środa, 27 grudnia 2017

Okropność!

Informacja o ostatnich świętach... drastyczna!

"(..)Niestety przy wzmożonym ruchu drogowym nie sposób uniknąć wypadków. Bywa ślisko, pośpiech jest złym doradcą, a cały dzień świątecznych porządków, lepienia pierogów i prezentowego szaleństwa, skutkują obniżoną koncentracją. Pozostaje jednak mieć nadzieję, że przyjdą kiedyś takie święta, po których z ulgą będziemy mogli powiedzieć: wypadki były, ale nie zatrzymano ani jednego nietrzeźwego kierowcy. Zanim jednak to nastąpi, wszyscy kierowcy będą musieli włączyć mózg.
Statystyki w dn. 23-26.12.2017 r.
Wypadki 265
Zabici 34
Ranni 335
Pijani kierowcy 708" .....................
net/pl/se

CZY TO NIE DZIWNE?




Czy to nie dziwne?

- To nie jest dziwne,
że mnie nie poznajesz...
Nasze cienie nie przywykły do siebie,
nie mieszają się nasze oddechy...
Coś jednak pamiętasz.
- Tak. Zadymioną kawiarnię
i kieliszek czerwonego wina.
Gazetę złożoną w rulonik...
- Nic się nie zmieniłeś,
palce masz tak samo szczupłe,
lecz dlaczego drżące?
I jak to możliwe,
że przyniosłeś taką samą różę?
- To akurat nic nadzwyczajnego:
tylko takie dawałem i daję kobietom.

© Elżbieta Żukrowska
fot. Pixabay

27.12.2017.

czwartek, 21 grudnia 2017

SPRÓCHNIAŁE WIERZBY

Jedna z moich stałych Czytelniczek, Pani o inicjałach KMD
poprosiła o wiersz o starych, schorowanych ludziach,
którzy jak te spróchniałe wierzby przy drodze, ledwie stoją,
a młodzi z pretensjami, ze im słońce zabierają...



Spróchniałe wierzby

Ktoś nam już chciałby wygasić słońce...
Starym, schorowanym, niepotrzebnym ludziom.
Bo może teraz jest zbyt gorące,
mamy unikać niepotrzebnych trudów...

Młodzi niby nas chronią, ktoś zrobi zakupy,
czasem podrzucą kawałeczek ciasta,
zamiast rozmawiać - gapią się w smartfony.
I już jest odjazd - jakby świeczka zgasła.

A my przy drodze jak wierzby schylone,
ukruszone wiekiem, chore, wręcz spróchniałe,
lekarze już nie leczą, chory każdy członek,
wnętrze też zniszczone dokładnie i trwale.

Odchodzimy w przeszłość starzy, odepchnięci,
rodzina rada się wyprzeć do nas przywiązania.
Na święta wywozi do smutnych szpitali,
musimy wytrzymać i takie rozstania...

Każdemu co innego - szpital lub samotność,
telefonicznie pośpiesznie złożone życzenia,
obiecanki-cacanki, że może, że jutro...
Cóż my, spróchniałe wierzby, mamy do zrobienia...?

© Elżbieta Żukrowska
fot. Eduscience

21.12.2017.

środa, 20 grudnia 2017

ODPOWIADAJĄC NA NIEWYPOWIEDZIANE...




Odpowiadając na niewypowiedziane...

Nie dałam się karmić z ręki,
a odległości nie chciały się zsumować.
Za to periodyki złożone w równy stosik
wciąż czekały na czas i okulary.
Zimna kalkulacja prowadziła
do eksplozji wulkanu
i choć chwalono czarne plaże
- nasze ręczniki już nie leżały obok siebie,
a chwiejny krok nie był spowodowany
kolejną Margaritą.
Właśnie dowiedziałam się,
że prawdziwe motyle omijają czarne plaże,
że krzyżówki w gazetach pokrył kurz,
że nie odkryję już nieznanego słowa.
"Żegnaj" jest tym najwłaściwszym.

© Elżbieta Żukrowska
fot. Desert-rose

20.17.2017.

SPRZEDAJESZ SWOJE RAJE


sprzedajesz swoje raje

sprzedajesz swoje raje
za jedną noc
jeden uśmiech
za gorącą kawę
i uchodzisz niewyspany
szarym świtem
przez cały dzień
szukasz
nowej przystani
by wszystko powtórzyć
boisz się uczuć
stałych związków
usidlającej zależności
budujesz
swój dom na piasku

a święta cię przerażają

© Elżbieta Żukrowska
fot. Alicja Stankiewicz

20.12.2017.

wtorek, 19 grudnia 2017

W DOLINIE PEŁNEJ...




W dolinie pełnej...

w dolinie pełnej snu
i twoich pieszczot
i twoich ust
zapominam
o innym życiu

odnalazłam się
bo tak biało
bo dwa anioły
grają na harfach
a za oknem
skrzy się śnieg

mówisz - to jest nasze
Boże Narodzenie
a śnieg dalej pada

© Elżbieta Żukrowska
fot. Amber Aura

19.12.2017.

piątek, 15 grudnia 2017

Spotkanie autorskie



Proszę zajrzeć - to moje spotkanie autorskie.

https://www.youtube.com/watch?v=EMM1_0_QvfA

UPADEK




Upadek

Kiedyś miałam sprawne skrzydła.
Dziś wyraźnie są podcięte.
Nawet lotki połamane,
rozkruszone, do niczego.

Światło
zamienia się w połyskliwą czerwień,
drażniącą, niestałą, zaskakującą,
kłującą w oczy.

Co jeszcze można zrobić,
nie poddając się tej ironii życia,
jak zachować twarz,
jak przespać kolejną noc
bez wibrujących bóli głowy
i narastającego jęku serca...?

Boisz się.
Zupełnie tak samo jak ja.
Oglądam się, patrzę w lustro
- przecież nic się nie zmieniło,
a wszystko jest inne.
Zmęczona powieka drży nerwowym tikiem.
A po parapecie znów chodzi biały gołąbek.

© Elżbieta Żukrowska
fot. Desert-rose

15.12.2017.

ZA PÓŹNO






Za późno

Chcę się wycofać stojąc już na trampolinie,
to nawet nie jest strach, a nagła niechęć do skakania,
woda mnie oszukuje, zachwyca i mami,
i głowę mam inną niżbym mieć ją chciała.

Coś się złego stało - może to jest starość?
Ten skok nie budzi już mego zachwytu.
I schodzę ze skoczni naraz odrętwiała...
Po co mi wysiłek? Lub pływaczki tytuł?

© Elżbieta Żukrowska
fot. Alicja Stankiewicz

14.12.2017.

czwartek, 14 grudnia 2017

*** (przyjdzie nowa fala...)





***

Przyjdzie nowa fala i zabierze oddech...
Kot pozbawiony mruczenia zapomina życia.
Pustka cztery ściany wywraca na nice. 
Nikt nie błogosławi. Żal ścieka po suficie...
Kłębią się wiersze ukryte głęboko,
pękają ściany kokonów motyli,
lecz zamiast owadów - wysuwa się potwór:
smok, który słowa i zasady myli.
W zwęglonym portfelu trzy grosze na szczęście,
lecz szczęścia już tu nie ma, bo zabrakło celu.

© Elżbieta Żukrowska
fot. Rozystronka

14.12.2017.

NIEWYGODNIE




Niewygodnie

Trochę pusto i nawet nudnawo...
Wrony kraczą za oknem
Deszcz staje się ulewą.
Słowa więzną w gardle
- skowronek nie śpiewa,
ten w sercu zamknięty.
I tylko ból głowy sprawia,
że ciało omdlewa,
na dziś to wystarczy.
Za dużo mgławej nicości,
za dużo... Czego?
Kalectwa, sieroctwa,
zaniku spójności...
Smutków za dużo,
czas zmian nie nadchodzi...

© Elżbieta Żukrowska
fot. Destert-rose

14.12.2017.

wtorek, 12 grudnia 2017

POZNAJ JĄ !




Poznaj ją!

Krzyczy głośno - nie mam czasu, nie mam czasu!
Na telefon, na rozmowę, na spotkanie.
nie ma czasu na gawędę przy ognisku,
ani nawet na gorące zakochanie!

Nie ma czasu na  spacery o szarówce,
na tulenie się do ciebie, na szeptanie,
na tęsknoty, na miraże te najkrótsze.
A udaje, że jej dobrze być jak kamień.

Krzyczy głośno - nie mam czasu, nie mam czasu!
Czy ty musisz tak od razu w to uwierzyć?
Może słowa delikatnie tak przetasuj,
spróbuj poznać co ukrywa jej alkierzyk...

                       ***
Obłaskawić taką panią to jest sztuka.
Nie jest pewne, czy cię wpuści do sypialni.
Jest zalotna, trochę kusi, to unika.
może ktoś tu już jest grzybkiem niejadalnym...

© Elżbieta Żukrowska
fot. Desert-rose

12.12.2017.

MOCOWANIE SIĘ Z EMOCJAMI




Mocowanie się z emocjami

Z braku czegoś lepszego
dziś
pokrywkę garnka
obciążyłam kamieniem
i na ostro dorzuciłam do paleniska.
W środku są wszystkie złe emocje,
iskrzyły, wybuchały,
piorun od czasu do czasu
jakiś męt w środek ciskał!
Niech się ugotują na twardo,
niech się nawet spalą,
bo zbyt długo są ze mną
i na nerwach grają.

Czy teraz będzie lepiej?
Takiej pewności nie mam.
Być może zrodzą się nowe,
zaczepne, hałaśliwe, natychmiast gotowe
do nowej wojny ze światem,
do hulaszczego życia,
do brania przyjaciół na zęby,
gryzienia, szarpania, bicia...
I chociaż twierdzę swobodnie
- ode mnie wszystko zależy!
To kamień z pokrywy spadnie
i jeszcze w stopę uderzy.

I połączą się stare złe emocje
z młodym nerwowym narybkiem,
a ja zamiast wakacji
- jestem w pogoni szybkiej
i gdzieś na peryferiach myśli jeszcze
próbuję zmienić świat
pisząc wiersze...

© Elżbieta Żukrowska
fot. Pixabay

12.12.2017.

piątek, 8 grudnia 2017

WSPOMNIENIE O KARPIU




Wspomnienia o karpiu

Karp lubi pospać gdzieś w głębinach,
ale jak pośpi - to wypływa
i głodny łatwo chwyta haczyk
- a urosła z niego tłusta ryba.

Później popływa trochę w wannie,
zły, że tak mało ma widoków,
ale i tak mu głowa spadnie
i to w zasadzie bez wyroku...

I tak wstępuje w drugie życie,
pośrodku stołu dzielnie stanie
na wigilijnym rodzinnym szczycie,
gdzie już stanowi główne danie...

© Elżbieta Żukrowska
fot. JejŚwiat.pl

8.12.2017.

środa, 6 grudnia 2017

TYMCZASEM MYŚLI RYBIA NIEWIASTA...


warsztat


Tymczasem myśli rybia niewiasta...

Pani Karpiowa i tak przerażona,
lecz jak to w życiu - przykładna żona,
słucha podszeptów swego ślubnego
i się zwyczajnie boi o niego...

O sobie myśli jakoś naprędce,
kiedyś połknęła haczyk na wędce,
ale ją wtedy tylko zmierzyli
i do stawiku znów wypuścili...

Może i teraz będzie tak samo,
ta reinkarnacja to prawie amok!
Strach zimy - bywa nawet przyducha,
lecz czy wypada męża nie słuchać?

Pani Karpiowa ze smutku mdleje...
Bo czy dla dzieci choć ocaleje?
Zielonym okiem patrzy w szuwary...
Schować się, ukryć, uniknąć... kary?

© Elżbieta Żukrowska
fot. Pixabay

6.12.2017.

PRZESŁANIE TELEPATYCZNE DO PANI KARPIOWEJ

warsztat

Przesłanie telepatyczne do Pani Karpiowej

Moja droga, nawet jeśli nie uwierzysz,
są odłowy, pożegnania, reinkarnacja!
Osobiście zawiadamiam cię, kochanie,
więc nie żałuj życia w stawie - ja mam rację!

Wprawdzie bywa czasem chwila nieprzyjemna,
w szczególności to okropne w wannie bycie,
ale reszta poznawania jest z zewnątrz,
niebywałe! Zresztą wkrótce zobaczycie!

Jest muzyka, dużo ludzi, dużo świateł.
Poza halą jeżdżą szybkie samochody.
Zapytano, co mnie wabi dziś najbardziej.
Chcę być kimś, kto tu przebywa blisko wody.

Lecz na razie słyszę głośne megafony
i muzykę, która mnie wprost oszałamia.
Cóż, że ciało moje trafi na Wigilię,
kiedy dusza w innym będzie już mieszkała.

© Elżbieta Żukrowska
fot. wiadomości.gazeta.pl

6.12.2017.

wtorek, 5 grudnia 2017

DUCHY I WINO




duchy i wino

jest późny wieczór... więc piję wino
w starym zegarze tykają wskazówki
mam przed oczami choinkę inną
już ustrojoną w złociste nutki

przypomina mi że jesteś
na samym brzegu wzruszeń
gdzie cztery małe smutki
chcą dziś do płaczu skusić
gdzie wybłyszczone oczy
co kolor wzięły z nieba
chowają się za rzęsy
i przy tym szepczą przebacz

jest późny wieczór... duchy się snują
któryś dotyka... wróg czy przyjaciel
dotkliwie strachem wnikną i kłują
więc pozostaje już tylko pacierz...

© Elżbieta Żukrowska
fot. własna

5.12.2017.

niedziela, 3 grudnia 2017

NIBY NIC




niby nic

przeczytałeś tyle wierszy
często byłeś w grupie pierwszy
i mnożyłeś swoje słowa dobre-złe
wysyłałeś w świat powagę
bym łapała równowagę
nie tworzyła głupot nowych - to się wie

miałeś rady te najlepsze
jak zapełnić treść i przestrzeń
na czym skupić się czytelnik teraz ma
a mnie było trochę głupio
że te wiersze jakby chlupią
pustosłowiem i bezrytmem powiedz sam

zasilałeś neurony
do przemyśleń zawsze skłonny
niby los był szczodry czemu nie mam nic
ty znajdujesz to właściwe
a nie szukasz rozpaczliwie
stoisz z boku zaraz będziesz ręce myć

© Elżbieta Żukrowska
fot. wlasne

3.12.2017.

PO CO KOMU...




Po co komu...

Po co komu moja historia?
Nie będę spisywała zdarzeń
trzeszczących pod butami rozbitym szkłem.
Nawet patrząc w niebo
nie znajduję tego słońca, które dla mnie
miało przynieść najlepszy dzień.
A jeśli przypadkiem nocą,
gdy wilki wyją do księżyca,
i tak już nie pamiętam, czy ktoś o to pytał,
jaki ostatnio miałam sen:
pełen tęsknoty, bólu, czkawki...
Nic nie rozwiewa rannej mgły,
więc wstaję tumanem otulona
i łkam, bo tylko łzy
są naturalną konsekwencją
zagubienia się w nieznanym mieście...

© Elżbieta Żukrowska
fot. własne

3.12.2017.

sobota, 2 grudnia 2017

Z TĘSKNOTY ZA BLISKOŚCIĄ




Z tęsknoty za bliskością

Jeszcze rozmyślała o tym co nie było
co się mogło zdarzyć przy losie łaskawym
jeszcze wciąż wierzyła że czeka ją miłość
a nie jakaś chandra i czas bardzo łzawy

Jeszcze zakupiła jedwabną bieliznę
i w koronkach stała promienna przed lustrem
łudziła nadzieją że się w myśli wślizgnie
pana którego już nie zrazi gadulstwem

Tak zawirowała w słonecznym promieniu
a wraz z nią zaiskrzył najdrobniejszy pyłek
lecz w głębi wiedziała że znów utknie w cieniu
- marzenia to jedna z nieszczęsnych pomyłek...

© Elżbieta Żukrowska
fot. własne

2.12.2017.

piątek, 1 grudnia 2017

KUSICIEL...




Kusiciel...

Moja Perełko - mówił do mnie -
Słońce ty moje, Światło z nieba!
Dla ciebie rzucę nieprzytomnie
wszystko, co każesz - jeśli trzeba.

Ale nic jemu nie kazałam,
po co tak stawiać wymagania?
Niech miłość kwitnie sama z siebie
i rozda co ma do rozdania.

Daremne było opanowanie,
na nic mój spokój, brak zachęty.
Chyba się poczuł wyobcowany,
bo w bok uskoczył - do panienki.

Z nią spacerował gdzieś po Plantach,
odwiedzał kluby, dyskoteki...
A ja, choć może grzechu warta,
zostałam sama - bez opieki...

© Elżbieta Żukrowska
fot. własne

1.12.2017.