niedziela, 30 kwietnia 2017

CZYŻBY PRZECENA?




Czyżby przecena?

Już się nie śpieszysz do mych pocałunków?
Czemu twe oczy już za mną nie biegną?
Jakie motyle myśli ci splątały,
czy one więdną?

Wiosna miała ułatwić, nowe drzwi otworzyć.
Świeżym wiewem usunąć starości jak kurze.
Pozwalać się zapatrzeć, zaczarować, marzyć!
Czy ja chcę za dużo?

Tymczasem to ciebie wywiała i zmiotła!
Jesteś pewnie w locie już za bożą krówką.
Siatka uczuć niestała, a może zbyt wiotka?
Spłynęła jak łódką.

Czas spakować farbki i inne zabawki.
Ten obraz się nie udał, zatracił proporcje.
Może to tylko wina uporczywej mżawki?
Mokry będzie nocleg...

© Elżbieta Żukrowska 29.04.2017.
fot. Jeanne Saint Cheron

 Jeanne Saint Chéron

PTAK



Ptak

Znużone dniem słońce lasu już sięgało,
w ostatnim oddechu wyzłociło i niebo, i wodę.
Czy chciało z chmur pierzynki?
Albo z mgły ochłody?

Samotny ptak nieznany na skraju płycizny
szukał przed nocą ostatnich kęsów pożywienia,
a może tylko chciał wymoczyć nogi,
zanim noc go ukoi, zagarnie w uśpienie,
w wypoczynek błogi...
Stał w wodzie, wpatrzył się w oko fotografa
i przez chwilę modelem zgrabnym być zapragnął...
Taki błysk niespodziany rzadko się przytrafia,
więc wyprostował się do obiektywu, zanim
odleciał ku bezpiecznym bagnom.

© Elżbieta Żukrowska 28.04.2017.
fot. z internetu

sobota, 29 kwietnia 2017

BOCIANY




EKFRAZA - warsztat z Dorotką

Bociany
(wiersz z inspiracji obrazem)

Jakaż to tęskność jest w spojrzeniu
kiedy pod niebem ptaki płyną!
I radość - z dala powróciły
i znak dla ludzi, że zimna miną.

Ojciec już posiwiały, a syn niedorostek,
obaj w najprostszym wiejskim przyodzieniu,
twarze wysoko w górę wznieśli
w radosnej chwili, w oniemieniu...

Ojciec zapomniał jadło czerpać,
może zazdrości ptakom swobody?
A one lecą z szumem skrzydeł,
osiądą gdzieś w pobliżu wody.

Odpoczną. Może się posilą,
parami do swych gniazd skierują...
Szczęśliwy przelot! Powróciły!
Czas wiosny instynktownie czując.

Ojciec znów do dwojaków wróci,
by się posilić przed znojną pracą.
Czy to jest obiad, czy śniadanie?
Cień czasu tego nie wyznacza.

Za nimi woły w jarzmie stoją,
jeszcze szmat pola do orania.
Ugór już pokrył się zielenią
i z trudem pług skiby odkłada.

Wiele nostalgii w tym obrazie,
duma zmieszana z pragnieniami...
Ptaki swobodne lecą sobie,
człowiek - szybuje marzeniami.

© Elżbieta Żukrowska 20.04.2017.
malarstwo - Józef Chełmoński - "Bociany"

MURZYNKA




EKFRAZA - warsztat

Murzynka
(wiersz z inspiracji obrazem)

Cóż, że złotem patrzących bije
skoro ma w oczach przerażenie!
Jest znak na czole - czy mówi: oto
przede mną winy swojej nie skryjesz!

Bo wydarzyło się coś okropnego,
szata zerwana, pierś obnażona!
Biedna murzynka nie jest służącą,
zatem dlaczego ze strachu kona?

Czy to mężczyzna jest tak okrutny?
A może fatum i tarapaty...
wie o chorobie, dożyje jutra?
Dostanie z nieba najbielsze szaty...?

Dlaczego jesteś tak wystraszona?
Patrząc na ciebie aż łza się kręci.
Twe przerażenie, usta spękane
i przechył ciała mówi o chęci

szybkiej ucieczki. Gdzie jest ratunek?
Los bywa gniewny, gorszy jastrzębia...
Obetrzeć oczy i zakryć ciało...
Lecz troski twojej przeraża głębia.

© Elżbieta Żukrowska
"Murzynka" - Anna Bilińska-Bohdanowicz

piątek, 28 kwietnia 2017

PRZYJAŹŃ




WARSZTAT Z ULĄ - PRZYJAŹŃ

Przyjaźń

Odmieniając słowo "przyjaźń" przez przypadki
(nawet gdyby było ich dwadzieścia kilka!),
jeden wniosek mi się tu nasuwa gładki
- dobra przyjaźń, proszę państwa, to nie szpilka!

Jeśli szczera jest i najprawdziwsza w świecie,
to nie zgubi się przypadkiem z byle czego,
po stu latach pozostanie niezmieniona,
z kurzu wytrzyj i używaj jej, kolego!

Kiedy dzwoni mój telefon gdzieś nad ranem
(żadne oko nie da rady się otworzyć!),
wiem na pewno, że choć jestem tak zaspana,
moje słowa, ramię, myśli - są byś ożyć
mogła pod tą kłodą życia, ma kochana.

Wylewając z siebie słów potok dostatni
(jak to bywa między nami kobietami),
nasze serce jakoś znowu się uzdatni
i od nowa swoją rolę będzie pełnić.

Możesz dzwonić albo wpaść bez zapowiedzi.
Tu na ciebie czekam zawsze z życzliwością.
I pomogę przełknąć dziwne smaki życia,
nie pozwolę byś się udławiła ością.

© Elżbieta Żukrowska 25.04.2017.
fot. Glamour


W BEZŁADZIE, CHAOSIE, ZAMIESZANIU




W bezładzie, chaosie, zamieszaniu

Jeszcze wczoraj miałam kwiaty forsycji od ciebie;
to koniec - przewidziałam - jesteś jak niebieski ptak!
Odleciałeś późnym rankiem, mimo że powiało śniegiem
- jak to w kwietniu, w pogodowy miszmasz.

Jeszcze wczoraj miałam kilka pięknych marzeń
i leciałam prosto w światło odważnie jak ćma.
A tu już skrzydełka pełne są obrażeń,
- znów taki życiowy miszmasz.

Wczoraj tak ufałam, a dzisiaj nie wierzę,
aby dla mnie ktoś jeszcze z nadzieją miał kosz,
buntuję się - daremne te wszystkie pacierze,
bo i tak dopadnie mnie nowy miszmasz.

© Elżbieta Żukrowska 13.04.2017.
malarstwo - Tadeusz Niemiec

czwartek, 27 kwietnia 2017

MAJOWY EROTYK




Majowy erotyk

A ty, znów jak anioł,
wchodzisz drzwiami od strony sadu,
bzyczenie owadów nastraja nas majem,
czerpię z ciebie uśmiechy, radosne promienie;
a skrzydła lśnią ci srebrzyście.
Nie... To tylko złudzenie.
Wchodzisz, aby mnie objąć, wyciszyć, łagodzić;
rozpalasz inny płomień - zwany pożądaniem.
Jestem szczęśliwy, że mogę cię gościnnie podjąć,
więcej - zamknąć w ramionach, całować...
I oboje wiemy, że na tym nie poprzestanę...

© Elżbieta Żukrowska 27.04.2017.
Ressam Galina Alenina

PECH? MOŻE ZŁY LOS?




Pech? Może zły los?

Jeszcze ramię jest obok ramienia,
a spojrzenie o ten sam punkt oparte,
jeszcze myśli znajome opływają cienie,
a już rozdział - jak zdjęcie przedarte!

Zamiast krzyku - dławiąca jest cisza,
przypadkowy dotyk dziś dziwacznie rani!
Dobry czas dla nich nigdy nie przyszedł,
to na obojętność losu oboje są zdani...

Tak od rana ta sama samotność jak nędza,
dobrych uczuć jest wciąż niedostatek.
Na daremno swe siły dziś-jutro wytężać,
wszystko pachnie kiczem bądź gratem...

Czemu innym się jakoś udaje?
Czemu inni potrafią przeskoczyć?
To nie muszą być wszak Himalaje,
ale zwykły na łące kreci kopczyk.

© Elżbieta Żukrowska 13.04.2017.
fot. z internetu

WIOSENNE ZIELENIE


Wiosenne zielenie

Już wpadam w poślizg po zielonej stronie,
łąki się budzą pod opieką słonka,
znów można słuchać śpiewu skowronka,
po świeże kwiaty wyciągając dłonie.

A w łagodnych falach, łaskoczących rzekę,
odnaleźć wczoraj szeptane wyznania,
zaufać, wierzyć, że będziesz ochraniał,
że przed uczuciem nigdzie nie uciekniesz.

Chcę tego "razem" tak jak dni słonecznych,
dość mam zawiedzionych marzeń i nadziei,
dość przeciwności i życiowych mielizn.
Czas na odpoczynek w zieleniach bezpiecznych.

© Elżbieta Żukrowska 18.04. 2017.
fot. z internetu

środa, 26 kwietnia 2017

ZASPAŁAM!




Zaspałam!

Sen mi przysiadł na włosach, na rzęsach!
Wcisnął się w neurony mózgu
i swawolił - figlarz niepoprawny!
Zaspałam i dłużej spać chciałam!
Może aż do grudnia?
Jednak wiosny szkoda -
każdej zielonej chwili
ze złotem kaczeńców i mleczy.
I forsycji - zakwitły
najżółciejszym dziś kwieciem.

© Elżbieta Żukrowska 13.04.2017.
fot. z internetu

WIOSENNE OCZAROWANIE



Wiosenne oczarowanie

I oto jest - WIOSNA!
Na wyciągnięcie ręki,
na zachwyt dla duszy,
na radość dla oczu.
Już cieszy zielenią,
a magiczny wiatr
rozsnuwa zapachy.
Już ptakom nakazuje
miłosne śpiewanie.
I wzbijają się w słońce
radosne szczebioty,
wiatr wichrzy piórka ptaka,
do tańca zaprasza jaskółki,
starej wierzbie splata
zielone warkocze,
czasem przysiądzie
na skrzydłach wiatraka,
splącze dymy nad dachami
lub zamiecie ścieżkę
wirem niespodzianym.
Wiosna na wyciągnięcie ręki,
bliżej jeszcze,
gdy wtulasz twarz w kiście bzu.

© Elżbieta Żukrowska 18.04.2017.
fot. z internetu

wtorek, 25 kwietnia 2017

SAMOTNOŚĆ - TA MAŁPA ZIELONA



Samotność - ta małpa zielona

Samotność bez zachęty usiadła na kanapie.
Nie patrzy na mnie - jestem zajęty.
Ale jest blisko i nie chrapie.
Czuwa!
Wkurza mnie. To nie jest jej miejsce!
Miała koło mnie być blisko żona.
Odeszła. Zawarczały pięty. Koniec.

Samotność, ta małpa zielona,
oczami teraz przewraca
i sączy we mnie gorycze,
a czekam jak tatka latka,
gruszek na wierzbie...
choć może tylko
jak indyk bliskiej niedzieli...

Samotność - ty idź sobie,
niech przyjdą tu przyjaciele,
mam niezaprzeczalne chęci na uśmiech,
na garść dobrego słowa,
na chwilę męskiej szczerości,
niech będzie jasna, konkretna rozmowa.
Może oparta o flaszkę
lub jakiś gest życzliwości.
Idź sobie już gdzieś indziej,
ja cię nie będę gościć.

© Elżbieta Żukrowska 18.04.2017.
fot. z internetu

JEST ZE MNĄ...




Jest ze mną...

Pisać o niej?
O miłości tak starej, spełnionej?
O nadziejach i mrzonkach sprzed lat?
To się wszystko w życie zmieniło!
W zwykłe życie.
I tak razem wędrujemy przez świat...
Przez świat...

© Elżbieta Żukrowska 15.04.2017.
fot. z internetu

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

MIAZGA SŁÓW




Miazga słów

Znów czytam twoje wiersze...
Jest w nich woda i ogień.
I deszcz. I mgła.
I cudowna różowość świtów!
W twoich wierszach... snach...
Jaskry rozbłysły jak gwiazdy na niebie
i furkoczą, furkoczą, furkoczą...!
A ostróżki w wazonie wyblakły,
niczym słowa szeptane o zmierzchu...
są zmienne w różowości obłoków,
znaczą myśli wzorem kresek na piasku.
Beze mnie.
Twoje wiersze nie dla mnie.
Beze mnie...

© Elżbieta Żukrowska 18.04.2017.
fot. z internetu

OSTRZEŻENIE




Ostrzeżenie

Śladami zachodniego wiatru
wspinasz się lekko po twardych skałach,
w słońcu lśnią na nich krople rosy
- przyszedłeś tutaj bardzo z rana!
To, co cię wczoraj miało ocalać
- dziś jest brzemieniem siedmiu pochlebstw
i groźbą zbyt iskrzących oczu,
i dzbanem pełnym fałszu, omgleń...
Nie daj się życiu zauroczyć
- nie stań się żerem ni pokarmem.

© Elżbieta Żukrowska 13.04.2017.
fot. z internetu

niedziela, 23 kwietnia 2017

PRZY HERBACIE




Przy herbacie

O proszę - "wyschła" filiżanka,
dobra herbata się skończyła,
jakby jedwabna chwila zmierzchu
też przeminęła, też ubyła...
W ucichłym domu zegar tyka,
on jest nieczuły, niegrymaśny,
rozdziera równo czas na strzępy,
czy pada śnieg, czy pachnie jaśmin...
Powinnam wróżyć sobie z fusów,
ale ich nie ma w filiżance,
więc myślę i planuję dalej,
rzucając okiem ku wiązance...
Dostałam wczoraj. Wy-jąt-ko-wa!
Był do niej liścik załączony...
Lecz tę nadzieję głęboko chowam.
A zegar tyka... nieznudzony.
Nową herbatę już zaparzam
w małym dzbanuszku fajansowym.
I się od nowa zastanawiam...
czy ON też ma to co ja w głowie?

© Elżbieta Żukrowska 19.04.2017.
fot. Pixabay

BIAŁY SZKWAŁ



Biały szkwał

Ach, ta pogoda tak pokręcona!
Szkwał na jeziorze goni szkwał,
tu słońce błyśnie, tylko na moment,
i nowa chmura okrywa świat.
Fale się burzą pędzone wiatrem,
z jaką wściekłością tłuką o brzeg!
Czyżby ta wiosna strasznie samotna
w zły humor wpadła i miota się?


© Elżbieta Żukrowska 13.04.2017.
fot. TVN24

sobota, 22 kwietnia 2017

A CZAS ROBI SWOJE




A czas robi swoje

Nie ma znaczenia
jak skończy się ten dzień
Dęby rosnąc dają schronienie ptakom
A my nic nie mieliśmy
zawsze była pustka którą błędnie
wzięliśmy za okruchy uczuć
A słowo stało się jak sztylet
Deszcz obmywający świat
mógłby i nas
z grzechu nieszczerości
zaniedbania
zaniechania
skrzywionych nadziei
wygórowanych wymagań
Czy taki deszcz mógłby
usunąć pustynię z dusz

© Elżbieta Żukrowska 12.04.2017.
fot. z internetu

SZEPTY MARZEŃ




Szepty marzeń

Niosą się szepty po łąkach marzeń...
Coś mruczysz cicho... Lecz nie przerywaj!
Ciągle za mało jest słodkich zdarzeń
przez które jestem długo szczęśliwa!

Weź mnie raz jeszcze w swoje ramiona,
niech zawiruje świat karuzelą!
W takiej bliskości już ośmielona
też się zdobędę na większą szczerość...

Przytul mnie, przytul, mocno ucałuj,
niech smak i zapach ze mną zostaną,
bym nie pragnęła innego szkwału,
bym zawsze przez ciebie była chcianą.

© Elżbieta Żukrowska 12.04.2017.
fot. J.Taras

piątek, 21 kwietnia 2017

KAPUSTA




Kapusta

Ta to dopiero ma odmian wiele!
Zwykła lub modra, kamienna głowa,
wczesna i późna - a to nie koniec,
mała brukselka - zimą gotowa...

Są jeszcze inne kapusty słynne:
ta karbowana włoską jest zwana,
albo pekińska - modra i zielona
lub - rewelacja! - zwykła kiszona.

© Elżbieta Żukrowska 20.04.2017.
fot. z internetu

CHRZAN




Chrzan

Chrzan, to jest wysoki, dumny pan.
Szeleścić lubi ogromnym liściem,
lecz gdy dosięgniesz jego korzenia
- w płaczącą osóbkę szybko się zmieniasz!

© Elżbieta Żukrowska 20.04.2017.
fot. z internetu

FASOLKA SZPARAGOWA





Fasola szparagowa

O, proszę - taka długa, szparagowa,
już do garnka jest gotowa!
Przy tym smaczna. I pożywna,
każdy smakosz wam to przyzna.
Nie naciskam - jeść nie musisz,
ale kolorami kusi!

© Elżbieta Żukrowska 20.04.2017
fot. z internetu

KALAREPA




Kalarepa

Zielona kula niezwykle chrupka,
wybornie smakuje na surowo.
A przy tym doskonała w zupie
i jarzynce - daję słowo!

© Elżbieta Żukrowska 20.04.2017.
fot. z internetu

czwartek, 20 kwietnia 2017

GDY JEDEN PLUS JEDEN RÓWNA SIĘ JEDEN




WIERSZE PISANE NOCĄ

Gdy jeden plus jeden równa się jeden

Bywa, że nonsens goni nonsens
ginie prawdziwe znaczenie słów
przypadek sprawia
że wiadro zimnej wody
zalewa domowe ognisko
któreś z dobranej niegdyś pary
gubi się w chaosie nowych doznań
szumnie nazwanych miłością
Koniec
Już nie ma rodziny
Przez dobre dwadzieścia lat małżeństwa
przejeżdża niszczący buldożer
Ktoś patrzy oniemiały
kogoś boli serce

A stare przysłowie mówi
"jak Pan Bóg chce kogoś ukarać
to mu rozum odbiera"
- tylko dlaczego tej karze
podlegają także dzieci

© Elżbieta Żukrowska 12.04.2017.
fot. z internetu

A GDYBY TAK...




A gdyby tak...

A gdyby? O, nie!
To jest rzecz wielce niestosowna,
by zamiast dni powszednich święto,
a w miejsce święta zwykłe "co dnia"!

Lecz któż zabroni bogatemu
noc w dzień zamienić lub odwrotnie,
pokrycie w banku rzecz istotna,
a reszta? Niechaj w deszczu moknie!

Bo któż zabroni zakochanym
wzdychań i tęsknot, gdy bzy kwitną?
Albo młodości szukać drogi,
która nie musi być dowcipną!?

Kto emerytom wzbroni ławki
w leniwy czas, gdy słońce płynie,
gdy ręce, nogi niezbyt sprawne,
gdy świat zewnętrzny dla nich młynem...

Odpocznij ze mną - szepnę ci,
jest nasza ławka tuż przed domem.
Dobrze tak ręka w rękę być,
już nie wybierać drogi stromej.

Dobrze "nie gdybać", nie dociekać,
sny się spełniają tylko czasem.
Gdyby jednak tak? Kochany!
Zgadzam się, o ile tylko RAZEM!

© Elżbieta Żukrowska 12.04.2017.
fot. z internetu

środa, 19 kwietnia 2017

A TO CI DOPIERO!



Autoportret z Beatką - warsztat

A to ci dopiero!

Autoportret - powiadasz miła...
Tu są pędzle, farby i piórka.
Próbowałam - nic nie wyjdzie!
Chyba, że jakaś od gumki dziurka.

Bo i jak siebie malować dobrze,
skoro mam tylko krzywe zwierciadła,
w każdym wyglądam jak po drożdżach,
bo ma uroda dawno zgasła...

No dobrze. Zgoda.
Gdy na mnie spojrzysz
zobaczysz najpierw tęga figurę.
Już się nie schowam, nie ukryję
w jakiejś szpareczce albo dziurze.

Poza tym mam na głowie szopę,
taką zwyczajną z siwych włosów.
To namalować akurat łatwo,
z oczami więcej ambarasu.

Oj, tak jak wszyscy mam nos, usta,
ale pod brodą dwa podbródki.
Ramiona? Cóż? Troszeczkę tłuste.
Do tego oddech raczej krótki...

Gdy tak przymrużysz swoje oczka,
będziesz się zastanawiać chwilę,
czy szybciej jest mnie obejść w koło,
a może przefrunąć jak motylek...

I to już wszystko. Lecz do tego
dołóż mi zalet małą garstkę:
nie jestem wcale złym człowiekiem,
mam w sobie dobra na naparstek...

© Elżbieta Żukrowska 19.04.2017.
fot. własna

JA (NIE BRZMI TO DUMNIE...)




Autoportret z Beatką - warsztat

Ja (nie brzmi to dumnie...)

Zacznę od tego, że lubię wiersze.
I gram. Na nerwach. Często się cieszę.
Szczególnie wtedy, gdy w uniesieniu
sąsiad-przyjaciel gra na grzebieniu.

Lecz jeśli o mnie... Jestem zwyczajna.
Mocno okrągła i posiwiała.
Jednak coś zdradzę wam w zaufaniu
- wciąż mi zależy na fruwaniu!

Tak jakoś wyszło przed kilku laty,
gdy wczesną wiosną zakwitły kwiaty,
że skrzydła u ramion i u mnie rosną
(sprawka poezji - lecz tylko wiosną!)!

I w zachwyceniu lecę nad lasem,
podziwiam zieleń. Przy morzu - piasek.
Oczarowana świtem lub zmierzchem
słodko się cieszę i  frunę jeszcze!

A rozłożywszy skrzydła szeroko
w góry podążam - nad Morskie Oko.
Jakbym się stała balonikiem
- tu się pojawiam, a częściej znikam...

Miało być o mnie śmiesznie, rubasznie,
a taki obraz mi nie wychodzi...
mimo wysiłków - go nie wytrzasnę!

© Elżbieta Żukrowska 18.04.2017.
fot. własne

*** (Linie życia się plączą...)




***

Linie życia się plączą... gdzieś ty, gdzieś ja...
Samotność falą gryzącą... A dusza łka... tak łka!
Przecież do ludzi uśmiech posyłam bez skargi,
dzień radości nastał - powstrzymam drżenie wargi...
To niby takie proste - opanować niewypowiedziane,
zadbać o dom i gości, mistrzowsko role zagrane!
A kiedy już sama w domu... lepiej nie opowiadać!
Fotel w kącie wygodny, a ja się w niego zapadam...

© Elżbieta Żukrowska 16.04.2017.
malarstwo - Graham Gercken

SPLĄTANY CZAS



Splątany czas

Znajomym rozdaje ostatnie uśmiechy,
i podaje rękę - w wątpliwej łączności.
Czas przemknął zbyt szybko,
nie miał względu na niej,
pogasił obrazy i lustra jasności.

Znów sygnał karetki aż porusza szyby,
ktoś walczy o życie,
ktoś łzy w chustę zbiera.
I trudno krok na przód - nic nie jest na niby,
nadzieja się czai, jak mgła w kłęby zbiera...

Wywrócić życie jak nędzną szmatę,
zamiast żywej postaci - hodować roślinkę.
Po stokroć szloch wyrwie się z piersi brata,
po stokroć dusza zaboli i jęknie...

© Elżbieta Żukrowska 10.04.2017.
fot. Art,graphiK

wtorek, 18 kwietnia 2017

*** (Chciałam polubić tęsknotę...)




***

Chciałam polubić tęsknotę
znaleźć słodycz
w bólu istnienia bez ciebie
i jeszcze coś chciałam...
Stawać się z wolna niknącym dźwiękiem
ostatnim akordem nokturnu
zanim jutrzenka...
Chciałam z nocy bezsennej bezcielesnej
zrobić podarunek
jak puchar z winem podać
Znużenie maluje obraz na niebiesko
niebieści nawet cienie
zamykam oczy
by nie pamiętać nie marzyć
tylko tęsknić
w absolutnej ciszy i wśród mgły

© Elżbieta Żukrowska 7.04.2017.
fot. z internetu

*** (To tęsknota wyrywa...)




***

To tęsknota
wyrywa z wnętrza
nawarstwione słowa
Powstają wiersze
jak mgła srebrzyste
prześwietlone
jednym promykiem gwiazdy
gotowym zapalić od nowa
gasnące ognisko
A w wierszach
ślizga się szept
stłumiony i drżący
tkliwy naglący
chodź! bądź! dotknij!
Słoność na policzku
przypomina
jak boli rozstanie

© Elżbieta Żukrowska 7.04.2017.
fot. z internetu

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

*** (wieczór płynie jak...)




***

wieczór płynie jak meduza
falują firanki w oknie
a moja tęsknota... ogieniek świeczki
cieniami pełznie pod sam sufit
oczy bolące z niepatrzenia i niewiedzy
książki porastające kurzem
a jednak obojętne i wyniosłe
jest i wzruszenie - rozpoczyna wędrówkę
po mdłosłodkich wspomnieniach
w kieliszku czerwone wino
czeka na ostatni toast

© Elżbieta Żukrowska 14.04.2017.
fot. z internetu

WSPOMNIENIOWE OBRAZKI




Wspomnieniowe obrazki

Obraz rozpala wyobraźnię,
z głębi gdzieś budzi się wspomnienie
tych czasów, kiedy ostrą jazdę
powszechnie zapewniały konie...

W ogrodzie ledwie wschodzą malwy,
a w starym sadzie na jabłonce
Tato zawiesza mocne linki,
abym się mogła huśtać w słońce!

Tan czas beztroski, czas bujania,
trochę naprawdę, trochę w obłokach,
zbyt szybko minął, bez czekania,
bo chciałam stać w dorosłych blokach.

A teraz wracam jak w obłoku
do marzeń innych, do miraży,
jakby z nadzieją, że świat dziecka
od nowa mi się tu przydarzy...

Że może w sadzie znów przypadkiem
zawiśnie wiosną huśtaweczka,
a ja odlecę na niej w słońce,
tak, jak to mogło robić dziecko!

Obraz rozpala wyobraźnię,
swawolnie aż wychodzi z ram.
Pacnięcie pędzlem już nie drażni.
A trud wychowawczy dobrze znam.

© Elżbieta Żukrowska 11.04.2017.
fot. z internetu

*** (Zamykam oczy by...)




***

Zamykam oczy
by lepiej cię widzieć
poczuć smak i zapach
zapamiętać
Z miłością cię obejmuję
błagając w duchu
by chwila ta trwała
jak najdłużej
wieczność
aż po nowy dzień

© Elżbieta Żukrowska 16.04.2017.
fot. z internetu

sobota, 15 kwietnia 2017

RADOSNYCH ŚWIĄT - WESOŁEGO ALLELUJA




Radosnych Świąt - Wesołego Alleluja
wszystkim moim 
Czytelniczkom i Czytelnikom życzę.

Niech się spełniają Wasze marzenia w ten wiosenny czas, 
niech się odradza Wasza miłość, 
ale też i wiara, gdyż "dokonało się", a Pan zmartwychwstał.




*** (zagubieni w uczuciach...)




***

zagubieni w uczuciach
zaplątani jak w sieci
przesiąknięci niczym deszczem
my
wolni na wzór Cyganów
rozkołysani jak drzewa wiatrem
obezwładnieni gestem czułości
my
dopóki miłość w nas
dopóki jest nasz świat
niech tak trwa - niech trwa
nasz czas

© Elżbieta Żukrowska 7.04.2017.
fot. z internetu

*** (Mówiłeś...)





***

Mówiłeś - gwiazdy dla ciebie spadają,
mówiłeś - kąpiesz się w najczystszej rosie,
szeptałeś, że też chcesz ręce przyłożyć,
by mnie ponad chmury wznosić...

Mówiłeś - zapach  wzięłaś wprost od kwiatów,
mówiłeś - w twoich włosach słońce mieszka,
szeptałeś, że potrafię sprawić, iż miłość przyszła
i już nie odeszła...

© Elżbieta Żukrowska 9.04.2017.
fot. z internetu

piątek, 14 kwietnia 2017

ŻYCZĄC SPEŁNIENIA MARZEŃ




Życząc spełnienia marzeń...

Po endorfinach i euforii - chwila oddechu,
czas ostudzenia rozgrzanych emocji,
powtórnego spojrzenia na świeżą biel śniegu,
teraz już zmąconego śladami jak groszki...

W tym gorącym pięknie widać jest skrzywienie,
może ktoś się zachwiał lub słońce oślepiło,
wiatr powiał z ukosa podrażniając nozdrza,
pośród śmiałych zapachów - czegoś mi ubyło.

Czas się wyzwolić z archaicznych potrzeb,
akceptować postęp. Niczego nadto bym nie chciała.
Nie oczekuję spełnienia mych marzeń!
Ważne, abym je nadal w obfitości miała.

© Elżbieta Żukrowska 8.04.2017.
fot. z internetu

GORZKA PRAWDA




Gorzka prawda

I tak oto kończy się pewien ranek...
ostatnie krople kawy w kubku.
Za oknem drze się w głos świergotek,
siedzi na samym drzewa czubku!

A ja nic jeszcze nie zrobiłam.
Wcale nie śpieszę się do pracy.
Słońce zagląda w moje oczy,
miłym ciepełkiem tak mnie raczy.

Pod oknem rośnie rząd forsycji,
złocą się, żółcą na wyścigi.
A mnie jest miło na nie patrzeć
gdy wiatr się bawi nadgorliwie.

I już. I ranek minął. Z kawą.
Bez spotkań i ploteczek.
Bez pracy. Czyli... niesprawiedliwie.
Tyle bez pracy jest babeczek!

Może się kiedyś czas odmieni
i znów do pracy będę śpieszyć...
Lecz pracy nie mam od jesieni...
I jak się tutaj wiosną cieszyć?

© Elżbieta Żukrowska 10.04.2017.
fot. z internetu

czwartek, 13 kwietnia 2017

NA PEWNEJ PÓŁNOCNEJ WYSPIE


DZIEWICA - warsztat z Tomkiem
__________________

Na pewnej północnej wyspie

Dziewic tu było w wielkim nadmiarze,
przez co płynęły skargi rozliczne.
To na brak mężczyzn tak narzekały,
same dość blade i anemiczne...

Żyły na wyspie, gdzie mało słonka,
a resztka mężczyzn szła do pubów.
I tak składały dzionek do dzionka,
choć nie uszczknięto z cnoty powabów...

Może i dalej by to tak trwało,
lecz obrotny władca otworzył wrota
i już na wyspę napływały
przeróżne męty, nawet hołota...

Władca się srodze zafrasował,
bo przez dziewice miał teraz zamęt!
"Może by smoka wyfasować,
coby się tymi draniami zajął?"

I przybył smok z wielkim brzuszyskiem,
nawet spróbował jakiegoś łotra.
Lecz takie danie nie w smak mu było,
musi być panna oraz jej cnotka!

Ogromny strach padł na szereg dziewic,
blade, a zbladły jeszcze bardziej.
Smok znalazł zamek i na nim siedzi,
obrasta w siłę i mówi hardziej...

Lecz gdy już pożarł dziewic piętnaście,
znalazł się mężny (choć mały) młodzian.
W wejściowej bramie pysk mu przytrzasnął,
a później straszną trucizną nadział...

Smok pokonany, święto na wyspie,
król młodzianowi daje dziewicę...
Ale ten w nogi - wraca do siebie,
zaledwie spojrzał na panny lice.

I zafrasował się władca znowu,
co jest nie tak z jego pannami?
Jeden z doradców szepnął mu w ucho:
trzeba zasypać kraj solariami.

© Elżbieta Żukrowska 10.04.2017.
fot. z internetu

ZAWSZE JESTEŚ W SAM RAZ!




Zawsze jesteś w sam raz!
(retrospekcja z przymrużeniem oka)

Widzę twoje wady, drażniące przywary,
lecz ty obok nie przechodzisz lekko, obojętnie...
I cóż z tego, że jesteś jakby podstarzały...
Stary?
A przy tobie nadal każdy młodzian pęknie!

Zbrzydłeś, lecz o to nie dbam całkowicie...
(choć czasem pomyślę - gdzie jest mój przystojniak?
Dziś w łazience nawet zęby myje mocno skrycie.
Bo... zapadł się w sobie... I jakby spokorniał...).

Czas przeorał twarz grubymi zmarszczkami,
włosów na głowie ledwie pozostało ździebko...
Czarno-białe krzaczki teraz twymi brwiami,
a i ręce drżą ci podejrzanie często...

Gdzie mój młody chłopak, gdzie moja miłości?
Gdzie te jego barki, tak silne i prężne?
Gdzie pamiętny smak ust, najmilszy, najsłodszy?
Gdzie dawne uściski, rozmowy niespieszne?

Stało się - świat młodzieńczy odpłynął jak woda,
a co dla nas zostało - w zasadzie jest święte!
Cóż, że nam obojgu zanikła jaskrawa uroda,
nadal jesteś w sam raz - dla mnie wciąż al dente!

© Elżbieta Żukrowska 8.04.2017.
fot. z internetu

środa, 12 kwietnia 2017

GDY ŚWIĘTA ZA PASEM...




Gdy Święta za pasem...

Prawdę powiedziawszy jestem zdegustowana częstymi narzekaniami na święta. I do tego te wyznania typu - nie lubię świąt. Obojętnie których. Moja rada dla tych nielubiących - zaopatrz się w to co lubisz - np. książki, filmy, herbatę i nie psuj innym humoru swoim "nie lubię"! Chciałabym dać Ci trochę mego lubienia, podzielić się z Tobą, ale jest to niemożliwe.... żałuję.
To co - uśmiechniesz się i nie będziesz obnosić swego nadąsania? Zatem usiądź sobie gdzieś w kątku...
A inni?
Pozostali do roboty!
Bez narzekania, że trzeba sprzątać. Ano - trzeba. Raz kiedyś trzeba zajrzeć w omijane na co dzień kąty i usunąć roztocza i co tam jeszcze. Czy musimy to robić akurat tuż przed świętami? Ależ oczywiście, że nie. Zrób tak, jak Ci wygodniej i nie jęcz! Pewnie są osoby, które nigdy nie sprzątają. I też żyją. Do czasu...
Później są zakupy. Przecież wiesz, jakie masz możliwości finansowe i znasz potrzeby swojej rodziny. Kup tyle, by nie jeść jeszcze przez tydzień po świętach suchej albo ślimaczącej się wędliny. Jeśli tak się u Ciebie zdarza - zrewiduj swój tok myślenia i zredukuj zakupy do 1/3 tego, co planowałaś. Ale nie narzekaj - bo to Ty decydujesz o zakupach i późniejszych przygotowaniach.
I najważniejsze - UŚMIECHAJ SIĘ!
O mnie:
Uwielbiam duże garnki i blachy! Uwielbiam siedzieć w kuchni, pichcić wymyślne potrawy! Ale nie mam dla kogo. Zostało nas troje. Zatem tylko 2 - 3 ciasta (MAŁE!), trzylitrowy garnek SONDRY,  sałatka pięcioskałdnikowa (z kurczakiem wędzonym i selerem naciowym). Inne rzeczy już są gotowe - w symbolicznych ilościach - po jednym słoiczku.

I uśmiecham się. :) A nawet piszę wiersze. :)
Przepis na SONDRĘ - http://halinka-i-toda.blogspot.com/2010/04/sondra-sodra.html

PISZĘ DO CIEBIE...




Piszę do ciebie...

Piszę, abyś miał czarno na białym
i nie mógł twierdzić, że nie wiedziałeś...
Piszę, byś tęskniąc za mną nieśmiało
nie bał się wyznać, że spotkań mało!
A jeśli zechcesz cokolwiek zmienić
- mokry parasol zostawiaj w sieni...

Nie mam odwagi dodać nic więcej,
może i tak już wyszłam przed szereg,
więc pozostanę w skromnej sukience,
nie będę kluczyć pośród barierek...

A kiedy jednak wpadnę zdyszana
w twoje ramiona - już wyciągnięte -
proszę, byś został ze mną do rana
i nie pamiętał słów o sukience...

© Elżbieta Żukrowska 5.04.2017.
fot. Thomas Uhrmacher

UDAJĄC, ŻE JEST DOBRZE




Udając, że jest dobrze

W żartobliwym tonie zapraszam w dal siną,
tam gdzie odszedł kochaś tak bez pożegnania,
sama iść się boję, bo gdy ścieżki zginą?
Tu asekuracja bardzo jest wskazana...

W tej dali sinej też kwitną irysy,
w parkach spacerują gęsto zakochani,
poszukując piękna i łagodnej ciszy,
nasycają wiosną, ale łudzą snami...

Tymczasem tu blisko jest orgia kolorów,
mgły się roztopiły nad taflą jeziora,
w którym nie znajdziesz szkockich potworów,
za to przy brzegu ptactwo głośno woła.

Samotny spacer? To nie o nim marzę.
W samotność się wkrada siłą melancholia.
To rozdygotanie... przecież mało wrażeń!
Jednak żal z tęsknotą są dla mnie jak Goliat!

© Elżbieta Żukrowska 6.04.2017.
fot. z internetu

wtorek, 11 kwietnia 2017

SMUTNE ROZSTANIA





Smutne rozstania

Muszę przetrwać choć żal mam do ciebie
wiatr się miota i deszczem z chmur pryska
dusi dymy w kominach złośliwie
a na klifach strzępkami mgły ciska

Nic nie działo się po mojej myśli
mokre lato i spóźnione słowa
pusta plaża a mewy rozdarte
i nadziei już nikt nie przywoła

Odchodzimy oboje zranieni
szczęście długo nam było przyjazne
dotrwaliśmy tak aż do jesieni
jak bociany opuszczamy gniazda

© Elżbieta Żukrowska 7.04.2017.
fot. z internetu

*** (Była - jak chmurka...)




   ***

Była
- jak chmurka, zza której zawsze wygląda słońce
- i jak księga, w której spisano mądrości świata
- i jak kwiat, w którym zaklęto nieskończone piękno
- oraz jak cynamon i wanilia, to jest kwintesencja zapachu
- jak nieskończone dobro, uwolnione dla pokonania zła
- i jak światło, gdy ustaje czas nadziei
- i jak ramiona, w których jest największe bezpieczeństwo
- oraz fenomenalnie perfekcyjna
- efektowna i emocjonująco olśniewająca

Była
Ciągle jest

© Elżbieta Żukrowska 6.04.2017.
fot. z internetu

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

NOWY POCZĄTEK




Warsztat z Tomkiem :
JAK JA KOCHAM PONIEDZIAŁKI

Nowy początek

No i się stało - jest poniedziałek!
Mój ukochany dzionek w tygodniu!
Wszystko od nowa zaczynać każe
w chwili natchnienia - jak nową podróż!

Ranna pobudka - sama przyjemność
(choć głowa pęka, powieki ciężkie),
bojler nadpsuty, więc prysznic chłodny,
lecz w gruncie rzeczy - to o to mniejsza.

Zapachy z kuchni - dzięki mej żonce -
płyną rozkoszne - szczególnie kawa.
Ale już muszę budzić dzieciaki,
a z nimi zawsze dłuższa zabawa...

Żona w tym czasie robi śniadanie,
szykuje górę smakołyków
i znów zapachy w nosie łaskoczą,
dzieci wpadają wśród okrzyków!

Sprzeczki przy stole o płatki, gofry,
rozlanie mleka i tym podobne...
To poniedziałkowa przecież rutyna,
nawet gdy syrop zmoczy mi spodnie.

Wreszcie już w auto wszyscy upchnięci,
gwizd, błysk i znaną trasą rozwożę,
a sam zmęczony, na nogach drżących,
wreszcie do biurka swego dołażę.

Tam odpoczywam ze trzy godziny,
jeśli szefowa się nie droczy.
Po lanczu klient, jakaś rozmowa,
czas na godzinkę z biura wyskoczyć.

Z trudem dobrnąwszy do siedemnastej,
znowu rodzinę pakuję w aucie,
a w domu stare mam obowiązki
- wynosić śmieci i włożyć kapcie.

Jeśli nade mną czuwa aniołek
- nic złego mi się nie przydarzy.
Bez niespodzianek tydzień zaczęty,
więc o spokoju mogę marzyć.

Już czeka na mnie telewizorek
oraz kanapa aż do wieczora.
Zmęczony wielce usypiam szybko
i niechaj żonka o nic nie woła!

© Elżbieta Żukrowska 3.04.2017.
fot. z internetu

OD RANA JEST PONIEDZIAŁEK!




Warsztat z Tomkiem :
JAK JA KOCHAM PONIEDZIAŁKI

Od rana jest poniedziałek!

Czy mam coś przeciw poniedziałkom?
Jak to opisać satyrycznie,
gdy u mnie nie ma nic przeciwko
a wręcz odwrotnie - całkiem ślicznie!
Gdyż poniedziałek to normalność,
wszystko w zwyczajne wraca tryby:
sąsiad się wścieka niebotycznie
- podjazd mu ktoś zastawił niby...
W oknie na przeciw sąsiadka stoi,
z wielkim przejęciem śledzi kotkę,
którą na chwilę wypuściła
- bardzo się troszczy o jej cnotkę.
A nieco dalej inne panie
chyba się już za włosy biorą
- na razie nie wiem, co za zdanie,
że nerwy im puściły sporo...
Tymczasem jedzie już śmieciarka
i auta muszą zniknąć z jezdni.
Na mnie też pora - po co sarkać,
niechaj nie kłócą się sąsiedzi.
Jednak gdy obok pani Jola
w skąpym odzieniu piele bratki,
rzucam tam okiem razy cztery,
wiem, jak niewinną mam sąsiadkę.
I kiedy moja żonka bywa
bardzo zajęta zakupami
- czasem odwiedzam panią Jolę
- tak jak to między sąsiadami...

© Elżbieta Żukrowska 3.04.2017.
fot. z internetu

niedziela, 9 kwietnia 2017

TAK LUBIĆ JAK NIE LUBIĘ...


Warsztat z Tomkiem :
JAK JA KOCHAM PONIEDZIAŁKI

Tak lubić jak nie lubię...

Lubię poniedziałki jak przesolone danie,
jak korki gdy się śpieszę
i kaca na śniadanie!
Jak deszcz, gdy akurat nie mam parasolki,
jak komara nocą i
w słodkościach szczypiorki!
Jak gości niespodzianych, gdy dziura w kieszeni,
jak drogowcy zimę,
jak ząb bolący mocno i stado szerszeni!
Jak oczko w pończosze, gdy śpieszę na imprezę,
jak złamany obcas
i jak to, że wciąż wierzę,
iż czas mnie oszczędzi,
gdy minie pół wieku...
Och!
Chyba w tych moich "jakach"
zaszłam za daleko!

© Elżbieta Żukrowska 3.04.2017.
fot. Krok do Zdrowia