Odchodzę w góry
Pakuję cienie do torebki.
I smutków nieco - jakieś zwiewki.
Nikogo nie pytam o zgodę.
Odchodzę już z tych łąk.
Z tych łąk, z tych błoni, z twoich rąk.
A w górach jodły, jodły szumią.
W górach szarotki rośnie kwiat.
Kozice ciągle ryzykują,
teraz zaryzykuję ja.
Zabieram z sobą trochę wody,
aparat, kurtkę, myśli trzy...
I w dobre buty wkładam nogi.
Koniec z liczeniem wrednych dni!
© Elżbieta Żukrowska
fot. Andrzej Kosiba
15.07.2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz