SĄ RAZEM, A NIE SĄ...
Nie odjeżdżaj — prosiłam, właśnie wstawał ranek.
Na razie przecierał oczy ze zdumienia.
Wiatr szarpał krzewy jak wredny kochanek
i nie mógł odejść, choć chciał. A ty... "do widzenia"?
Oczy aż pieką — od łez? z niewyspania?
Mówisz, że pociąg na ciebie już czeka...
Jak możesz odjeżdżać, mnie samą zostawiać,
a później zapewniać, że tęsknisz z daleka?
Cóż to za dziwny romans — trzy spotkania w roku,
dwa lata już gasną, jakby w niebyt wrzucić!
Nasza rzeczywistość — są razem, choć nie są,
paradoks, którego nie da się wykluczyć...
© Elżbieta Żukrowska 10.07.2014.
Fot. z internetu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz