sobota, 21 września 2013

ZAPIS SENNEJ ROZMOWY (opowiadanie)








ZAPIS SENNEJ ROZMOWY (opowiadanie)

— Musisz polecieć — przekonywałeś cichym głosem, niemal szeptem. W kącikach ust drżał uśmiech, ale oczy pozostały surowe, zimne. I ten twój głos — miło drażniący obcym akcentem...
— Dlaczego? Po co?
      Zganiłeś mnie wzrokiem: bo ty tak chciałeś i to był wystarczający powód! Nigdy jeszcze nie latałam samolotem. Może nawet troszkę się bałam, sama nie wiem.
      Było późno, wieczór przechodził w noc. Szliśmy przez park ze specjalnym oświetleniem. Jesienne kolory liści były wyraźniejsze niż w teatrze, w zasadzie wyglądały jak na retuszowanych zdjęciach... a może jak w witrażach. Wszystkie te kolory kładły się na twoich siwych włosach i przez to jakby cię odmieniały.
— Musisz! — powiedziałeś znów i zatrzymałeś się na wprost mnie, ujmując obie moje dłonie. — Polecisz, poznasz to, co dla ciebie najważniejsze! — poklepałeś mnie po rękach, jakby dodając wagi swoim słowom.
      Chlusnęło mi po oczach nowym światłem: dotknąć jego twarzy! Poczuć pod palcami ciepło skóry, wodzić dłońmi po czole, skroniach, czuć szorstkość wieczornego już zarostu. Może nawet opuszkami zbadać dotyk warg. Poczuć mocniejszy zapach... Co za szaleństwo! Barwy, barwy szalone i wirowanie jak na karuzeli! Krzyk rodzący się w głębi trzewi, bunt i rozpacz jednocześnie. Dlaczego tak strasznie boli? Dotknąć policzkiem policzka, oprzeć głowę na jego ramieniu...
— Pięć lat szybko minie, a wiedza zawsze jest bezcenna. — tłumaczyłeś długo, wcale nie zawile, ale już nie mogłam się skupić na twoich słowach. I nie mogłam nic odpowiedzieć, tak mocno miałam ściśniętą krtań. Dziś i jutro — tyle mi zostało. Co można zrobić w tak krótkim czasie? Gdzieś rozdzwoniły się dzwony, a może tylko w mojej głowie? Ledwie utrzymywałam równowagę i panowałam nad "nie-płakaniem". Fascynowały mnie te cudowne liście, jesień z fotografii mistrza. Jaka feeria barw! Bajeczne kształty w tym specyficznym oświetleniu.
— Patrz! Zrób kilka zdjęć — poprosiłam, zaglądałam w oczy, żebrałam.
      Pokręciłeś niezadowolony głową, a ja natychmiast uciekłam ze wzrokiem.
— Kiedy zrozumiesz, co jest dla ciebie najważniejsze? Choć raz się posłuchaj bez oporów! — żądałeś.
— Nie mogę... Nie chcę... Ale posłucham. Będzie, jak ty chcesz. — Już się poddałam ze spuszczoną głową,.Poczułam, jak wycierasz łzę z mego policzka, której nie zdołałam upilnować. Czy choć przez chwilę było ciepło w twoich oczach? Bałam się sprawdzić, zawsze oczekuję na zbyt wiele, a później jestem rozczarowana. A gdybym tego ciepła i teraz nie znalazła, gdybym...
      W tej samej chwili zgasła iluminacja i skończył się sen.
      Wciąż słyszałam twój głos z obcym akcentem — nakaz połączony z wołaniem. Dlaczego mnie obudziłeś? Dlaczego wołasz mnie w środku nocy? Serce rozkołysało się gwałtownie. Miałam wrażenie, że wszędzie pachnie tobą... Czy to możliwe?  Znów mnie potrzebujesz...

© el.żukrowska 20.09.2013.

4 komentarze:

  1. Elżuniu czytanie Twojej twórczości to prawdziuwa przyjemność! Pięknie opisałaś ten sen.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z wielką przyjemnością przeczytałam i chcę więcej.Pozdrawiam.Dana Kowalczyk

    OdpowiedzUsuń
  3. Gościu Anonimowy
    - bardzo dziękuję. Takie potwierdzenia czasem uskrzydlają. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dana Kowalczyk
    - bardzo dziękuję. Staram się. Każdego dnia pokazuję tu kilka nowych teksów.
    Ciepłe pozdrowienia. :)

    OdpowiedzUsuń