Poszukuję kolorowej miłości
Jeśli w szeleście liści cię znajdę?
Może w ulotnej woni ogrodu?
Twego uczucia zatrzymać nie umiem,
chciałabym, ale nie mam na to żadnego sposobu...
Prosiłam — kochaj mnie na różowo!
Zapewniłeś, że to jest możliwe.
Obiecałeś, że jutro. Dałeś słowo!
Okazało się nieprawdziwe...
Może kochaj mnie na niebiesko?
Cóż to znaczy? — pytałeś zdziwiony.
A lubiłam tak poświatę w nocy,
gdy już zapłonęły bajeczne neony.
Proponuję więc miłość zieloną.
Groszek i rezeda. Bzy.
Mięta!
Wiosenną, z pewnością szaloną!
Co ty na to? Zielone sny... Nie zapamiętasz?
Więc może miłość będzie fioletowa.
Nie zrozumiałeś. Nie umiesz w kolorach?
"Od tych barw już boli mnie głowa!"
Pomieszałam ci tylko? Dusiłam jak boa?
Propozycja ostatnia — rdzawo-brązowa.
To miłość sentymentalna, jesienna.
Mocna i intensywna, trochę surowa,
powiedzmy, że przy tym... brzemienna?
Prychnąłeś na mnie, jak kocur, ze złością.
I nawet się z niechęcią nie kryjesz!
Znaczy — to koniec. Nie ma nic z czułością...
Twierdzisz, że bez miłości przeżyjesz.
~~
Propozycja ostatnia — rdzawo-brązowa.
To miłość sentymentalna, jesienna.
Mocna i intensywna, trochę surowa,
powiedzmy, że przy tym... brzemienna?
Prychnąłeś na mnie, jak kocur, ze złością.
I nawet się z niechęcią nie kryjesz!
Znaczy — to koniec. Nie ma nic z czułością...
Twierdzisz, że bez miłości przeżyjesz.
~~
I odszedłeś zupełnie jak inni.
Co ci tęcza, paleta z farbami?
A ja szukam dalej uczucia,
może teraz między malarzami?
© el.żukrowska 7.08.2013.
Fot z internetu
cudne wiersze Eluniu.
OdpowiedzUsuńJoluś
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje :)