sobota, 11 kwietnia 2015
KOCHAJĄC...
Kochając...
Tu, nad wodą, zgubiłam wczorajszy dzień.
I twój uśmiech... I cały bagaż uczuć!
Coś złego się stało. i skończył się sen.
Dzikie gęsi jesienią uniosły go w kluczu.
Po gwałtownej rozpaczy (długo bez spokoju),
po zimie, która do szpiku zmroziła,
nastał czas przejściowy z iskierką nadziei,
która przed ostatecznym chyba ocaliła...
Szukałam romantycznego bycia we dwoje,
ulotnych zapachów i znajomych gestów.
Zapragnęłam znów poczuć młode niepokoje,
doświadczyć lotu wyżej Everestu!
Wędruję, gdzie aromat ziół i cichy szum fali,
gdzie błękit i niebem, i wodą się kładzie,
gdzie śpiew ptaka jakby zamiera w oddali,
by wybuchnąć w nowych treli kaskadzie.
Gdzie trawy miękko i chłodno obejmują stopy,
łaszą się do nóg jak psiaki, ocierają, kuszą,
by odpocząć pośród brzęczenia owadów
i napawać się tą nie do końca ciszą.
Wtedy ożywają twe słowa szeptane do ucha,
tak zda się, że rozkwitają od nowa piwonie!
Zostanę nad rzeką zasłuchana, cicha,
bo - o mój Boże! - ciągle kocham cię ogromnie!
© Elżbieta Żukrowska 10.04.2015.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Alexi Zaitsev - olej na płótnie "Po kąpieli"
Obraz był inspiracją dla dwóch wierszy.
Dlatego ten sam jest przy kolejnych utworach.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz