środa, 21 maja 2014

447//14. * * * (wiatr podrywa... )



         *     *     *

wiatr podrywa tumany kurzu z polnej drogi
m u s z ę iść na spacer — ktoś wykradł z mej głowy
wszystkie przygotowane zwariowane wiersze
m u s z ę od nowa nasycić się widokiem natury
narwać naręcze ciężkogłowych kalin z miedzy
lub w przydrożnym lasku odnaleźć konwalie
— to już ostatnie w tym roku

w słomkowym kapeluszu z szerokim rondem
wcale mi nie jest do twarzy ale zakładam go
jakby dla potwierdzenia — patrzcie słuchajcie
— właśnie wiosna chce już odchodzić...
znam drogę do ukrytego na zboczu źródełka
woda ma niestety lekko ziemisty posmak
ale i tak jest wyborna gdy dosięgnie pragnienie

odpoczywam wśród białej koniczyny
dziwię się bo nie śpiewa żaden skowronek
ale to właśnie tu mogę oddychać pełną piersią
mogę też wejrzeć głęboko w siebie
mimo wszystko jest to bardzo błoga chwila
mogą mi jej zazdrościć wszystkie mieszczuchy...
właśnie czuję że poszarpane resztki wierszy
znów zaczynają się układać w prężną całość...

© Elżbieta Żukrowska 20.05.2014.
Fot. z internetu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz