wtorek, 31 lipca 2018
BOLI...
boli...
nie zwykłam płakać na rozstajach
a coraz częściej czas wyboru
i jakoś serce nie chce tajać
gdy smak piołunu gorycz stołu
skarga? wszak teraz jest jałowa każda
do kogo wznosić czcze wołanie
dziś droga niczym autem jazda
i taki wyścig niech zostanie
lecz po co? na co? kto tak czeka?
gorycz ze stołu strugą płynie
ba - dałam duszę - strzęp człowieka
a tego nikt już nie zrozumie
© Elżbieta Żukrowska 30.07.2018.
fot. Andrzej Kosiba
poniedziałek, 30 lipca 2018
Recenzje - WYPADAJĄC Z GNIAZDA
Elżbieta Rusin
(28 lipca 2018)
Elżuniu, właśnie dzisiaj skończyłam czytać ,,Wypadając z Gniazda'' i nadal jestem pod wrażeniem tej lektury, tym bardziej, że główne postacie to bliźniaczki o różnych osobowościach (choć nie do końca, jak się okazało), a i mnie przewrotny los obdarzył bliźniaczą siostrą, więc ciekawa byłam, jak poprowadzisz wątek Tadzi i Krzysi. Jednak najciekawszym doświadczeniem okazała się możliwość poznawania Ciebie (wrażliwej poetki) poprzez pryzmat bohaterów powieści, która rządzi się zupełnie innymi prawami niż poezja. Jedno jest pewne: Elu, jesteś niezrównana w opisywaniu scen erotycznych. Zachwycił mnie również język utworu, współczesny, ale niezwykle elegancki. Cieszę się, Elżuniu, że zostawiłaś sobie otwartą furtkę, toteż niecierpliwie czekam na kontynuację losów Tadzi i pozostałych bohaterów – także Wisi, która po śmierci brata będzie mogła żyć własnym życiem. Dziękuję, Elżuniu,

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po lekturze "Wypadając z Gniazda" Elżbieta Żukrowska
****************************************************************
Prawie 400 stronicowa powieść Eli Żukrowskiej „Wypadając z gniazda” już poza mną. A właściwie we mnie. Bo dopiero teraz, kiedy wszystkich, którzy przewinęli się przez jej karty już znam, mam jakąś perspektywę spojrzenia na każdego z osobna. A przyznać muszę, że mnogość postaci i wątków głównych, ale i tych pobocznych, w pierwszym momencie wprawia w popłoch… Jak opanuję kto jest kim, bez uprzedniego narysowania sobie czegoś na kształt drzewa genealogicznego? Ale w miarę czytania okazuje się, że wszyscy znajdują swoje miejsce bez ściągawek i poszukiwania śladów w poprzednich rozdziałach…
A potem to już gonitwa, żeby jak najszybciej poznać koleje losów Krzysi, Tadzi, Julki oraz bliższych i dalszych koligatów rodziny Nowaków.
Dla czytelników mojego (a tak się składa, że również Autorki) pokolenia, rozczulające i nostalgiczne będą rodzinne relacje pomiędzy bliższymi i dalszymi krewnymi, bliskie kontakty, pomoc w przypadkach losowych, aż do podzielenia się własnym dachem, jako oczywistą i nie podlegającą wątpliwościom normalnością. No i gościnność! Nigdzie jeszcze na łamach książki, nie czułam tyle kuchennych zapachów i smaków, a ślinka leciała na widziane oczyma wyobraźni te wszystkie cielęce eskalopki, rynki z pasztetami, pieczeniami rzymskimi, zapiekanymi gołąbkami, naleśnikami ze szpinakiem… O szarlotkach, sernikach i wszelkiego rodzaju wypiekach domowych nie wspominając. Wiele z tych smakowitości opatrzonych przepisem, co też nie bez znaczenia…
Dla młodszych, dobra szkoła historii życia w rodzinach wielopokoleniowych, ale też współodczuwania, empatii, umiejętności dochodzenia do kompromisu w sytuacjach konfliktu i nieporozumienia.
Do tego cała paleta charakterologiczna… Co człowiek, to inne cechy charakteru, pociągające za sobą pozytywne, albo wręcz przeciwne skutki zachowań z tego wynikających. I miłość… Wszędobylska. Twórcza, ale i niszcząca. We wszystkich konfiguracjach. Bezwstydna i dumna. Przyciągająca i odstręczająca. Jak to miłość…
Życiowa mądrość nestora rodziny Nowaków, Władysława, religijność całej rodziny, a przy tym wszystkim prosta wiara w odczynianie uroków, klątw, niedomagań zdrowotnych przez szeptuchy, jasnowidzów i znachorów, wprowadzają elementy magii i tajemniczości. A jednocześnie pokazuje, ile może zdziałać wiara w cudowną moc tajemnych obrzędów.
Nie jest moim celem opowiedzenie treści i pozbawienie przyjemności zgłębiania losów ludzi związanych z Gniazdem. Zresztą, to nie byłoby wcale takie łatwe… Autorka tak plastycznie przedstawiła każdego ze swoich bohaterów, tak ich zna, że czasami wydawać by się mogło, że jest każdym z nich, niezależnie nawet od płci…

Dlatego polecam tę książkę wszystkim tym, których zdołałam zainteresować z przekonaniem, że czas poświęcony lekturze nie jest czasem straconym, a mnogość wzruszeń jest w stosunku do niego niewspółmierna…
Elu... wdzięczna za wzruszenia... AS
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
dodane 11 sierpnia 2018 r.
Aldona Pawlowska
Przeczytałam Eli powieść i pragnę podzielić się z Wami swoimi wrażeniami. Powieść świetnie się czyta, trzyma w napięciu i nie można się od niej oderwać.Fabuła interesująca z bohaterami prawymi, na których spadają nieszczęścia, jak to w życiu. Mnóstwo różnych charakterów i zachowań pięknie opisanych i scharakteryzowanych. Momentami płakać się chce, że takich ludzi spotykają także nieszczęścia, zawody miłosne itp.O miłości sporo, nawet sceny intymne Ela umieściła, ale w sposób subtelny. Kto czyta Eli wiersze,ten wie, co Ona potrafi w tej dziedzinie. Język potoczysty, bardzo poprawny. W tekście mnóstwo smakołyków, którymi częstowani są goście, a także dużo mądrości życiowej i miłości rodziny wokół której toczy się akcja utworu. Według mnie książka lepsza od pierwszej powieści Autorki, która potrafiła zapanować nad mnogością wątków,osób i nie pogubić się w tym.Mam nadzieję, że powstanie ciąg dalszy, bo utwór jest tak zbudowany, że istnieje taka możliwość. I bardzo się cieszę, bo powieść wciągnęła mnie bardzo i chciałabym poznać dalsze losy bohaterów. Polecam wszystkim tę powieść, nie będziecie żałowali. Mniej odpornym radzę zaopatrzyć się w chusteczki aby ocierać łzy, bo na pewno niektórym oczy się " oczyszczą". Brawo, Elu, dzięki za przeżyte z bohaterami chwile i z Tobą, bo dużo tam Ciebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
dodane 30.08.2018.
Grażyna Hazeaux
Dawno przeczytana z duża przyjemnością i mam nadzieje, że wybaczysz mi Elu


****************
****************
..mogę tylko dodać, że dziewczyny świetnie ujęły wszystko to, co jest godne podkreślenia i podpisuję się pod tym całym sercem - POLECAM książkę Eli













~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
dodane 30 sierpnia 2018 r.
Janina Piwowarczyk
Cudowna książka.Elu. Dopiero niedawno skończyłam, czytałam powoli również z powodu gorącej aury, która odebrała mi siły. Czyta się z zaciekawieniem, jest romantycznie i tajemniczo, wątki trzymają czytelnika w napięciu. Polska gościnność i rodzinne wartości, obecnie nieco w zaniku, pobudzają do przeszczepienia ich do rodziny współczesnej na stałe. Dziękuję Elu za tyle wzruszeń, Pięknie piszesz o życiu, o ludzkich codziennych sprawach tych wesołych i tych smutnych, nawet tragicznych, pięknym barwnym językiem. Brawo!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
DZIŚ TA, JUTRO INNA
Dziś ta, jutro inna...
Dziś zniewoliłeś klawiaturę.
Wczoraj - zapisywałeś puste karty.
Śmiechem witałeś dni ponure.
Swawole były grzechu warte...
Zmieniając zapis na stukanie
słowom dodałeś nowe dźwięki
i choć wciąż było odwołanie,
ty gotów byłeś zdjąć sukienkę...
Może za dużo światła było...
Czy na klawiaturze nie wypada?
I tak dziewczyna uszła chyżo,
a mogła być już serenada...
Lecz jest to prawda bez dwóch zdań,
że znasz się dobrze na zamianach,
a okoliczność zmiany pań
osłonić słowem (choć!) wypada...
© Elżbieta Żukrowska 4.07.2018.
fot z internetu
fot z internetu
niedziela, 29 lipca 2018
WŚRÓD ZŁOTYCH LIŚCI
warsztat - smutno i romantycznie
do załączonego zdjęcia
Wśród złotych liści
Odszedłeś jesienią, gdy wiatr strącał liście,
złota było pełno i myśli złociste.
A ciebie uniosło, nic nie zatrzymało.
Odszedłeś tak szybko, gdzieś indziej cię pchało.
Dziś wśród szarych cieni czasem cię widuję:
ręka na ramieniu, gdy mnie obejmujesz,
gdy przenikasz ciszę uczuciem i myślą,
czekam każdej nocy, jaki mi się przyśnisz.
Gdy czasem w południe znajdę w parku ciszę
- tu jesteś kochany, wiatr słowa kołysze.
Strząsa z drzewa liście i krople niewiary,
bym szeptała w duchu - jeszcze się spotkamy.
© Elżbieta Żukrowska 15.07.2018.
fot. z internetu
do załączonego zdjęcia
Wśród złotych liści
Odszedłeś jesienią, gdy wiatr strącał liście,
złota było pełno i myśli złociste.
A ciebie uniosło, nic nie zatrzymało.
Odszedłeś tak szybko, gdzieś indziej cię pchało.
Dziś wśród szarych cieni czasem cię widuję:
ręka na ramieniu, gdy mnie obejmujesz,
gdy przenikasz ciszę uczuciem i myślą,
czekam każdej nocy, jaki mi się przyśnisz.
Gdy czasem w południe znajdę w parku ciszę
- tu jesteś kochany, wiatr słowa kołysze.
Strząsa z drzewa liście i krople niewiary,
bym szeptała w duchu - jeszcze się spotkamy.
© Elżbieta Żukrowska 15.07.2018.
fot. z internetu
KONIEC
warsztat - smutny romantyczny wiersz
do załączonego zdjęcia
Koniec
Były proste drogi, trudne skrzyżowania,
ogłuszający hałas pędzących pociągów.
Już się nie pozbieram - ona odjechała.
Nie powiedziała po co i gdzie dalej pędzi.
Jestem sam i nawet myśleć nie potrafię.
Głowa opuszczona, ramiona opadły.
Dziś zupełne zero ze mnie z geografii.
Zapominam twarzy. A na barkach diabły.
Co mam robić dalej, co tam jeszcze czeka?
Mnie nawet o lepsze już nie warto walczyć.
Wszystko zakończone. Tunel jak noc ślepa.
Zamknę szybko oczy. Koniec konspiracji.
© Elżbieta Żukrowska 15.07.2018.
fot. z internetu
sobota, 28 lipca 2018
ONA
warsztat - smutny, romantyczny wiersz
do załączonego zdjęcia
Ona
Czy musiała? Nie mogła inaczej?
Serce z piersi wydarła i uciekła!
Nie, nie zapłaczę.
Ale żyć przestaję.
To ostatnie krople z moich żył wyciekły...
A ona odeszła tak daleko, tak prosto, tak lekko,
jakbym tylko się jej krótko śnił...
W mojej piersi jest teraz głęboka wyrwa.
Milknę. Nawet na skargę nie mam sił...
© Elżbieta Żukrowska 15.07.2018.
fot. z internetu
piątek, 27 lipca 2018
"JESTEM ZA. A NAWET PRZECIW"
TU POWINNO BYĆ ZDJĘCIE.
Ale nie mam zdjęcia. Wszędzie są tylko filmiki.
Przecież wiecie jakie. To po co je wklejać...
"Jestem za. A nawet przeciw."
Chyba zbyt długo byłam na huśtawce.
Czasy się zmieniły, a nawet łabędzie.
Woda cicho szemrała nie dając mi zasnąć,
może abym przeczuła, że dobrze nie będzie...
Raj nie jest dla każdego, festyn mami zmysły,
a przy tym otwiera umysły na... przeciąg.
Co było dobrego - to z mózgu wypryśnie,
zwoje neuronów na darmo w człowieku...
Przecież nie u wszystkich - bo jest taka grupa,
która jeszcze sama wciąż da radę myśleć.
A dziś samodzielne myślenie jest w cenie,
byle nie poprzestać na jednym pomyśle!
A otóż niektórym wystarcza jedynie
na tupanie nogą, walenie w bariery.
W tłumie demonstrantów czas dziwacznie płynie...
Leczy czy łomot to wszystko - do jasnej cholery?
Niech pamięcią sięgnie za co była premia.
Niech dobrze oceni, czemu źle się dzieje.
Nie wystarczą orliki gdy jest grabież mienia.
Elita z pieniędzmi wciąż się dziko śmieje!
© Elżbieta Żukrowska 27.07.2018.
czwartek, 26 lipca 2018
A KIEDY, PANIE...
A kiedy, Panie...
A kiedy, Panie, już będziesz miał dosyć
moich wierszydeł, noweli, powieści,
kiedy znudzony powiesz "koniec dzisiaj!",
pozwól mi jeszcze papierem szeleścić.
Być może nadal będę piła kawę,
a w dniach szczególnych szampana kieliszek...
Pozwól mi, Panie, bym w głowie wciąż miała
układność myśli i tęskność za ciszą.
Pozwól mi, Panie, do końca dni moich
mieć sprawny umysł i widzące oko,
abym się mogła zachwycać naturą,
najmniejszym żuczkiem i każdym widokiem.
Abym znalazła ukojenie serca
w poszumie jodeł i w jaskółek locie,
bym Twe westchnienie rozpoznała w wietrze,
a Twą potęgę w piorunie i grzmocie.
© Elżbieta Żukrowska 25.07.2018.
fot. Alicja Stankiewicz
środa, 25 lipca 2018
wtorek, 24 lipca 2018
CZY TO JEST DOBRA RADA
czy to jest dobra rada
usiłuję żyć normalnie - bez ekscytacji
jednak cóż warte są nudne chwile
emocje przyznają mi rację -
to z nimi się ciekawie żyje
przegrana albo wygrana
ma posmak wiosennej burzy
lecz nie daj się czasem okłamać
wszak niebo się zaraz rozchmurzy
nie pozwól się zamknąć zdołować
nie warto jest stronić od bliźnich
litości od nich nie czekaj
lecz sam im rękę uściśnij
© Elżbieta Żukrowska 23.07.2018.
fot. z internetu
poniedziałek, 23 lipca 2018
NIE MA WYJŚCIA
Nie ma wyjścia...
Kto nie mieszkał w blokowisku -
nie wie, co to za udręka
słuchać jak pies głośno piszczy,
albo człowiek z bólu stęka.
I nie tylko... Bo w niedzielę
chyba kotletami dzielą,
każdy stuka, szumi woda.
Hałas to żadna wygoda.
A remonty, proszę pana,
i wiertarki już od rana!
To jest klęska tak żyć w bloku,
nie ma w bok żadnego skoku...
Stąd tęsknota we mnie mieszka
- kupić sobie chatę, pieska...
Osiąść gdzieś na skraju lasu,
by nie było ambarasu.
A do tego, proszę pana,
rosa, trawa po kolana
i śpiew ptaków każdej wiosny
i żywiczny zapach sosny...
To marzenia nierealne
z tej wysokiej półki skalnej.
Zatem tęskniąc wciąż za ciszą
- tu w hałasie książki piszę.
© Elżbieta Żukrowska 19.07.2018.
niedziela, 22 lipca 2018
*** (wszystkie talenty...)
***
wszystkie talenty dary Boga
wśród nich zdolności poetyckie
pisząc umacniasz potęgę słowa
i przekazujesz to co śliczne
lub co niezwykłe uroczyste
co się wykluło z głębin myśli
sonetem albo innym wierszem
a czasem prozą chcesz uściślić
gdy poruszona emocjami
rozdajesz słowa niczym kwiaty
- dzielisz się swymi odczuciami
uczysz czym warto być bogatym
© Elżbieta Żukrowska 15.07.2018.
fot. okładka mojej nowej powieści
sobota, 21 lipca 2018
KTO ?
Kto?
Zachęcam sama siebie - już czas!
Ale stare mięśnie inaczej reagują,
nie słuchają się mnie, są leniwe.
Ktoś mówi, że to ja. Ależ skąd!
To moje nieposłuszne na starość ciało...
Kawa nie ożywia tak jak dawniej,
a spojrzenie wydaje się być zamglone.
Pusty kubek przypomina,
że wszystko co dobre szybko się kończy.
Opadam na fotel i jestem rada,
jeśli już nic nie muszę.
Lecz ciągle okazuje się to być nieprawdą...
Kiedyś napiszę ostatni wiersz,
wypiję ostatnią kawę,
uścisnę dłoń ostatniego przyjaciela.
Kto nim będzie?
© Elżbieta Żukrowska 17.07.2018.
fot. internet
piątek, 20 lipca 2018
WYPADAJĄC Z GNIAZDA - moja najnowsza powieść
Moja nowa powieść jest już dostępna w sprzedaży.
Jest ładnie wydana, na dobrym papierze.
I ma 387 stron.
Na razie kupić można tylko u mnie.
ŻARTOBLIWIE O PISANIU
Żartobliwie o pisaniu
Neurony w naprężeniu
gnają po pustym sklepieniu!
Łapią słowa, więżą myśli,
wiersze tu wpadają w wyślizg!
Chociaż treść najważniejsza
- nie jest wcale najpiękniejsza.
Za to ja swobodną dłonią
zmieniam się jakby w wierszomiot.
I strzelając wierszem w chmury
czasem robię wielkie dziury.
Toteż lepiej gdy chmur nie ma,
wtedy lecą wprost do nieba.
Lecz niestety - po zabawie,
zaraz znów lądują w trawie.
albowiem moje wierszydła
mają bardzo nędzne skrzydła...
© Elżbieta Żukrowska 15.07.2018.
fot. z internetu
czwartek, 19 lipca 2018
*** (noc się spóźnia...)
***
noc się spóźnia
gwiazd nadal nie widać
szare cienie gubią się pod parapetem
a ty grasz... nie dla mnie... który nokturn
a miały być walce
cienie nie chcą tańczyć
sen skrzy się łezką na rzęsach
wciąż pamiętasz niepewność świtu
i ten wstyd kiedy oko otwierasz
dramat był wczoraj
dziś - pustkę witasz
zawiera przemarsz
wybrzmiałych nieznaczeniem słów
pachną ostatnie pomarańcze
© Elżbieta Żukrowska 10.07.2018.
fot.z internetu
środa, 18 lipca 2018
KLUCZE
Warsztatowe pisanie...
Klucze
Wszystko chyba już było: portmonetka, buty,
wykałaczki, rajstopy, telefon zepsuty.
Jakieś stare toffi (a może to krówka?),
kieszonkowy zegarek, czyjaś wizytówka.
Cztery recepturki do spinania... czego?
Bilet z karuzeli, teatru... Kolego!
Czego tutaj nie ma!
Właśnie - niechby były te klucze od domu.
Znowu się zgubiły!
I tylko rękę sobie darmo skaleczyłam.
Lusterkiem z puderniczki.
Właśnie wyrzuciłam.
A gdzie klucze? No proszę!
To są z nich gagatki!
Siedzą w kieszeni spodni.
A ja w takiej matni!
© Elżbieta Żukrowska 17.06.2018.
fot. art-Madam
wtorek, 17 lipca 2018
*** (nie miałam szansy...)
***
nie miałam szansy na spotkanie
był deszcz grad była burza
zimne krople płynęły po nagiej twarzy
był deszcz
spadł grad
pioruny przecinały niebo
grzmiał grom
a w moim dzbanku na stole
zielona paproć
puszczała filuternie oko
zakwitły rumianki i kompanule
do światła uśmiechając sennie i błogo
nie miałeś szansy na spotkanie
droga przed tobą jakieś sprawy
myślałeś - zdążę - miły panie
a tu niestety można zawyć
dziś w moim dzbanie szałwie kwitną
aż oszalałe w swej czerwieni
w milczeniu pochylają główki
już nieciekawe twoich źrenic
© Elżbieta Żukrowska 10.07.2018
fot. z internetu
poniedziałek, 16 lipca 2018
*** (znajdę za tobą...)
***
znajdę za tobą cztery dni
i garść popiołu
i niepotrzebny nagły krzyk
szczątki wystroju
na siódmej linie piórko tkwi
czarnozielone
dokładnie te o którym śnisz
lecz już nieczczone
znajdę za tobą cztery dni
w słońcu wyblakłe
których już nie opowiesz mi
nie przetniesz światłem
takie nieważne kiedy świt
nie będzie wstawał
takie nieważne kiedy nic
szczęściem już nie napawa...
© Elżbieta Żukrowska 10.07.2018.
obraz - Czesław Pietraszko
niedziela, 15 lipca 2018
PAMIĄTKA Z SERCA DLA SERCA
Pamiątka z serca dla serca
Łańcuszek z serduszkiem...
Pewnie już niemodny... Jednak zakładam.
Pamiątka z młodości. Wieko starej skrzyni,
która salon zdobi, podnoszę dziś z trudem...
Jeszcze tam coś chowam.
Skarby niepotrzebne!
Cóż komu po muszli, która nam szumiała?
Ktoś nam grał Chopina, mnie została płyta,
czarna, winylowa, już relikt epoki.
A Chopin, chociaż umarł,
to przecież gra nadal...
Ciągle jest
w szumie wiatru, w kołysaniu zbóż,
w mgłach o ledwie rodzącym się poranku
i w takich pamiątkach z emaliowanych serc...
Z emaliowanych serc.
© Elżbieta Żukrowska 8.07.2018.
fot. internet
sobota, 14 lipca 2018
ZAPISANE NOCĄ...
Zapisane nocą...
Przewracam się na drugi bok,
czytając wyuczone na pamięć wiersze.
Dłoń ciągle drży, bo echo niesie wibrującą falę.
Zatrzymane na twoich ustach słowa
nie zamienią się w deszcz...
Już raczej w pocałunki, jeśli czas pozwoli...
Nie pozwolił.
Kiedy opowiadałam ci o kwiatach
- popatrzyłeś na mnie surowo,
bo przecież znowu nie kupiłam mleka.
Dlaczego mleko
ma być ważniejsze od kwiatów?
Przecież ty znowu nie kupiłeś ich dla mnie.
Nie odczuwam już
tego strachu przed samotnością.
I już nie widzę
urody wygwieżdżonego nieba...
© Elżbieta Żukrowska 8.07.2018.
fot. z internetu
piątek, 13 lipca 2018
ALBO - ALBO
Albo - albo...
Kupuję sobie czas - lipiec jest rozrzutny!
Sączy bogato woń miodu i mięty.
I daje więcej dnia niż listopad smutny.
Lecz tylko miesiąc trwa - czas jego uśmierci.
Banał rządzi światem - prawda się rozcieńczy.
Sieć moich marzeń trwa, choć przecież zbyteczna.
Gdy trącisz ją - łka, jak zapomniany brzęczyk.
Wylewa się w przestwór, niczym Droga Mleczna.
Odkryć ją czy uciec? Gdzie? Trwoga ostateczna!
W marszowym pośpiechu wyjścia i powroty.
Szept rozwiany wiatrem, zagubiony całus...
Wiatr zamrozi miłość i jak śniegiem ostrym
ciśnie prosto w oczy - nie słyszysz wystrzału.
Czas się nie zatrzyma. Zaledwie nazajutrz
rozpoczniesz mozolne szukanie przyjaciół.
Lecz tu zaskoczenie - dźwigasz się pomału.
SAM ! A przyjaciele? To tylko zbór gapiów.
Patrz! - ze smartfonem w ręku... Mój uszczęśliwiaczu...
© Elżbieta Żukrowska 4.07.2018.
fot. z internetu
czwartek, 12 lipca 2018
PRZECIEŻ SIĘ WCALE NIE DENERWUJĘ!
Przecież się wcale nie denerwuję!
Ależ się wcale nie denerwuję,
czekam spokojnie co spadnie z chmury.
I chociaż łezka oczko zasnuje -
I chociaż łezka oczko zasnuje -
to nie jest prawda, że czas ponury.
Nie ma też dąsów, ponagleń, zwodów,
Nie ma też dąsów, ponagleń, zwodów,
bo po co komuś uprzykrzać życie?
Moje smutnieje tak bez powodu.
Moje smutnieje tak bez powodu.
Miast czytać książkę - piszę w zeszycie...
Lecz książka, zeszyt - jaka różnica.
Lecz książka, zeszyt - jaka różnica.
To tylko papier jest oprawiony.
Już można mówić o dobrobycie,
Już można mówić o dobrobycie,
gdyż smak pikantny jest kwaśno-słony.
Co jeszcze czeka starą autorkę?
Co jeszcze czeka starą autorkę?
Wszak nie czytelnik i nie literat.
Jeśli chce pisać - niech buzię zamknie
Jeśli chce pisać - niech buzię zamknie
i nie próbuje daremnie gderać.
© Elżbieta Żukrowska 2.07.2018.
fot. z internetu
środa, 11 lipca 2018
NIEPOTRZEBNE WSPOMNIENIE
Niepotrzebne wspomnienie
Powiedzmy, że piję twoje zdrowie, druhu,
że taniec na linie nie musi podniecać,
że podróż już była, czas powrócić z buszu
i dobrem powszednim zacząć się nasycać.
Być może nic więcej, nic, by tak odliczać...
Nie zdąży się nigdy, choć wszystko przeżyte.
A kiedy wspomnę, że śmierć bladolica,
to nagle pamiętam - pozostała brzytew!
Może właśnie tą drogą czas urozmaicę.
Ktoś na drogę dał mi sznureczek łakoci -
obwarzanki zapiął niczym sznur korali.
Skrobałam po jednym, gdy trochę wilgoci
zmiękczało smakołyk, by zęby ocalić.
Czy to jest możliwe, byśmy niedojrzali?
Zapach obwarzanków aż w nosie świdruje.
Po co je żałować? Oszczędzać dla chwały?
Gdy dzień już odchodzi - noc gwiazdy całuje.
Pies zerwany z łańcucha opuszcza swą dziurę.
© Elżbieta Żukrowska 3.07.2018.
fot. z internetu
wtorek, 10 lipca 2018
KAWA, COFFEE, KOFI
Kawa, coffee, kofi
Rozkoszna kawa jest jak kochanka!
Ona ci oczy otwiera z ranka.
A której smak jest ulubiony,
zapach nad wszystko zawsze ceniony...
Gdy jej zabraknie - ponura mina
i dzień się przykro raczej zaczyna,
w nawale spraw starych i nowych,
ty wypij kawę i bądź gotowy!
Dbając o humor swój oraz gości
kupuję słoik, dwa - dla pewności.
Czynię też zapas jej w swojej szafce,
by z rana zawsze mieć satysfakcję.
Wpadaj więc do mnie cny przyjacielu,
dodamy mleczka albo karmelu,
bo już do kawy ręce się trzęsą,
więc pijmy z pianką albo espresso!
© Elżbieta Żukrowska 2.07.2018.
fot. z internetu
poniedziałek, 9 lipca 2018
LETNIE PISANIE WIERSZYKÓW
Letnie pisanie wierszyków
Czytając wiersze mych znajomych
tak zadumuję się nad treścią
bo pięknie piszą i głęboko
bo ważne sprawy w wierszach mieszczą
Tu na aluzje nie ma miejsca
Wszystko się pisze wprost wyraźnie
A minie dopadła rozpacz miejska
więc moje wiersze leżą na dnie
Jeśli napiszę ich dość dużo
duszę oczyszczę w łez krynicy
może mi świeża wena służąc
uśmiechem porozjaśnia lice
I znów popłyną wiersze nowe
pełne emocji lub zagadek
Być może dobrze się ułoży
uśmiech na twarzy mych sąsiadek.
A jeśli jeszcze mój Czytelnik
zechce i toast wznieść za wiersze
smutki odpłyną niczym chmury
w jakieś obszary niedzisiejsze
Tu na aluzje nie ma miejsca
Wszystko się pisze wprost wyraźnie
A minie dopadła rozpacz miejska
więc moje wiersze leżą na dnie
Jeśli napiszę ich dość dużo
duszę oczyszczę w łez krynicy
może mi świeża wena służąc
uśmiechem porozjaśnia lice
I znów popłyną wiersze nowe
pełne emocji lub zagadek
Być może dobrze się ułoży
uśmiech na twarzy mych sąsiadek.
A jeśli jeszcze mój Czytelnik
zechce i toast wznieść za wiersze
smutki odpłyną niczym chmury
w jakieś obszary niedzisiejsze
© Elżbieta Żukrowska 2.07.2018.
fot. z internetu
niedziela, 8 lipca 2018
KONIEC
Koniec.
Ogłaszam przerwę wakacyjną.
Nie będę teraz pisać wierszy.
Maj i tak za szybko płynie.
Szczególnie pierwszy!
Nawet go nie zauważyłam,
a zaraz imieniny Staszka!
Grille wciąż płoną, pachnie piwo,
a gdzie jest dla mnie chłodna flaszka?
Majówkę nadal ktoś ogłasza.
To zrozumiałe właśnie w maju.
Kiedy do oczu tyle piękna!
Zapachów też się moc wyzwala.
Lecz nie każdemu jest tu dobrze.
Są ludzie smutni, zapłakani.
I minął czerwiec. Wręcz galopem.
A ja znów jestem zatroskana,
bo lato weszło nóżką bosą,
zmusza ślimaki do zaśmiania!
One chcą uciec przed spiekotą,
dziś nawet pszczołom wody mało...
Patrz, tam już jabłka dojrzewają,
sady chcą nimi się rozpachnieć,
motyle suknie przywdziewają
najbardziej strojne - bo wakacje...
Gaje gdzieś pachną malinami,
trwa nocna serenada świerszczy,
a boże krówki liczą kropki.
Ty chcesz napisać kilka wierszy...
Tych tęsknych wierszy...
© Elżbieta Żukrowska 8.07.2018.
fot. z internetu
*** (Brak synonimów jest...)
***
Brak synonimów jest do chmury,
ewentualnie tylko obłok,
lecz co dla ciebie w niebie dziury,
gdy plany masz spojone z powłok,
na których wyżej, dalej, śmiglej,
tam jodeł czuby nie sięgają!
Wznosząc się jesteś niedościgły,
bo taką moc marzenia mają...
Węgiel już sunie po brystolu,
powstają szkice pewne, gładkie.
Ćwiczysz swą rękę czy jedynie
taką dziś białą masz podkładkę?
Zaglądam w oczy, czytam z głębi,
kim jesteś, a kim wczoraj byłeś?
Brak synonimu dla gołębia?
A przecież serce otworzyłeś...
© Elżbieta Żukrowska 29.06.20918.
fot. z internetu
Etykiety:
refleksyjny,
wiersze do przyjaciół
sobota, 7 lipca 2018
MĄDROŚĆ PRZYCHODZI Z WIEKIEM
Mądrość przychodzi z wiekiem
Miało u ciebie być politycznie
takie zasady często serwujesz
ale gdy lipiec to fantastycznie
mieć wolne od sprawy ponurej
polecam spacer między łąkami
albo leżenie w cieniu na miedzy
jakieś rozmowy z sąsiadami
albo wycieczkę gdzie Nil i Egipt
Może szczęśliwy do domu wrócisz
i będziesz dziatwie snuł opowieści
że polityka to jawna bzdura
raczej w kulturze szukaj swej treści .
© Elżbieta Żukrowska 29.06.2018.
fot. z internetu
piątek, 6 lipca 2018
STARE I NOWE
Stare i nowe...
Nie mam ci nic do powiedzenia,
trudno wojować o minione,
na miedzy kiedyś grusza była,
teraz już jest wykorzeniona...
Wiosną do lasu szła pasterka,
miała nie więcej niż pięć gąsek,
dziś wielkie stada za siatkami,
gęsiarka zaś na rurze pląsa...
Na rynku Żyd, co Mośkiem zwany,
handlował każdą jedną rzeczą,
dziś stoją tam "amerykany",
w których i anyż też znajdziecie.
"Się porobiło - jęknie Kzmirz -
czas się odmierza ewolucją".
I choć najlepiej to nie zabrzmi
- czasem najprościej jest przykucnąć...
© Elżbieta Żukrowska 28.06.2018.
fot. z internetu
czwartek, 5 lipca 2018
DROGA PRZEZ RAJ
Droga przez Raj
Chłopakom kwiatów nie dawali,
częściej flaszencję w ładnej tutce.
A proszę - chłopaki także chciały
nosy o płatki róży otrzeć!
Tronu ci życzyć już nie będę
- doceniam zwykły, stary fotel,
a i korona niewygodna,
choć przecie pomazana złotem.
Odciski może snadnie zrobić,
poranić gładkie lube czoło,
lepiej czapeczkę zwykłą wsadzić,
z daszkiem, co chroni oczka twoje.
Takie przesłanie przyjaciołom
posyłam z życzeniami nieba.
I niech sami kwiaty biorą
kiedy przez Raj iść im potrzeba!
© Elżbieta Żukrowska 28.06.2018.
fot. z internetu
Etykiety:
refleksyjny,
wiersze do przyjaciół,
wiersze specjalne
środa, 4 lipca 2018
CO BYŁO, JAK BYŁO - I TAK SIĘ SKOŃCZYŁO
warsztat - #mojaprywatka_UoP
Co było, jak było - i tak się skończyło
Prywatek szał na pustą kieszeń,
nędzę kultury, brak uniesień,
tęskność za muzą, towarzystwem,
gdy niespełnione sprawy wszystkie!
To przecież było zanim jeszcze
rozgrzany umysł Kondrat pieścił:
"Mydełko Fa" płynęło gęsto.
A obok niby z innej beczki
śpiewano "Majteczki w kropeczki".
Prywatki zanim disco polo,
gdy przytulano nocną porą
dziewczyny chętne, wręcz spragnione
i na prywatkę przywiedzione...
To Przecież było zanim jeszcze..... ..... .....
Białe koszule te "non-iron",
bo każdy kozak albo chojrak
i czarny śledź zwany też zwisem...
A każdy rad, że dzisiaj przyszedł.
Ktoś prosto z Węgier tokaj przywiózł,
ktoś inny skromnie słoik grzybów,
brandy Biełyj Ajst się rozpierał,
zwinięty ojcu zza fotela...
To przecież było zanim jeszcze.... ..... .....
Szał prywatkowy trwał do grudnia,
a później nagle ciemna studnia -
wojenny stan - z bibułą misje,
a zamiast tańców - są rewizje...
© Elżbieta Żukrowska 28.06.2018.
fot. z internetu
Subskrybuj:
Posty (Atom)