poniedziałek, 11 kwietnia 2022

Kilka uwag o pisanej powieści

 


Na marginesie  STEFCI Z WIERZBINY

Czy ktoś jeszcze pamięta, jak się zaczynała moja opowieść o Stefci?

W cz.1. Hania Jędruś przyjechała do Stefci z sałatką i winem. Pojawił się też Piotr.
W cz. 8. Stefcia miała dziwny sen.
W Cz.9. była rozmowa ze stryjem Belą przed wyborami.
Cz.19. poświęciłam psu imieniem Harry.
W cz. 20. Hania już była po zawale.
Cz. 21 to opowieść o Piotrze.

Mniej więcej po napisaniu cz.10. napisałam zakończenie powieści, które - po namyśle - jeszcze rozszerzę. 
Dopiero po tej cz. 10, a może nawet 11. powstał szkic-plan całości. Łącznie około 20 punktów. I wiecie co się stało? Do tej pory z mojej listy zrealizowałam raptem 4. punkt... To kiedy ja wszystko skończę? - a właśnie tworzę odcinek 55. I już wiem, że nie uniknę rozszerzenia treści, jakichś pobocznych wątków itp. Pisanie w odcinkach to ćwiczenie cierpliwości w moich Czytelnikach. Nie ma takiej możliwości, abym jeden odcinek napisała w ciągu jednego dnia... Ale pisanie w odcinkach to jednocześnie wymuszanie na sobie samej wielkiej systematyczności, to uparte dążenie do celu, jakim jest napisanie magicznego słowa KONIEC. 
Nie chcę Was martwić, ale zakończone (na dziś)  54 odcinki to około 1/4 powieści, a od kilku miesięcy naprawdę ciężko i długo dzień dnia nad nią pracuję. No, kilka dni mi wypadło, bo byłam chora. Ale staram się, staram każdego zdrowego dnia! 
W okresie około świątecznym opublikuję kilka odcinków - co drugi dzień. A po napisaniu 55. - wrócę (chyba) do czasów bardziej współczesnych, a więc znów będzie coś o pandemii, ale czasów wojny w Ukrainie moja STEFCIA Z WIERZBINY już nie obejmie. 
fot. z internetu


2 komentarze:

  1. Powodzenia w pisaniu. Świetnie się czyta Twoją powieść.
    Zdrowia Ci życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że mnie odwiedzasz. Bardzo dziękuję za sympatyczny komentarz. Pozdrawiam Cię serdecznie. ♥ ♥ ♥

      Usuń