czwartek, 12 kwietnia 2012

335. ŚPIJ — KROKODYLU





ŚPIJ — KROKODYLU

Jeszcze czasem riposty ostrą szablą błyśnie
jeszcze w chwili natchnienia ma zęby lamparcie
jeszcze celną metaforą prosto w serce ciśnie
resztki zostawi sępom na pożarcie
w słowach moc jadu jakby czarnej mamby
ale to już koniec — już jest pora sucha
przymiera afrykańskie życie zaczaja się zdycha

Wnet przyjdą nowe wiersze i smagnięcia słowem
może nie wypalone jest wszystko do końca
w ciemności błysk oka hieny zdradzonej chichotem
i przedświt już – czekanie na powrót poety-człowieka
ale wiersz już nie błyszczy nie zachwyca rymem
i rytm się zagubił w wypalonej sawanny trawie
krokodyl sennie swa paszczę otwiera
z pół roku może trwać tak niemrawie...

A z wierszy o Jaśkach i Białych Damach
wspomnienie tylko jako dym z ogniska
może jeszcze kiedyś będę o tym gadać
może gdy miną igrzyska...

el.żukrowska 12.kwietnia 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz