NOCĄ NAD RZEKĄ
Noc wciąż stała w wielkiej
głębi ciemnych granatów,
szmerów i westchnień. Odległy
głos – jak
senny pomruk ziemi. Grzmot?
A może
narodziny nowych istnień...
Na niebie gwiazdy dziś
nieliczne (bo chmury pasą się
nocami, jak kiedyś konie
na pastwisku
z pastuszkiem-chłopcem
całkiem małym).
W wiklinie w dolinie
sennej rzeki czasem odezwie się
pan-żaba. A pani-żaba mu
odpowie rade-rade
(pomyślisz — dzieciom
bajki
opowiada).
W ledwie zielonych witkach wierzby wiatr się zaplątał
osowiały i przenocować chciał
na drzewie.
Ale spadł nagle w łączki doły. Może się
potłukł – kto go tam wie…
Świt już-już blisko… Może
daleko? Może za lasem?
Lecz zamglony, niezdecydowany i tylko
pójdźka woła głośno ze
ściętego
czuba starej topoli.
© el.żukrowska 27. lipca
2012.
Zdjęcie zapożyczone z internetu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz