ABSZTYFIKANT
Absztyfikant mi się trafił
(dosyć dawno temu),
w oczy patrzył tak zalotnie,
gadał po swojemu.
Najpierw pytał, czy już jestem
nim zauroczona,
a następnie bym zechciała
zostać jego żoną.
Cały kwartał ostro liczył
wszystkie me zalety
wielkość biustu, krągłość bioder,
inne parytety.
Do tego dodawał chętnie
jeszcze me hektary,
one urok osobisty
wyraźnie zwiększały.
Nawet było blisko
stanąć ślubną parą,
lecz, niestety, absztyfikant
gasił mnie przywarą.
Otóż kiedy jak w litanii
wymieniał zalety,
to na na końcu zdania jeszcze
dodawał ... "niestety"...
Zdjęcie zapożyczone z internetu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz