A W TRAMWAJU...
Było zimno,
lód i plucha.
Tramwaj zgrzytał
na każdym zakręcie.
Przemoczona,
zmarznięta i smutna
wpadłam tam
prosto w twoje ręce.
Oczy w oczy,
a wargi tak blisko...
Twoja siła,
i zapach i oddech...
Niby nic się nie wydarzyło,
a ja płonę
- jak jakaś pochodnia!
Ręka w rękę,
to drżenie, ten dotyk.
Usta milczą,
a w duszy jest krzyk:
oby on teraz nagle nie odszedł!
Nie pozwolę,
by nagle mi znikł...
e.żukrowska 21.04.2012.
Zdjęcie z Internetu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz