Z boku...
(nie do końca to jest wiersz)
W ostrym zimowym słońcu osłaniałaś oczy rondem kapelusza,
ale i tak raził cię blask odbity od skrzącego się śniegu.
Było zimno. Ten fakt nigdy nie zatrzymywał cię w domu,
bo żądna nowych wrażeń, zimowych pejzaży,
wędrowałaś skrajem parku albo po spokojnych ulicach.
I znajdowałaś coś ciekawego, co prosiło się o namalowanie.
Nie sposób było wszystko uwiecznić w obrazach!
Widziane piękno rozrastało się w tobie, by kiedyś wydać owoce...
Malowałaś wtedy cienie na śniegu, grę świateł i swój podziw dla natury.
Zastanawiam się - kiedy do tego wrócisz...
© Elżbieta Żukrowska 3.12.2016.
Hanna Moczydłowska-Wilińska - Rusałka (2005)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz