poniedziałek, 3 listopada 2014

841//14. NIEPOKÓJ




Niepokój
(z opowieści pewnego pana - 17)

Jeszcze cię przytulam i trzymam za rękę,
jeszcze twarz zanurzam w twe pachnące włosy,
lecz coś drżeniem przenika, jakbym złe przeczuwał
- że na nasze rozstanie właśnie się zanosi...

Poznaję po westchnieniach innych niż zwyczajnie
po niepewnych pieszczotach, zmąconym spojrzeniu.
Może sama nie wiesz? Wahasz się i miotasz?
Bo wyznaczyłaś mi miejsce dalej niż przy cieniu.

Za tydzień lub rok iść pod twymi oknami,
nie spojrzeć, nie myśleć, nawet nie wspominać?
Poranione serce od nowa opatrzyć
 i mówić tak spokojnie - nie moja dziewczyna?

Lecz czy starczy woli, by zacisnąć zęby,
nie skamlać, nie jęczeć, nie błagać o litość?
Odwrócić się na pięcie i być jak te dęby
- silny i twardy. Zapomnieć co miłość...?

Kiedy znikasz z oczu, zapadasz w swe „knieje”,
mam wrażenie, że cały świat mi opustoszał.
Ludne wszystkie ulice – a mi pustką wieje.
I słyszę, jakoby wiatr za oknem szlochał.

Nie pytam, co z tobą, ani też dlaczego,
Sam muszę coś zmienić, nowe postanowić.
Uchylić kapelusze, nim prawdziwe żniwo
goryczy zechcesz teraz zafundować. 


© Elżbieta Żukrowska 3.11.2014.
Fot z internetu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz