wtorek, 28 stycznia 2014

81//14. HAPPY END


HAPPY END

O niej mówili, że lubi drogie fury,
świecidełka, że ma długie pazury,
że jest drapieżna jak pantera,
nie na każdą kieszeń i nie dla każdego frajera.
A on chodził poboczem drogi,
oczy miał zielone jak łąki,
zapatrzony w grafitową dal,
z głową w chmurach, nie zawsze przytomny.
Nie szukał kobiety.
Podobno idąc poboczem drogi
wspominał szczenięce lata:
kapelusz od słońca słomiany, ubogi,
potok skaczący po kamieniach,
nędzna piłka z chłopakami po środku łączki
i na trzepaku koło szkoły
(jedyny trzepak we wsi — drewniany, rozchwiany!)
zwisanie głową w dół...
Lęgły się wtedy niezwykłe opowieści,
tak nieprawdopodobne, oszałamiające treści!
A jednak wierzyli we wszystko...
Było też bajanie dziadka przy starej wierzbie,
w jej cieniu wysłużona ławeczka,
gdzie się zbierali wsiowi dziadkowie
paląc śmierdzące i kopcące "sporty"...
Wspominał naukę pływania
w stawie pełnym pijawek, tłustych i brązowych,
i pisk dziewczyn na ich widok...

Gdzie mu do drogiego samochodu,
do wygodnego pokoju tylko dla siebie,
do popołudnia bez troski żadnej...

A przecież się spotkali
— choć z tak różnych światów...
Mówił — po to, by mógł nosić ją na rękach.
A ręce miał silne...
Czy będą żyli długo i szczęśliwie?

Happy end.

© Elżbieta Żukrowska 20.01.2014. 
Fot z internetu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz