poniedziałek, 30 stycznia 2012

136. GDY SKRZYPEK PO DACHACH CHODZI



GDY SKRZYPEK PO DACHACH CHODZI
( z tomiku LIRA)


Skrzypku cieniem biegnący po nagich dachach
Przywołuję cię nocka ciemną, bądź ze mną, graj...
Skrzypku, zatrzymaj się w biegu, graj, graj...
Graj, gdy tak bardzo mi grania potrzeba! Graj! Graj!

Nie miał czasu, nie zagrał, przemknął cicho...
Trochę smutno, łzawo i przykro było mi...
Niespodzianie pojawił się w ciemną noc inną
Zagrał tak, że teraz dalej jeszcze się śni...

Zapatrzona, zasłuchana — najpiękniejszą muzykę dał
ten mój skrzypek na dachu — przez całą noc grał
Mówiłam do niego — skrzypku daj już spać.
A on mi odpowiadał, że musi grać, oj, grać...

Namawiałam go nawet na kieliszek wina,
Ale on odpowiadał, że nie, bo na jego granie
czeka gdzieś inna zaspana dziewczyna...
Obiecała mu za to syrenie śpiewanie!

Powiadałam mu graj ciszej, bo dzieci pobudzisz,
A on — ta muzyka musi trafić i do śpiących ludzi...
Paluszki mu marzły, bo mróz szedł po dachach
A mimo tego grać się nie zawahał! Grał! Oj, grał!

Z oddali syreni śpiew z cicha niespodzianie dołączył,
Splątał się z nutą skrzypiec, oplątywał śpiących,
Czasem brzmiał łagodnie, czasem jakby tańczył,
wibrował, falował, uwodził nowych tęskniących...

© el.żukrowska 30.1.2012.
Fot. z internetu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz