ZADZIWIAJĄCA DEDUKCJA
Dodaję dwa do dwóch (z unikiem),
jakieś kłopoty są z licznikiem.
O, w podstawówce było prościej,
bez takich głupich niby-równości.
Więc teraz z drugiej strony mnożę.
Ktoś podpowiedział, że dołoży...
Nie wierząc w takie szlachetności
- nie lepiej frontem być do gości?
Dobra. Może być i dzielenie.
Lecz jak się dzielić z własnym cieniem?
I to z odległych lat "cholero"
- że niby nigdy już przez zero.
Gdy do plus dwóch dodam znaki
znów poplątany wynik taki.
Co tu się dziwić politykom,
że dzieląc-mnożąc - ciągle mylą!
Cokolwiek zrobią - liczby olbrzymie,
w tych liczbach wręcz już budżet ginie.
Tak nawet i najtęższe głowy
dziś obejmują go .... do połowy!
To ci dopiero buchalteria
- nawet komputer się zapiera!
I dalej liczyć się wstrzymuje,
ciągnie do zera... i zeruje!
Ot, niepowodzenia finansistów,
matematyków - ich wyników
wyliczeń nikt już nie ogarnia!
W dowcipy bawi się dzieciarnia!
...................
Kiedyś poznałam stopniowanie
gdy ostateczne straszne rzeczy:
najpierw się martwię - nie zaprzeczę.
Następnie płacz, bezsenne noce.
I dalszy krok - "a mam to w nosie!".
Na samym końcu śmiech serdeczny
z serii, co każdy strach wyleczy.
© el.żukrowska 31.stycznia 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz