PUSTKA DO CIEBIE PRZYLGNĘŁA
Przyszedł czas, że ręce nie chcą
złożyć się do modlitwy. Jakbyś
powiedział "amen", a poza tym
nic nie było. Nie możesz ani prosić,
ani dziękować... Zapomniałeś,
że gdzieś tam była miłość...
Umknęły słowa, a może
zwyczajnie już się wymodliłeś,
z pustego nic nie nalejesz...
Tylko chichot w pobliżu
— lecz nie ty się śmiejesz...
Pustynia...
W paroksyzmie żalu — jakby
załamany, czołem dotykasz
podłogi. To twoja podłoga,
wszystkie cztery ściany,
lecz wór beznamiętności
już masz za ubranie...
© el.żukrowska 7.09.2013.
Fot. własne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz