środa, 30 maja 2012
459. TAJEMNE SPOTKANIE
TAJEMNE SPOTKANIE
W porannym słonku (zabiegana!)
nie patrzę, co i gdzie straciłam,
na żółtych mleczach pasę oczy
przez moment — póki jeszcze żyją.
Odszedłeś kiedyś szeroką drogą
rujnując czas, niszcząc mą przestrzeń.
Czasami wracasz. Potem wyjeżdżasz.
Bywa — znienacka mówisz "jestem".
Dziś mam zaczekać u mogiły,
krzyż pochylony z pierwszej wojny,
byśmy się czasem nie zgubili
i rozstawali już spokojni.
Ziarnem rzuconym — het! — przed siebie
(doznaliśmy wtedy szoku),
dziś nowe zboże się kolebie
podmuchem wiatru spod obłoków.
Rozpamiętując dawne chwile
radośnie patrzysz mimo wieku
— i choć cię życie pochyliło —
wciąż łobuziaka niesiesz w oku.
Nie przyjdziesz drogą, tylko skrótem
— taka już twoja jest natura,
a chociaż nogi masz obute —
to wilcza wciąż na tobie skóra...
No i mogiła — od zawsze nasza,
tak już zrośnięta mocno z nami,
do wypoczynku tu zaprasza,
choć to nie wojnę wspominamy.
Jest opowieści tysiąc dwieście,
a czasem więcej, do wysłuchania
i słowa płyną jak w powieści,
a później nasze rozmyślania...
Słowo za słowem cicho szeleści,
ręka do ręki — przytulone...
Kiedy już zdradzisz zawiłości
— nasza rozmowa zakończona.
Dziś odprowadzasz mnie do domu.
Przed nami mleczy złotych dywan,
posyłasz mi uśmiech wdzięczności
— wiesz, że tajemnic nie odkrywam.
Nie udał się przed laty nasz związek...
Ale i ten lichy. Zmiany są na gorsze...
Z ciebie nie jest twardy posążek,
raczej ledwie drewno i to nie najtwardsze...
Tymczasem drzazgi jakieś długie,
co ktoś rozrzucił nieopatrznie,
teraz dosięgły twojej stopy
i nasze ślady są już znaczne...
Daremnie usiłujesz stłumić emocje!
Już dopadła cię setka wątpliwości.
A miałeś nadzieję na wielkie promocje
— nie przewidziałeś ni cienia trudności...
Wykrzykujesz blisko przyczajone słowa
(ujawnione tylko przez okoliczności!).
Zamilkłam speszona — to twoja twarz nowa?
Niemiła i przykra. Jak dolegliwości.
Na progu domu strzepniesz pył z sandałów.
Żonie dalej tego fragmentu życia
wyjaśnić nie potrafisz...
Jakbyś zwyczajnie wracał do realiów!
I jakbyś to moje życie tylko znał
z przypadkowej, a obcej fotografii...
© el.żukrowska 4.maja 2012
Zdjęcie zapożyczone z Internetu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Elu, pozdrawiam cieplutko :))) Troszkę dzisiaj poczytałam, ale chyba na dłuższą lekturę będę mogła sobie pozwolić dopiero w wakacje. Czyta się jak o sobie samym...
OdpowiedzUsuńBeatko - najserdeczniejsze uściski. Pamiętam o Tobie.
OdpowiedzUsuńFotografia nie jest obca,widzę to w realu prawie codziennie,to jest Mogiła z naszego pola kochana Siostro. Pozdrawiam Jurek.
OdpowiedzUsuńDziękuję Bracie! Tylko się domyślałam, nie miałam pewności. Okolica aż po horyzont - to wszystko takie znajome....Dziękuję!Serdeczności wielkie!
OdpowiedzUsuń