niedziela, 1 września 2013
501/13. DRĘCZĄCA NIEPEWNOŚĆ
Dręcząca niepewność
Tak i stało się! Stało! Nie czekając zgody
wybiegłeś o świtaniu świeże zbierać kwiaty,
przyniosłeś mi wilgotny rosą bukiecik różowy,
żółty, niebieski, czerwony — cały snop łąkowy!
A do bukietu ciche dołożyłeś i misterne słowa,
przestraszonym, drżącym, urywanym szeptem,
że miłość do mnie bezgraniczna, nowa,
że jesteś na wszystko idealnym lekiem.
W rozmodlonej chwili w oczy się wpatrujesz
lub dla odmiany głowę pochyloną nosisz...
Dodajesz wyraźnie, że mocno miłujesz,
jedynie o troszkę zaufania prosisz.
Z kwiatami przyniosłeś łąki cudne wonie
i świeżość wczesnego, czerwcowego lata,
ustawiam je teraz w glinianym wazonie,
ciągle się wahając dla ciebie z zapłatą.
Nie wiem, czy kocham, czy zaledwie lubię.
Miło mi z tobą na wspólne spacery...
Rada bym uniknąć wszelkich niedomówień.
Mam też lekką obawę — czy ty jesteś szczery?
Chcesz drogę do mnie wymościć kwiatami,
wydeptać nowe dróżki na moim trawniku,
doskonale radzisz sobie z kobietami,
wiesz którędy dążyć, by być na świeczniku.
Muszę się przekonać do twojej szczerości,
czy aby westchnienia nie były z teatru.
Serce trzymam jak w klatce, a zapraszam w gości,
muszę odkryć prawdę wiodącą do faktów.
Tobie (być może!) będzie się czas dłużyć,
a ja nie pospieszę, słońca nie pogonię.
Każdy dzień spotkania — poznaniu niech służy.
Noc? Kiedy przyjdzie czas - kotary zasłonię...
© el.żukrowska 25.08.2013.
Fot. z internetu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz