środa, 26 marca 2014
301//14. PRZYŚNIŁ MI SIĘ BAL
PRZYŚNIŁ MI SIĘ BAL
To była dziwna jesień, wiatrem ostra.
Całkiem zwariowałam w tamten czas.
Kupiłam śliczną suknię na sylwestra.
Po co? Gdzie partner? Ani śladu "nas"!
A suknia była super! Ekstra!
Ubyło mi w niej dziesięć lat.
I przyjaciółki śmiały się ze mnie,
że bez faceta wymyśliłam bal.
Były zgryźliwe, dokuczliwe, pewne,
że dla mnie co najwyżej kuchenny gar.
Niby taki Kopciuszek jak z bajki!
Tylko złotych pantofelków brak!
Ale przyszły partner mi się wyśnił
i byłam pewna, że przybędzie na czas.
Spełniłam warunki sennej przepowiedni
i... I byłam na balu! — proszę was!
Ktoś zzieleniał ze złości i zazdrości!
Ktoś dostał migreny, niemal trupem padł!
A morał jest prosty i powszechnie znany
— nie śmiej się z kogoś, byś nie został wyśmiany.
© Elżbieta Żukrowska 27.10. 2013.
Fot z internetu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj tak, tak. Zgadzam się z morałem w całości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Anka.
Dziękuję, Aniu. :) :) :)
Usuń