sobota, 14 kwietnia 2012

341. GDY SNY UMIERAJĄ



ILE PRZEDE MNĄ

To nie ważne, że jakby schyłek mego życia,
wytyczam nowe ścieżki, nowe dróżki biegu.
Że nie biegnę? Że się już nie wspinam?
Za to mogę iść łąką do samego brzegu.

Dziś rzeka spiła cały błękit z nieba,
pozostawiając w górze baranki bez pana.
Łąka rozkwitła, zapachniało w krzewach,
a całość przez kosa była wygwizdana.

Wygodną ścieżką idę od rana do nocy.
Sama poznaję nowe dróżki moje.
Omijam skały, które ktoś wytoczył...
Strach mi ciemności... Boję się i boję...

© el.żukrowska 2.kwietnia 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz