Zamiast El Dorado
Wcale nie hardo tutaj wkroczył...
Usiadł samotnie, na uboczu.
W salce przyjemnie, bez wiatru w oczy.
Deszcz kapelusza mu nie moczy.
To sobie wyobrażam łatwo!
Lecz dalej stop! Bariera wzrosła
- co może myśleć tamta postać?
O czym zadumał się mężczyzna
(zmęczone oczy i siwizna)?
Czemu niechętny jest rozmowie?
Ledwie skinieniem głowy odpowie...
I sączy z wolna swego bourbona.
A ta zaduma - czy jakaś "ona"?
Czy tylko życie pod wóz zamiotło,
zniszczyło dawne piękne przyjaźnie.
Rozczarowało, chorób naplotło.
I gdzie jest jego El Dorado?
Wiem... tamto marzenie
też - przez przypadek - w niebyt wypadło...
Fot. wiktororzel.portal-pisarski.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz