czwartek, 9 maja 2013

289/13. BRWI MARSZCZYSZ




BRWI MARSZCZYSZ

Przychodzi chwila rozpalona do białości,
bardziej, niż parna sauna.
Szukasz rozwiązań niemiłych zaszłości,
a to jak rola klauna:
jemu jest ciężko, publiczność się śmieje,
te wielkie buty takie niewygodne...
Wodę od nowa na węgle lejesz.
A rozwiązania... które niezawodne?

Brwi marszczysz.
Tysiąc myśli przez głowę przemyka,
jak szachista przestawiasz figury.
Rozważyłeś wszystko, sprawdzasz — coś znika?
Nabierasz pewności — teraz będzie z góry.
Jednak nie jest...
Ręce ze złością zaciskasz na poręczy krzesła....
W głowie znowu mętlik.
Masz dość!
Zaczynasz od nowa swoją układankę.
Jak bieg po niewiadomą — zupełnie bez sensu!
Zdyszane usta szeroko otwarte.
Złośliwy los przysiadł roześmiany,
na nosie ci gra.
Masz ochotę machnąć na wszystko ręką.
I gdy już bliski rezygnacji
— trafia cię moment olśnienia, błysk jasny!
Widzisz całość z innej perspektywy,
dostrzegasz rozwiązanie
— i jesteś szczęśliwy.

© el. żukrowska  17. kwietnia 2013.
zdjęcie z internetu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz