piątek, 26 czerwca 2020

RANKIEM




rankiem

jeszcze suknia nie jest w rannych mgłach uprana
jeszcze kwiaty pachną nocnym wirowaniem
a już się zbudziły śpiewające ptaki
stroją swe gardziołka do rannego śpiewania

pośród krzewów w sadzie i na starych gruszach
zbiera się ich chórek dzięcioł dyryguje
kos przysiadł na boku i wraz z towarzyszem
pilnuje przed by nie brzmiał fałszywie głos sójek

dojrzewają maliny więc zastępy pszczółek
już są gotowe do lotu w maliniak
jednak nadmiar mgiełek chyba je hamuje
zroszone mgłą skrzydełka nie pozwolą fruwać

ale słońce już wstało i choć w mgielnej szacie
nie daje tyle ciepła co w samo południe
już woal mgły cienkiej pełznie po rabacie
i podrywa się w górę strojąc słońce schludnie

ktoś otworzył okno wychyla się z niego
i wdycha zapachy zgęszczone po nocy
upojnej maciejki zmieszanej z rezedą
z goździkiem brodatym który w światło kroczy

pośród złotej kuli róż i drzewek magnolii
z kołysania wiatru już się szepty budzą
i płyną spokojnym cichym mormorando
jako podkład do treli gdy ptaki się trudzą

© Elżbieta Żukrowska 26.06.2020 r.
fot. Pixabay

wtorek, 23 czerwca 2020

W SZELESTACH NOCY



w szelestach nocy

 "w dłoniach Twoich
płaczą moje włosy
echem złudzeń złociste"
                   /Włodzimierz Paździoch/


głodne usta
ręce nienasycone a pamiętające
stopy już obolałe
a ciągle do ciebie biegnące
choć może to tylko
ten sen niedośniony do końca
o ogrodzie zroszonym
wieczorną rosą

pożądaniem wibrują opuszki dłoni
granat nieba już mnie zagarnia
ukrywa
unosi
a szelest nocy
przypomina czas sianokosów
choć teraz jesień

niezłomna nadzieja
drży we mnie jak struny harfy

© Elżbieta Żukrowska 23.06.2020 r.
fot. własne

czwartek, 11 czerwca 2020

JUTRO?




Jutro?

Gdy tchnienie pustki przekroczy trzy bramy
i się nie rodzą wiersze ni piosenki,
smutek jest gorzki i zatruwa rany.
Tak łatwo można zranić się o sęki.

Już nie chcesz sprawdzać, kto jest przyjacielem
i nowych śladów zostawiać na piśmie.
Wyrwany z domu przecież nie umierasz,
a tylko musisz tak dużo przemyśleć.

Gdy antytezę poznasz normalności,
lub gdy pozbierasz rozsypane perły,
tak trudno z kolan będzie się podnosić,
a jeszcze trudniej stare pęta zerwać.

© Elżbieta Żukrowska 11.06.2020 r.
fot. z internetu

wtorek, 9 czerwca 2020

O ZAKOCHANYCH




O zakochanych

Gdzieś zakochani wciąż wpatrzeni w siebie,
choć wino iskrzy czerwienią z kielichów,
oni pijani uczuciem są w niebie,
głusi na świat zewnętrzny, który i tak ich nie słucha.

Zamykają drzwi na wszystkie zamki,
karmią się miłosnym szeptem i spojrzeniem,
czasem poprzez szyby popatrują w gwiazdy,
o marzeniach milczą, aby nie spłoszyć ich cieniem.

Usta ust szukają, ciała wibrują pragnieniem,
przeszkadza każdy ciuszek, spłachetek materii,
usuwając przeszkody, oczy zamknąć muszą,
zażenowani, a jednak tak bardzo spragnieni.

Rozpostarte skrzydła w miłosnym oddaniu
unoszą oboje na krawędzie świata,
tam, gdzie anioły milkną w zaskoczeniu,
gdy miłość z pożądaniem tak cudnie się splata.

© Elżbieta Żukrowska 6.06.2020 r.
fot. Pixabay

poniedziałek, 8 czerwca 2020

"STARA MIŁOŚĆ NIE RDZEWIEJE"




"Stara miłość nie rdzewieje"

Jeżeli uschnie gałąź jarzębiny,
jeśli umilknie letni świergot wróbli,
któż mnie łagodnie i ciepło przytuli,
jeśli nie wiatr zachodni o zapachu róży...

W pamięci nadal jest gruby plik wspomnień,
poukładanych jak zdjęcia w albumie.
Które dziś wyjąć i dobrze odkurzyć,
a które ukryć w najstarszych zdjęć tłumie?

Z książki wypadła gałązka konwalii,
wspomnienie naszych majowych spotkań,
dowód rzeczowy, że byliśmy razem,
mimo rozterek, wahań i migotań.

A później nagle wszystko spowszedniało.
Nasze spotkania zatraciły urok.
Wiosna minęła, nie pachniało majem,
a mnie spojrzenie inne zachwyciło.

"Każda miłość jest pierwsza" - chyba uwierzyłam,
starą już mając za wrak, za niebyłą,
aby po latach zrozumieć przysłowie,
że nie rdzewieje to, co ważne było.

© Elżbieta Żukrowska 6.06.2020 r.
fot. własna

niedziela, 7 czerwca 2020

WYZNANIE UTRUDZONEJ




Wyznanie utrudzonej

Chmurkom zazdroszczę wysokości
i tej swobody, tej płynności,
lecz kiedy wiatr je pędem goni,
gdy każe burzą być, grzmieć gromem,

to zazdrość mija. Wraca spokój.
I łzę obcieram w jednym oku.
I czas mitrężę w rozmyślaniach,
że rewers, awers - ma zadania.

Wszystko to znane jest od wieków,
zaleca twardym być człowiekiem
i robić swoje, nie cudować,
kosmatych myśli nie formować.

Mrzonki to tylko wydumane,
zawrócą w głowie i nakłamią,
a życie zmusza do uwagi,
pracy, koniecznej wręcz rozwagi.

Więc żadne tam nocne spacery,
żadne słuchanie ptasich treli,
żadne wąchanie kwiatków, malin...
Lepiej czasem w kielich nalej...

To odczaruje wiązki myśli,
a z trosk wyciekną wszelkie piski.
Garb trudów z moich placów spadnie.
Będzie różowo, lekko, ładnie!

© Elżbieta Żukrowska 4.06.2020 r.
fot. Desert rose

sobota, 6 czerwca 2020

***(Roztańczyła się muzyka...)




***

Roztańczyła się muzyka
rozszeptała młoda miłość
ktoś we włosy kwiaty wtykał
dzielił się najlepszą chwilą

Drżały dłonie drżały serca
rozpalone emocjami
słowik w krzewach słodko kląskał
Amor z łuku szył strzałami

A świat cały był różowy
szczęście z kwiecia wianki wiło
dziewczę młode i naiwne
chłopakowi uwierzyło

© Elżbieta Żukrowska 3.06.2020 r.
fot. z internetu

piątek, 5 czerwca 2020

*** (Bezsenność wywołuje...)




***

Bezsenność
wywołuje wirujące kręgi
nasączone odkrytym
przed laty uczuciem
Milczenie udaremnia
wspinaczkę do ramion
Usta
stają się wyjątkowo wrażliwe
a opuszki palców
pożądają dotyku
Jednak emocje
już nie śpiewają
Bezradne samotne łzy
żalą się na tęsknotę

© Elżbieta Żukrowska 3.06.2020 r.
fot. własne

czwartek, 4 czerwca 2020

I JUŻ...




I już...

Gdy wyliczankę taką zrobię
co było, jest, co jeszcze będzie,
niewiarygodne - myślę sobie -
nowego życia nie uprzędę.

Było-minęło latek tyle,
padały deszcze, grzało słońce.
A z tego nic już - wszystko w pyle.
Może to tylko jad trujący?

Ktoś podał kielich - pij za miłość!
Ale nie było w nim słodyczy.
Szarpiącym bólem serce biło.
A za mną nikt już się nie liczył...

© Elżbieta Żukrowska 3.06.2020 r.
fot. Wojciech Żukrowski

środa, 3 czerwca 2020

*** (Zmierzch, ale niebo...)




***

Zmierzch, ale niebo jeszcze fioletowe...
Ćmy lecą już do pierwszych świateł lampy.
Piwonia nisko chyli ciężką głowę,
w kryształkach rosy lśnią złociste plamki.

Do gniazd wracają czarne krzyże ptaków,
czasem zakrzyczy wystraszona czajka.
To taka pora nam wiadomych znaków,
choć i tak bywa, że ktoś z cicha załka.

Zabrzęczą lampki i popłynie wino,
w głośnikach zabrzmi srebrny głos śpiewaczki
i szept dołączy "kochana dziewczyno"...
To nowy miraż, a tak wiele znaczy.

© Elżbieta Żukrowska 2.06.2020 r.
fot. Pixabay

wtorek, 2 czerwca 2020

ZWYCZAJNY CZAS




Zwyczajny czas

Żyję, bo właśnie piorę, gotuję i sprzątam,
a bywa, że wszystko robię jednocześnie.
Przeszłam szkołę nie tyle przeżycia, co skoków po gontach,
by rozlicznym obowiązkom sprostać jak najmniej boleśnie.

Zacznijmy od początku - jak z tym praniem było?
Wszystko niby zwyczajnie, a zawiódł programator.
Pranie w tym samym miejscu, dalej nie ruszyło...
Dwie godziny minęło, cóż mam robić zatem?

Wyjmuję, płuczę, wykręcam, znów płuczę.
Wreszcie mogę powiesić i wołać fachowca.
A on mówi, że wcześniej niż za tydzień nie przyjdzie,
lepiej kupić nową, ta za stara, reperować to dzisiaj obciach.

Zupa bulgocze w garnku, pachnie - ogórkowa.
Na drugie danie będą ziemniaki z kurczakiem.
Nawet ładnie się upiekł... O, bo już go przechwalam.
Lecz surówki dziś nie ma, obejdę się smakiem.

Sprzątanie? Ręce w "ciężkim stanie", sprzątnę tylko "rynek".
Ręce wręcz obolałe po tym wyżymaniu.
I zaraz po obiedzie kąpiel zrobię z płynem,
aby piana była przy moim pluskaniu.

Pralkę kupię jutro lub może za trzy dni,
muszę się tu wspomóc facetem z sąsiedztwa.
Dobrze mieć sąsiada, który nie odmówi,
gdy go częstuję szarlotką przy wieczornych świeczkach..

Wracam do sprzątania, którego nie lubię.
Taka daremna praca, wiecznie odnawiana.
Wolę czytać książkę i gdy nos w nią wściubię,
bywa że czytam nawet do białego rana.

Gdy wiatr późnojesienny wyje po szczelinach,
gdy deszcz chłoszcze zimnem ulice i dachy,
zakopana pod kocem i z kieliszkiem wina,
marzę o młodości, miłości... chociaż pesel straszy.

© Elżbieta Żukrowska 2.06.2020 r.
fot. własne

poniedziałek, 1 czerwca 2020

O TOBIE I TWOIM DZIECKU




O tobie i twoim dziecku

Gdy już opatrzysz otarte kolanko,
gdy łzy obetrzesz i - koniecznie ! - buźkę wycałujesz,
to na nią wróci, niczym jasne słonko,
uśmiech, który ciebie z nowa oczaruje.

Jak miło mieć radosną istotkę,
zdrową, roześmianą, rosnącą w miłości,
roztaczać nad nią rodzicielską troskę,
niech rośnie wspaniała, pełna szczęśliwości.

Wracając do niej po koniecznym wyjściu,
nie móc się doczekać pierwszego spojrzenia,
uścisku małych rączek, zapachu lub pisku
ze szczęścia, z radości, z twego przytulenia!

© Elżbieta Żukrowska 1.06.2020 r.
fot. z internetu