środa, 4 lipca 2012

561. GDY KOSTUCHA ZA DRZWIAMI



GDY KOSTUCHA ZA DRZWIAMI

Życie mnie dopadło
- tak bez zapowiedzi.
Zabarykadowało od środka drzwi
- teraz ze mną siedzi!
"Kawę na ławę" - do mnie.
"Ja albo ty".
- To znaczy CO? - pytam grzecznie,
bo nie zrozumiałam.
A Życie do mnie mówi dalej tak:
- "Albo się bierzesz solidnie za siebie,
albo ja biorę cię za frak".
Kręcę głową, bo jeszcze
pojąć nie mogę,
a ono do mnie,
lecz patrzy na drzwi:
-  "Jak się weźmiesz - może wygrasz.
A jak nie - tuż za progiem
Kostucha tkwi.
Za frak cię do niej wyniosę,
bez prawa powrotu.
Kropka. Teraz ty."

I wtedy mnie olśniło:
albo życie, albo śmierć,
nie ma nic na pół.
Albo zacznę już teraz,
albo trumna i dół.
Czy ja chcę umierać?
Nie ma "jutro", "za miesiąc"
- problem jest JUŻ.
Życie ze mną w karty nie gra,
a Kostucha - TUŻ...

© el.żukrowska 4.lipca 2012.
Zdjęcie zapożyczone z internetu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz