenia skaczą z kwiatka na badyl
są niestabilne i rozczochrane
lecz to się zmieni o świcie bladym
gdy ptak rozśpiewa się chłodnym ranem

© Elżbieta Żukrowska
fot. z internetu

13.10.2017.

środa, 11 października 2017

WIATR WICHER ORKAN




Wiatr wicher orkan

Myśli schłodzone są jesiennym wiatrem
tym co na dworze hula i rozpiera w duszy...
Zamiast uśmiechu bywa nos z katarem
coś już kryształki niepamięci kruszy

A brzozy w bieli i szarości stoją
straciły liście jak dziewczyna cnotę
Choć wciąż wysokie i bezsprzecznie dumne
wiatr odarł złoto i cisnął w nie błotem

Wiatr pan jesieni władca chmur na niebie
złośliwy demon i chytry zarazem
Mówi o sobie "dziś włóczęgą jestem"
bawi się jesiennym i zmiennym obrazem

Gwiżdże przeraźliwie i zmienia w orkan
straszy właścicieli wszystkich słabych dachów
W porywach szalonych drzewami potrząsa
nie słyszy błagania gdy ktoś jęczy ratuj

© Elżbieta Żukrowska
fot. Andrzej Kosiba

11.10.2017.

wtorek, 10 października 2017

GWOŹDZIE I MŁOTEK - opowiadanie







Gwoździe i młotek
(opowieść prawdziwa, ale niewesoła...)

Na przestrzeni lat Dziewczynka miała różne zabawki, na przykład bezimienną szmacianą laleczkę, z której już sypały się trociny. Nikt nie miał czasu uszyć jej nowej, a sama jeszcze nie umiała. Cztery latka to za mało, by być wytrawną krawcową, nawet taką od lalek. Za zabawki służyły żywe zwierzęta – kot, pies, cielaczek, wiosną pisklęta kur, kaczek i gęsi. Inyczęta jakoś nie – były brzydkie. Jednak jeśli chodzi o zabawki – najgorsza była zima bez mrozu, chlapa na dworze, „żywa” woda w stawie zamiast lodu. Koty chciały spać, a psy i inne zwierzęta „na pokoje” nie były wpuszczane. Nie było czym się bawić…

Dom był stary. Miał drewniane podłogi z szerokich, równych desek, które na brzegach ze starości były lekko uniesione do góry, może na milimetr lub dwa. W kuchni podłoga nigdy nie była malowana, za to w każdą sobotę szorowana mydlinami i szczotką ryżową do białości. Między deskami potworzyły się minimalne szparki, czymś zasypane na stałe, Dziewczynka nie wiedziała czym. Ta podłoga oraz zebrane jesienią kasztany i żołędzie w pewien sposób poruszały wyobraźnię Dziewczynki, ale czuła, że nie ma jeszcze wszystkich elementów dla dobrej zabawy. Może zapałki? Wpychane w szpary między deskami zbliżały do realizacji projektu, ale zbyt dużo ich ulegało zniszczeniu. Znacznie lepsze okazały się… gwoździe i młotek.

I oto Dziewczynka na podłodze w kuchni zaczęła odwzorowywać bezmiar wiosennych pół i łąk. Powstawały tak zwane okólniki dla wypasu krów – marzenie wiejskich dzieci. Zamknięte w okólnikach krowy paść mogły się same, bez opieki. Czy może być coś bardziej nudnego od sterczenia nad krowami przez 4 – 5 godzin po obiedzie aż do wieczora? Było tyle innych ciekawych zajęć w lecie – chociażby śledzenie biedronek albo motyli, sprawdzanie jak szybko rosną rzodkiewki, przedzieranie się przez pokrzywy do dojrzałych porzeczek. Albo ognisko! To dopiero była zabawa! A tu ona z tym młotkiem i gwoździami (nie wolno było wbijać zbyt głęboko!). Stawała się architektem pól. Bardzo lubiła na przykład, aby łąka, która w zabawie Dziewczynki zazwyczaj stanowiła wydłużony prostokąt, miała jeszcze doczepiony maleńki prostokącik – jak ganeczek przy domu. Albo odwrotnie – ten prostokącik był wpuszczony w niby-łąkę – jak sień w domu. Krowy raz się pasły na tej, raz na innej łące. Przeprowadzenie dużej liczby kasztanowych krów i żołędziowych cielaczków wymagało długiego czasu i wiele zachodu. Czasem dochodziło także takie na niby pojenie tego wymyślonego bydła. Dziewczynka snuła przy tym opowieści: mówiła do krów, wydawała im polecenia, skarżyła się do taty (dalej na niby), że któraś krowa dziś słabo jadła, a inna ciągle wpychała się pod druty tego okólnika i teraz trzeba sprawdzić, czy tam kołki nie są obluzowane… Zamykając się w wąskim temacie krów i pól powstawała opowieść o życiu wsiowego dziecka – wystarczyły gwoździe i młotek, oraz życie w wiejskim środowisku. I żywa wyobraźnia.


© Elżbieta Żukrowska
fot.  Depositphotos

9.10.2017.

*** (ja ciebie kocham...)



***

ja ciebie kocham tak zwyczajnie
tu nie ma fanfar czy pozłoty
ręka do ręki - idealnie
bo niepotrzebne nam kłopoty
przytulam twarz do twojej twarzy
a ty całujesz mnie tak słodko
więc z trampoliny w sedno marzeń
moje kochanie - moje złotko!

© Elżbieta Żukrowska
fot. Taoetus.pl

10.10.2017.

WSZYSTKO PRZEMIJA




Wszystko przemija

To był przelotny tylko romans
wiec nie rozpaczaj nie myśl źle
piliśmy razem mocną kawę
a później już mówiłam cześć

Romans przelotny jakich wiele
troszeczkę pudru więcej mgły
nie było mowy o kościele
bez uczuć były nasze sny

Romans jak romans już bez westchnień
i bez dramatów w poprzek dni
więc nie mów mi że kochasz jeszcze
to były tylko takie gry

Nie całowałeś rąk z oddaniem
różę podarowałeś raz
wszystko przemija mój kochany
i tak przeminął też nasz czas

© Elżbieta Żukrowska
fot. Dasktop Nexus Nature

10.10.2017.

poniedziałek, 9 października 2017

*** (w tej zapomnianej...)




***

w tej zapomnianej galerii
ktoś na ścianach powiesił obrazy
i myśli w wiersze ujęte
a patrzeć i czytać - aż boli
tu zrozumienie przychodzi pół-bokiem
schody za wysokie
za niskie poręcze
roztopione światło elektryczne z nieba
a z głośników muzyka
jak srebrne ptaki nad Wisłą
jak gwiazdy w wodzie odbite

jak przyszłość

© Elżbieta Żukrowska
fot. własne

8.10.2017.

OSTATNIE PYTANIA




ostatnie pytania

gdy skamienieje moje serce
gdy nie napiszę słowa więcej
może już wtedy będę ślepa
cóż zrobisz ty?

sprzed oczu znikną mi kolory
cały organizm będzie chory
drętwota mą ogarnie duszę
cóż zrobisz ty?

zamknięta w czterech ścianach smutku
odchodzę z życia po cichutku
nic z sobą w drogę nie zabieram
bo nie mam nic

© Elżbieta Żukrowska
fot. Zdzisław Marciniak

9.10.2017.

niedziela, 8 października 2017

ZA PÓŹNO


za późno

i znów po ścianie cień się skrada
jest coraz dłuższy przed zachodem
coś przypomina opowiada
coś w ręce wciska - mimochodem

a to jest list

kiedyś na niego tak czekałam
ale nie dotarł z biegiem rzeki
więc może ptaki - w strachu drżałam
dopiero teraz - wprost do ręki

wszystko za późno

dzień gasi uśmiech zapala świece
mnożą się w głowie zwykłe troski
zabrakło w niej dla ciebie miejsca
serce ma zamek "eklerowski"

© Elżbieta Żukrowska
fot. DaWanda

8.10.2017.

sobota, 7 października 2017

WSZYSTKO ALBO NIC!




WSZYSTKO ALBO NIC!

Swoją koronę jej do stóp,
wszystko co miał najdroższego...
a może i dumę, i honor, i próg
- niech powie, że chce wyjść za niego!

© Elżbieta Żukrowska
fot. Pixabay

5.10.2017.


WIERSZE MUSZĄ BYĆ SMUTNE




wiersze muszą być smutne

wiersze muszą być smutne
szczęśliwa rozmawiam z tobą
nieszczęśliwa - zbieram słowa w wiersze
ale nie chcą się zapisywać
węźlastym sznureczkiem
wyciekając na papier - ranią duszę serce
zalewają tę odrobinę nadziei
która do niedawna się tliła
najsłabszym żarem

© Elżbieta Żukrowska
fot. własna

7.10.2017.


*** (rozpakowałam wiersz...)




***

rozpakowałam wiersz
słowa w nim lśniły jak lampki bożonarodzeniowe
a zaraz obok tuptał jeż
i czas się ze mną drażnił słowem
oczy mnie piekły - bo za sucho
i lampa pod sufitem drżała
a ja... ja nie wiedziałam czy ktoś szedł
czy świeca drżącą łzą kapała
czy świeca łzą...

a wiersz twój dla mnie
był jak modlitwa z pokorą w kątku wyszeptana
twoja czy moja - nie wiedziałam
bo byłam taka zakochana
twoja czy moja...
bądź czyjaś wola bądź
ty bądź zawsze blisko
bym się w tęsknotę nie zamieniła
bym wierszem dalej się modliła
w ten węzeł uczuć wciąż wierzyła
choć droga przede mną dziwnie śliska...

© Elżbieta Żukrowska
malarstwo - Graham Gercken

6.10.2017.

piątek, 6 października 2017

NA PRZEŁOMIE


Na przełomie

I znów te same wazony pełne słonecznych gladioli,
ale to już ostatnie tego lata, właściwie jesieni,
wiatr, sprytny drzewokrążca, sad z liści omiata
i owoce strąca, aż trudno ze zbieraniem zdążyć.

Czy pora na chochoły? Przecież jeszcze kwitną
ciemnoczerwone róże i trzy herbaciane.
A pod ścianą domu - i wcale nie smutno! -
płonie czerwienią dzikie wino - zakochane...

Na zagonku przy płocie, gdzie czułości uncja,
jak małe słoneczka jarzą się spóźnione nagietki.
Zapomniana w donicy zakwitła opuncja,
a nad oczkiem wodnym wciąż się kręcą jętki.

© Elżbieta Żukrowska
fot. własna

5.10.2017.

NIE JESTEM SALOME




Nie jestem Salome

Nie dotykam.
Nie przenikam.
Nie uwodzę
i życia nie słodzę.
Patrzę krytycznie.
I praktycznie,
bo kobiety już tak mają.
Szczególnie,
kiedy siebie
na tacy podają.
Podawałam wlasną głowę.
A teraz tylko gwizd.
Już cię nie przeklinam,
i nie wspinam
po tobie jak bluszcz.
Już nie potrzebna
ta adrenalina.
Już cię nie dotykam,
w twe sprawy nie wnikam.
Mam swój blady świt.

© Elżbieta Żukrowska
fot.Inne Oblicza Historii

5.10.2017.

czwartek, 5 października 2017

DOŚĆ SMUTKÓW




Dość smutków
/Leszkowi Szczurkowi/

Zamiast łuny zachodów - obserwuj poranki,
drżącą rosę na liściach, kiedy dzień się budzi,
kiedy są uwalniane słoneczkiem zapachy
chryzantem i rumianków, i niesione do ludzi!

Anioł cię podtrzyma, gdy wyciągniesz nożyk
i pierwsze grzyby włożysz do koszyka,
nawet rozchyli kępy mchów soczystych,
by żaden borowik tobie nie umykał.

Cóż dal, przestrzenie,nawet przepowiednie,
gdy obok ciebie kobieta twych marzeń,
ledwie nań spojrzysz - śmiejesz się bezwiednie,
z nadzieją czekasz na kolejność zdarzeń.

Cóż z tego wyniknie? - aż boję się pytać!
Wszak gdy dotyk ręki i czułość spojrzenia...
A las nad wami szumi, anioł skrzydłami dotyka
i ochrania z wzruszeniem wasze dwa istnienia.

© Elżbieta Żukrowska
fot. Pixabay

4.10.2017.

ACH, TEN KSIĘŻYC W PEŁNI!



Ach, ten księżyc w pełni!

Noce przejmujące... Są coraz trudniejsze.
Myśli pobrzękują dziwnymi głosami.
Sny ciągle w odwrocie, choć niby miłują
te moje zacisze przy altance z bzami...

Gorzej jest jesienią, kiedy noce zimne
i zamykam okno przed ostatnimi ćmami.
Pociągi mi szumią, stukoczą dziecinnie,
ale grozę budzą dziwnymi scenami.

Nie ma wód przejrzystych, poławiaczy pereł,
nigdzie nie pachnie mirt ani rozmaryn.
Tylko mnie dobiega jakiś dziwny szelest
i chwilę trwa nim pojmę, że tak płynę łzami.

Żywiczne krople bursztynu zapłonęły pachnąc,
żarzą się ledwie, a wonny dym płynie,
może to te zapachy nie dają mi zasnąć
- te bzy, maliny i heliotrop w płynie?

© Elżbieta Żukrowska
fot. Pixabay

5.10.2017.

środa, 4 października 2017

SERCE BEZ MIŁOŚCI




serce bez miłości

chciałoby krzyczeć - to we mnie jest miłość
lecz może mu się zdaje - nigdy jej nie było
może to tylko dziwne tęsknoty i żale
pragnienia dzikie myśli łkanie oszalałe

miazga serca miąższ z samego środka
lecz już w nim nadziei i uczuć nie spotkasz
tylko to pożądanie bliskości drugiego
a czy samo może dać przykład wiernego

nie ma czaru władzy spokoju ni mocy
dryfuje bezradnie a mówi że przez życie kroczy
że pełne dumy czoło swoje w górę dźwiga
cóż  serce bez miłości - bez kwiatu łodyga...

© Elżbieta Żukrowska
fot. z internetu

4.10.2017.

NAJLEPIEJ PUMPERNIKIEL


Pieczenie chleba jest wyzwaniem.
Pieczenie chleba to czułość, rozmowa, cierpliwość i miłość.


Najlepiej pumpernikiel

Uwielbiam ciemne chleby,
ciężkie, wabiące specjalnym zapachem,
właśnie jak pumpernikiel lub żytni na miodzie.
Może być z dodatkami - śliwką bądź z orzechem.
Lecz nie chcę tego z zakalcem,
który to w brzuch "bodzie".
Nie chcę gliniastego, co tylko udaje,
że chlebem na kanapkę bywa polecony.
Prócz tego grahama - wiem, też bywa na miodzie,
lecz nigdy go nie nazwę moim ulubionym.

© Elżbieta Żukrowska
fot. wolewygodniej.pl

4.10.2017.

Przepis na
pumpernikiel i dżem cebulowo-pomarańczowy

CHLEB





CHLEB

Obłok jasnej mąki wciąż pachnącej polem,
a może wolnością, słońcem, kropelkami deszczu,
nasycony śpiewem skowronka jak solą,
bo ten smak najlepszy, co prawie jest pieśnią!

Bo to chleb z tej mąki! Bochny miodno-złote,
ówdzie z brązową skórką, kiedy orkiszowe,
albo żytem pachnące i z garstką orzechów,
i ziół, i innych nasion, słodkie a kwaskowe!

Żytni na miodzie, zwięzłe pumpernikle,
zwykły baltonowski albo mazowiecki,
świeże, gorące, pachnące! A nawet gdy czerstwe,
też dla naszych żołądków najlepsze i zdrowe.

© Elżbieta Żukrowska
fot. własna

4.10.2017.

wtorek, 3 października 2017

CHWILO - TRWAJ!




Chwilo - trwaj!

Usypiam z głową na twoich kolanach,
to twoje ręce wygładzają bóle,
smużki zapachu płyną leniwie,
a obejmują mnie jak najczulej.

Ty wiesz, jak tęsknie i jak pragnę cienia,
bezpiecznych miejsc, spotkań, nadziei...
I proszę cicho - już nic nie zmieniaj!
Tym oczarowaniem ja nie chcę się dzielić.

Tak mi dobrze z tobą, gdy wygładzasz włosy,
gdy ciepłem dłoni nasączasz me ciało,
gdy szeptem słodkim przydajesz rozkoszy,
a moja dusza - zda się - uleciała!

© Elżbieta Żukrowska
fot. Władysław Zakrzewski

3.10.2017.

poniedziałek, 2 października 2017

SKAZA



Skaza

I stało się. To, co tak boli.
Czego udźwignąć grzbiet nie może.
Że w oczach dziś za dużo soli.
Że szepczę wspomóż, wspomóż Boże!

Za oknem ciemny pancerz nocy
planuje wszystko skryć pod płaszczem,
lecz nie jest przecież tak uroczy
i nie pozwala gwiazdom zasnąć.

Wypalą dziury w czarnym płaszczu,
znów ludziom, ptakom wskażą drogę
i nie czekają w tym poklasku,
a świecą jak najjaśniej mogą.

Cóż grzbiet mój? Cóż moje myśli?
Strudzony człowiek odpoczywa.
Jednak od nerwowego kłębu
dziś jakoś nic mnie nie odrywa...

© Elżbieta Żukrowska
fot. Pixabay

1.10.2017.