środa, 16 października 2013

613/13. W DRODZE DO...





W DRODZE DO...

Niebo rozprute sztyletem po zachodniej stronie
urodziło zorze z fioletem i różem.
Z uśmiechem ujmowałeś moje małe dłonie,
chciałeś naszą chwilę zachować na dłużej.

Przez pięć dni splatałeś najbielsze marzenia,
barwiłeś je potem swym tęsknym uczuciem,
ozdobiłeś cały firmament i ziemię,
jakbyś zapewniał — nigdy nie porzucę.

Od ciebie miałam szepty wtedy najpiękniejsze,
talizman nasączony cudotwórczą mocą,
byłeś moją opoką, skałą najpewniejszą,
cudownym jasnym światłem ciemną, zimna nocą.

Byłeś. Jesteś. Będziesz. Tak zdobywam pewność.
Drobnymi kroczkami związek się ustala,
wspaniały, delikatny, a ma w sobie zwiewność
białych szatek panny w drodze do ołtarza...

© el.żukrowska, Rzące, 12.X.2013.
Fot. z internetu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz