środa, 2 maja 2012
385. POSKŁADAŁAM CIĘ JAK TĘCZĘ
POSKŁADAŁAM CIĘ JAK TĘCZĘ
Wymyśliłam cię nad ranem
kiedy straszna burza górą
a mnie strach tak w domu samej
ciemna chmura szła za chmurą
Wymyśliłam cię przy świecach
byłam jak osika drżąca
może strach by ten uleciał
gdybyś przy mnie był płaczącej
Wymyśliłam cię nad ranem
posadziłam na kanapie
miałeś czuwać nad mym stanem
(nie ma mowy byś zachrapał)
Poskładałam cię jak tęczę
z najdrobniejszych błysków burzy
wszystko to dziś w twoje ręce
byś opieką swą usłużył
Lecz twa postać niewyraźna
może tylko nie dość wierna
a zmęczona wyobraźnia
dziś obrazu nie dopełnia
W samotności liczę gromy
(ona jedna nie zawiodła)
rozsypały się atomy
ciebie nie ma od tygodnia
Deszcz po szybach ostro bije
ja ramiona trzymam nisko
tylko czas powoli mija
burza ciągle krąży blisko
Moja tęcza dogorywa
świeca łzami smutno kapie
siedzę sama ledwie żywa
- ducha nie ma na kanapie...
e.żukrowska 1 maja 2012.
Zdjęcie z Internetu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz