Niedzielny obiad
Szykujesz niebo dla podniebienia.
Dzieci przychodzą na niedzielny obiad.
Opowiadają, że słońce, że deszcz,
że Zosi ząbek i Antosia gol.
Opowiadają, że wredny szef,
albo wspaniała szefowa.
O tym, że auto, że bankiet,
że tysiąc innych ważnych
i całkiem błahych spraw…
Nikt nie zapytał ciebie,
jak spałaś ostatniej nocy,
czy nowe lekarstwa są skuteczne.
Odchodząc cmokną cię
na odczepnego w policzek:
„Za tydzień przyjdziemy znów"...
el.żukrowska 12.03.2011.
fot. z internetu
Smutne... ale za to Ty na zdjęciu wyglądasz świetnie!
OdpowiedzUsuńWyglądasz na tym zdjęciu niezwykle pogodnie, łagodnie i ładnie. To tak jest właśnie- im się człowiek więcej poświęca i stara, tym mniej mu rodzina poświęca uwagi. Zainteresują się wtedy, gdy mimo niedzieli i zapowiedzi,że przyjdą - stół będzie pusty.A i wtedy6 zdziwienie i zgorszenie będzie górować nad troską. Już dawno nie mam złudzeń i nauczyłam się egoizmu.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Mazionta
OdpowiedzUsuńDziękuję. Wprawdzie nie robię niedzielnych obiadków, ale od moich koleżanek wiem, że właśnie tak się dzieje jak opisałam.
czy "takie wyglądanie" jest świetne - mam duże wątpliwości... Jednak tak właśnie wyglądam... i ciężko mi z tym...
Anabell
OdpowiedzUsuńwieki cale Cię nie widziałam, nie słyszałam...
Utonęłam w wierszach na dobre... A może na złe?
Robótkowy świat jest daleko za mną, tylko włóczki dużo po kątach... Może muza ode mnie odejdzie i znów będę "drutować"?
Ślicznie dziękuję za komentarz.
Nie widziałaś mnie, bo nie zaglądasz, a ja Cię podczytuję i zastanawiam się jak się czujesz.Myślę, że lepiej znosić codzienność, gdy jakaś muza nas opanuje:) Pisz Elu dalej, najważniejsze,że Ci z tym dobrze.
UsuńMiłego, ;)