MÓJ KANAPOWIEC
Targuje się z tobą
o uśmiech, spojrzenie,
żartuję, udaję,
być może flirtuję.
A ty obok blisko —
jak cień z moim cieniem,
raz mówisz — raz milczysz.
A dlaczego? — Ja nie wiem.
Też trochę udajesz,
grzbiet prężąc — jak kocur,
na gierki masz chętkę
— a ja na uboczu.
Tu się łasisz — tam puszysz,
pazurki wysuwasz.
Myślisz jak do gardła?
A oczkami mrugasz...
W wierszyku tym chyba
morału nie będzie
— kot na cztery łapy...
Dama winna wszędzie...
© el.żukrowska 26.stycznia 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz