fot. z internetu |
Sad pełen jesieni
(z opowieści pewnego pana - 24)
Jesień tańczyła strojna w złote liście,
niosłem parasol przed deszczu ogromem.
Nie padało. Strącałaś krople dżdżu z kiści
soczystych, granatowych kulek winogronu.
Mały pajączek przysiadł ci na czole,
w skocznych refleksach wiatr rozwiewał włosy,
kiedyś wspomniałaś coś o kąkolu,
dziś złotem już się gięły nawłoci kosy.
Na papierówce, niemłodej jabłoni,
przysiadł szpak stary — on już nie odleci.
Jest tak oswojony, że czasem je z dłoni,
a zimą na ganku chroni od zamieci.
Przy naszych stopach czarno-srebrna kulka:
jeż drobno drepcze z lekka zadyszany,
grubiutki taki, pnie się pod górkę,
oszołomiony, a może zaspany...?
W tym cichym ogrodzie i jesień jest senna.
Chmury przepłynęły, słońca mkną promyki,
może dla ludzi chcą ciepło wyjednać;
na liściach śliwy skrzą się brylanciki.
Wracamy z sadu z bukiecikiem liści,
lubię szeleszczące, pachnące jesienią.
Nie raz mi się cudne lato zimą przyśni
i całkiem miło, gdy się pory mienią.
© el.żukrowska 20.09.2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz