środa, 27 grudnia 2017

Okropność!

Informacja o ostatnich świętach... drastyczna!

"(..)Niestety przy wzmożonym ruchu drogowym nie sposób uniknąć wypadków. Bywa ślisko, pośpiech jest złym doradcą, a cały dzień świątecznych porządków, lepienia pierogów i prezentowego szaleństwa, skutkują obniżoną koncentracją. Pozostaje jednak mieć nadzieję, że przyjdą kiedyś takie święta, po których z ulgą będziemy mogli powiedzieć: wypadki były, ale nie zatrzymano ani jednego nietrzeźwego kierowcy. Zanim jednak to nastąpi, wszyscy kierowcy będą musieli włączyć mózg.
Statystyki w dn. 23-26.12.2017 r.
Wypadki 265
Zabici 34
Ranni 335
Pijani kierowcy 708" .....................
net/pl/se

CZY TO NIE DZIWNE?




Czy to nie dziwne?

- To nie jest dziwne,
że mnie nie poznajesz...
Nasze cienie nie przywykły do siebie,
nie mieszają się nasze oddechy...
Coś jednak pamiętasz.
- Tak. Zadymioną kawiarnię
i kieliszek czerwonego wina.
Gazetę złożoną w rulonik...
- Nic się nie zmieniłeś,
palce masz tak samo szczupłe,
lecz dlaczego drżące?
I jak to możliwe,
że przyniosłeś taką samą różę?
- To akurat nic nadzwyczajnego:
tylko takie dawałem i daję kobietom.

© Elżbieta Żukrowska
fot. Pixabay

27.12.2017.

czwartek, 21 grudnia 2017

SPRÓCHNIAŁE WIERZBY

Jedna z moich stałych Czytelniczek, Pani o inicjałach KMD
poprosiła o wiersz o starych, schorowanych ludziach,
którzy jak te spróchniałe wierzby przy drodze, ledwie stoją,
a młodzi z pretensjami, ze im słońce zabierają...



Spróchniałe wierzby

Ktoś nam już chciałby wygasić słońce...
Starym, schorowanym, niepotrzebnym ludziom.
Bo może teraz jest zbyt gorące,
mamy unikać niepotrzebnych trudów...

Młodzi niby nas chronią, ktoś zrobi zakupy,
czasem podrzucą kawałeczek ciasta,
zamiast rozmawiać - gapią się w smartfony.
I już jest odjazd - jakby świeczka zgasła.

A my przy drodze jak wierzby schylone,
ukruszone wiekiem, chore, wręcz spróchniałe,
lekarze już nie leczą, chory każdy członek,
wnętrze też zniszczone dokładnie i trwale.

Odchodzimy w przeszłość starzy, odepchnięci,
rodzina rada się wyprzeć do nas przywiązania.
Na święta wywozi do smutnych szpitali,
musimy wytrzymać i takie rozstania...

Każdemu co innego - szpital lub samotność,
telefonicznie pośpiesznie złożone życzenia,
obiecanki-cacanki, że może, że jutro...
Cóż my, spróchniałe wierzby, mamy do zrobienia...?

© Elżbieta Żukrowska
fot. Eduscience

21.12.2017.

środa, 20 grudnia 2017

ODPOWIADAJĄC NA NIEWYPOWIEDZIANE...




Odpowiadając na niewypowiedziane...

Nie dałam się karmić z ręki,
a odległości nie chciały się zsumować.
Za to periodyki złożone w równy stosik
wciąż czekały na czas i okulary.
Zimna kalkulacja prowadziła
do eksplozji wulkanu
i choć chwalono czarne plaże
- nasze ręczniki już nie leżały obok siebie,
a chwiejny krok nie był spowodowany
kolejną Margaritą.
Właśnie dowiedziałam się,
że prawdziwe motyle omijają czarne plaże,
że krzyżówki w gazetach pokrył kurz,
że nie odkryję już nieznanego słowa.
"Żegnaj" jest tym najwłaściwszym.

© Elżbieta Żukrowska
fot. Desert-rose

20.17.2017.

SPRZEDAJESZ SWOJE RAJE


sprzedajesz swoje raje

sprzedajesz swoje raje
za jedną noc
jeden uśmiech
za gorącą kawę
i uchodzisz niewyspany
szarym świtem
przez cały dzień
szukasz
nowej przystani
by wszystko powtórzyć
boisz się uczuć
stałych związków
usidlającej zależności
budujesz
swój dom na piasku

a święta cię przerażają

© Elżbieta Żukrowska
fot. Alicja Stankiewicz

20.12.2017.

wtorek, 19 grudnia 2017

W DOLINIE PEŁNEJ...




W dolinie pełnej...

w dolinie pełnej snu
i twoich pieszczot
i twoich ust
zapominam
o innym życiu

odnalazłam się
bo tak biało
bo dwa anioły
grają na harfach
a za oknem
skrzy się śnieg

mówisz - to jest nasze
Boże Narodzenie
a śnieg dalej pada

© Elżbieta Żukrowska
fot. Amber Aura

19.12.2017.

piątek, 15 grudnia 2017

Spotkanie autorskie



Proszę zajrzeć - to moje spotkanie autorskie.

https://www.youtube.com/watch?v=EMM1_0_QvfA

UPADEK




Upadek

Kiedyś miałam sprawne skrzydła.
Dziś wyraźnie są podcięte.
Nawet lotki połamane,
rozkruszone, do niczego.

Światło
zamienia się w połyskliwą czerwień,
drażniącą, niestałą, zaskakującą,
kłującą w oczy.

Co jeszcze można zrobić,
nie poddając się tej ironii życia,
jak zachować twarz,
jak przespać kolejną noc
bez wibrujących bóli głowy
i narastającego jęku serca...?

Boisz się.
Zupełnie tak samo jak ja.
Oglądam się, patrzę w lustro
- przecież nic się nie zmieniło,
a wszystko jest inne.
Zmęczona powieka drży nerwowym tikiem.
A po parapecie znów chodzi biały gołąbek.

© Elżbieta Żukrowska
fot. Desert-rose

15.12.2017.

ZA PÓŹNO






Za późno

Chcę się wycofać stojąc już na trampolinie,
to nawet nie jest strach, a nagła niechęć do skakania,
woda mnie oszukuje, zachwyca i mami,
i głowę mam inną niżbym mieć ją chciała.

Coś się złego stało - może to jest starość?
Ten skok nie budzi już mego zachwytu.
I schodzę ze skoczni naraz odrętwiała...
Po co mi wysiłek? Lub pływaczki tytuł?

© Elżbieta Żukrowska
fot. Alicja Stankiewicz

14.12.2017.

czwartek, 14 grudnia 2017

*** (przyjdzie nowa fala...)





***

Przyjdzie nowa fala i zabierze oddech...
Kot pozbawiony mruczenia zapomina życia.
Pustka cztery ściany wywraca na nice. 
Nikt nie błogosławi. Żal ścieka po suficie...
Kłębią się wiersze ukryte głęboko,
pękają ściany kokonów motyli,
lecz zamiast owadów - wysuwa się potwór:
smok, który słowa i zasady myli.
W zwęglonym portfelu trzy grosze na szczęście,
lecz szczęścia już tu nie ma, bo zabrakło celu.

© Elżbieta Żukrowska
fot. Rozystronka

14.12.2017.

NIEWYGODNIE




Niewygodnie

Trochę pusto i nawet nudnawo...
Wrony kraczą za oknem
Deszcz staje się ulewą.
Słowa więzną w gardle
- skowronek nie śpiewa,
ten w sercu zamknięty.
I tylko ból głowy sprawia,
że ciało omdlewa,
na dziś to wystarczy.
Za dużo mgławej nicości,
za dużo... Czego?
Kalectwa, sieroctwa,
zaniku spójności...
Smutków za dużo,
czas zmian nie nadchodzi...

© Elżbieta Żukrowska
fot. Destert-rose

14.12.2017.

wtorek, 12 grudnia 2017

POZNAJ JĄ !




Poznaj ją!

Krzyczy głośno - nie mam czasu, nie mam czasu!
Na telefon, na rozmowę, na spotkanie.
nie ma czasu na gawędę przy ognisku,
ani nawet na gorące zakochanie!

Nie ma czasu na  spacery o szarówce,
na tulenie się do ciebie, na szeptanie,
na tęsknoty, na miraże te najkrótsze.
A udaje, że jej dobrze być jak kamień.

Krzyczy głośno - nie mam czasu, nie mam czasu!
Czy ty musisz tak od razu w to uwierzyć?
Może słowa delikatnie tak przetasuj,
spróbuj poznać co ukrywa jej alkierzyk...

                       ***
Obłaskawić taką panią to jest sztuka.
Nie jest pewne, czy cię wpuści do sypialni.
Jest zalotna, trochę kusi, to unika.
może ktoś tu już jest grzybkiem niejadalnym...

© Elżbieta Żukrowska
fot. Desert-rose

12.12.2017.

MOCOWANIE SIĘ Z EMOCJAMI




Mocowanie się z emocjami

Z braku czegoś lepszego
dziś
pokrywkę garnka
obciążyłam kamieniem
i na ostro dorzuciłam do paleniska.
W środku są wszystkie złe emocje,
iskrzyły, wybuchały,
piorun od czasu do czasu
jakiś męt w środek ciskał!
Niech się ugotują na twardo,
niech się nawet spalą,
bo zbyt długo są ze mną
i na nerwach grają.

Czy teraz będzie lepiej?
Takiej pewności nie mam.
Być może zrodzą się nowe,
zaczepne, hałaśliwe, natychmiast gotowe
do nowej wojny ze światem,
do hulaszczego życia,
do brania przyjaciół na zęby,
gryzienia, szarpania, bicia...
I chociaż twierdzę swobodnie
- ode mnie wszystko zależy!
To kamień z pokrywy spadnie
i jeszcze w stopę uderzy.

I połączą się stare złe emocje
z młodym nerwowym narybkiem,
a ja zamiast wakacji
- jestem w pogoni szybkiej
i gdzieś na peryferiach myśli jeszcze
próbuję zmienić świat
pisząc wiersze...

© Elżbieta Żukrowska
fot. Pixabay

12.12.2017.

piątek, 8 grudnia 2017

WSPOMNIENIE O KARPIU




Wspomnienia o karpiu

Karp lubi pospać gdzieś w głębinach,
ale jak pośpi - to wypływa
i głodny łatwo chwyta haczyk
- a urosła z niego tłusta ryba.

Później popływa trochę w wannie,
zły, że tak mało ma widoków,
ale i tak mu głowa spadnie
i to w zasadzie bez wyroku...

I tak wstępuje w drugie życie,
pośrodku stołu dzielnie stanie
na wigilijnym rodzinnym szczycie,
gdzie już stanowi główne danie...

© Elżbieta Żukrowska
fot. JejŚwiat.pl

8.12.2017.

środa, 6 grudnia 2017

TYMCZASEM MYŚLI RYBIA NIEWIASTA...


warsztat


Tymczasem myśli rybia niewiasta...

Pani Karpiowa i tak przerażona,
lecz jak to w życiu - przykładna żona,
słucha podszeptów swego ślubnego
i się zwyczajnie boi o niego...

O sobie myśli jakoś naprędce,
kiedyś połknęła haczyk na wędce,
ale ją wtedy tylko zmierzyli
i do stawiku znów wypuścili...

Może i teraz będzie tak samo,
ta reinkarnacja to prawie amok!
Strach zimy - bywa nawet przyducha,
lecz czy wypada męża nie słuchać?

Pani Karpiowa ze smutku mdleje...
Bo czy dla dzieci choć ocaleje?
Zielonym okiem patrzy w szuwary...
Schować się, ukryć, uniknąć... kary?

© Elżbieta Żukrowska
fot. Pixabay

6.12.2017.

PRZESŁANIE TELEPATYCZNE DO PANI KARPIOWEJ

warsztat

Przesłanie telepatyczne do Pani Karpiowej

Moja droga, nawet jeśli nie uwierzysz,
są odłowy, pożegnania, reinkarnacja!
Osobiście zawiadamiam cię, kochanie,
więc nie żałuj życia w stawie - ja mam rację!

Wprawdzie bywa czasem chwila nieprzyjemna,
w szczególności to okropne w wannie bycie,
ale reszta poznawania jest z zewnątrz,
niebywałe! Zresztą wkrótce zobaczycie!

Jest muzyka, dużo ludzi, dużo świateł.
Poza halą jeżdżą szybkie samochody.
Zapytano, co mnie wabi dziś najbardziej.
Chcę być kimś, kto tu przebywa blisko wody.

Lecz na razie słyszę głośne megafony
i muzykę, która mnie wprost oszałamia.
Cóż, że ciało moje trafi na Wigilię,
kiedy dusza w innym będzie już mieszkała.

© Elżbieta Żukrowska
fot. wiadomości.gazeta.pl

6.12.2017.

wtorek, 5 grudnia 2017

DUCHY I WINO




duchy i wino

jest późny wieczór... więc piję wino
w starym zegarze tykają wskazówki
mam przed oczami choinkę inną
już ustrojoną w złociste nutki

przypomina mi że jesteś
na samym brzegu wzruszeń
gdzie cztery małe smutki
chcą dziś do płaczu skusić
gdzie wybłyszczone oczy
co kolor wzięły z nieba
chowają się za rzęsy
i przy tym szepczą przebacz

jest późny wieczór... duchy się snują
któryś dotyka... wróg czy przyjaciel
dotkliwie strachem wnikną i kłują
więc pozostaje już tylko pacierz...

© Elżbieta Żukrowska
fot. własna

5.12.2017.

niedziela, 3 grudnia 2017

NIBY NIC




niby nic

przeczytałeś tyle wierszy
często byłeś w grupie pierwszy
i mnożyłeś swoje słowa dobre-złe
wysyłałeś w świat powagę
bym łapała równowagę
nie tworzyła głupot nowych - to się wie

miałeś rady te najlepsze
jak zapełnić treść i przestrzeń
na czym skupić się czytelnik teraz ma
a mnie było trochę głupio
że te wiersze jakby chlupią
pustosłowiem i bezrytmem powiedz sam

zasilałeś neurony
do przemyśleń zawsze skłonny
niby los był szczodry czemu nie mam nic
ty znajdujesz to właściwe
a nie szukasz rozpaczliwie
stoisz z boku zaraz będziesz ręce myć

© Elżbieta Żukrowska
fot. wlasne

3.12.2017.

PO CO KOMU...




Po co komu...

Po co komu moja historia?
Nie będę spisywała zdarzeń
trzeszczących pod butami rozbitym szkłem.
Nawet patrząc w niebo
nie znajduję tego słońca, które dla mnie
miało przynieść najlepszy dzień.
A jeśli przypadkiem nocą,
gdy wilki wyją do księżyca,
i tak już nie pamiętam, czy ktoś o to pytał,
jaki ostatnio miałam sen:
pełen tęsknoty, bólu, czkawki...
Nic nie rozwiewa rannej mgły,
więc wstaję tumanem otulona
i łkam, bo tylko łzy
są naturalną konsekwencją
zagubienia się w nieznanym mieście...

© Elżbieta Żukrowska
fot. własne

3.12.2017.

sobota, 2 grudnia 2017

Z TĘSKNOTY ZA BLISKOŚCIĄ




Z tęsknoty za bliskością

Jeszcze rozmyślała o tym co nie było
co się mogło zdarzyć przy losie łaskawym
jeszcze wciąż wierzyła że czeka ją miłość
a nie jakaś chandra i czas bardzo łzawy

Jeszcze zakupiła jedwabną bieliznę
i w koronkach stała promienna przed lustrem
łudziła nadzieją że się w myśli wślizgnie
pana którego już nie zrazi gadulstwem

Tak zawirowała w słonecznym promieniu
a wraz z nią zaiskrzył najdrobniejszy pyłek
lecz w głębi wiedziała że znów utknie w cieniu
- marzenia to jedna z nieszczęsnych pomyłek...

© Elżbieta Żukrowska
fot. własne

2.12.2017.

piątek, 1 grudnia 2017

KUSICIEL...




Kusiciel...

Moja Perełko - mówił do mnie -
Słońce ty moje, Światło z nieba!
Dla ciebie rzucę nieprzytomnie
wszystko, co każesz - jeśli trzeba.

Ale nic jemu nie kazałam,
po co tak stawiać wymagania?
Niech miłość kwitnie sama z siebie
i rozda co ma do rozdania.

Daremne było opanowanie,
na nic mój spokój, brak zachęty.
Chyba się poczuł wyobcowany,
bo w bok uskoczył - do panienki.

Z nią spacerował gdzieś po Plantach,
odwiedzał kluby, dyskoteki...
A ja, choć może grzechu warta,
zostałam sama - bez opieki...

© Elżbieta Żukrowska
fot. własne

1.12.2017.

czwartek, 30 listopada 2017

PATRZ, TYLKO PATRZ!




Patrz, tylko patrz!

Dzieją się rzeczy niesłychane!
To na twoim tapczanie
Śmierć pije wino na śniadanie.
A ty co? Czemu - NIC?
Nie powiesz, że ją tak przygarniesz!
Otworzysz nową butelkę wina
i ją zachęcisz - Hej, Dziewczyna!
To wino jest przecież genialne!
Wierzysz, że spijesz Śmierć fachowo,
później wywieziesz gdzieś na śmietnik,
a tam - o proszę - daję słowo! -
ktoś uprowadzi ją dyskretnie
i zamknie w lochu na lat wiele,
a może już nawet bezpowrotnie!

© Elżbieta Żukrowska
fot. Image Above: Paulette Tavormina,


30.11.2017.

środa, 29 listopada 2017

*** (Zamykaj oczy...)




***

Zamykaj oczy - by popatrzeć wgłąb siebie,
daję ci dużo czasu na zastanowienie.
To co jest dobre, albo takie, że nie wiesz,
powkładaj do środka, o, tu - na jedną stronę.
A pozostałe odrzuć i nie marudź.
Nawet jeśli w tym zbiorze znajdę się ja.
Tylko ty znasz pragnienia i znasz pułap marzeń.
Mnie nie musi tam być.
Nawet we wspomnieniach.

Teraz to niedobre wszystko spal.
Starannie do końca, do nie-zo-ba-cze-nia!

© Elżbieta Żukrowska
fot. Pixabay

29.11.2017.

A TY DLA MNIE...



A ty dla mnie....

Dla ciebie znów maluję oczy
i tak krytycznie patrzę w lustro,
a ty mi powiesz, że nieważne,
że ten makijaż to oszustwo,
że wolisz kiedy właśnie z rana,
wciąż nieprzytomna i zaspana,
bez makijażu, ze snem w oczach,
patrzę na ciebie tak urocza;
że miłość jest na końcach palców,
nie tylko w sercach jak dynamit,
że...
A na niebie białe gołębie,
a po niebie szczęście spaceruje,
zrywasz kwiaty w rajskim ogrodzie,
do mnie niesiesz i obsypujesz
pyłem z gwiazd - moje ręce i twarz,
naszą miłość...

© Elżbieta Żukrowska
fot. wlasne

29.11.2017.

wtorek, 28 listopada 2017

SPŁOSZONA...




Spłoszona...

Milknę.
Może minęła wielka chwila,
a może jest jeszcze przed nami.
Powieki teraz opuściłam,
bo świat się chwieje i mnie mami,
a mam zobaczyć niewidoczne.
I mam usłyszeć wyciszone,
aby nie spłoszyć garści uczuć,
co tak swobodnie porzucone,
kiełkują gdzieś na skraju serca -
okruszki drobne, mchem strojone...
Zaczekaj miły, mnie wystarczy,
byś wreszcie patrzył w moją stronę,
byś jeszcze dzisiaj bez pośpiechu objął,
szukając cieni drżących gdzieś pod rzęsami,
na czubkach palców,
albo oddechów zbyt gorących...
I ust... spierzchniętych, a zachłannych...

Milknę.
W nieeleganckim pudełku po butach
chowam najstarsze fotografie.
Odkładam senki niewyśnione,
myśli, co były utrapieniem,
westchnienia nigdy nie zgłębione
i zapomniane jakieś cienie...
I ustrojone ogrody marzeń
- które już dzisiaj nic nie znaczą.
Milknę.
Udaję, że się zajmę pracą.
Udaję... po co?

© Elżbieta Żukrowska
fot. własne

27.11. 2017.

piątek, 24 listopada 2017

*** (jesienny mglisty klimat...)




***

jesienny mglisty klimat
oddziałuje nasennie
tworzy kuliste światy
zapomnienia i wytchnienia
nie kusi
nie oplata
nie woła
siąpi deszczem
przechodzącym
w łagodny szept
ach...

© Elżbieta Żukrowska
fot. własna

24.11.2017.

*** (straciłam cały zapał...)





***

straciłam cały zapał
a może tylko uczucie
nie jestem winna
to tylko dramat trwa

© Elżbieta Żukrowska
fot. własne

24.11.2017.

KOMU ?




komu?

zgubiwszy nawet nadzieję
poddaję się zwrotom głowy
i przyjmuję na ramiona
odrzucone niegdyś problemy
nie uciekam i nie uchylam się
nie wysyłam pustych listów
bo nie ma nic wiążącego
nie ma myśli
w których wzajemnie
byliśmy sobie najważniejsi

biały śnieg
białe włosy
pusta biała przestrzeń

i biały gołąb
który
ciągle niesie pokój

komu?

© Elżbieta Żukrowska
fot. wasne

24.11.2017.

wtorek, 21 listopada 2017

JAKIE TAJEMNICE MAJĄ ŚCIANY




Jakie tajemnice mają ściany

Różne ściany mają domy -
ta jest szara, tam - różowa,
a tu plama jest na plamie,
aż od tego boli głowa!

Ta ściana na wiele okien,
tutaj wisi pięć balkonów,
a na dole drzwi szerokie
do wnoszenia fortepianów!

Lecz w tym domu nic nie słuchać.
Cisza. I pies nie zaszczeka.
Od tego jest ściana smutna,
szarą barwę przyobleka...

W żółtym domu jest weselej,
ktoś otworzył kilka okien,
gra muzyka, słychać śmiechy,
dzieci bawią się pod blokiem.

Kiedy w domu jest wesoło
ściany też się uśmiechają,
kto tam mieszka i co robi -
w tajemnicy wciąż trzymają.

© Elżbieta Żukrowska
fot. dzienniklodzki.pl

21.11.2017.


LISTEK I CZTERY PORY ROKU



Listek i cztery pory roku

Wczesną wiosną wychynął z maleńkiego pączka
liść - i zerkał ciekawie - tu stawik, tam łączka.
A na łączce za chwilę owieczki się pasą,
w stawie słońce się kąpie, do trzciny się łasi.

A mały listek rośnie, pięknie się zieleni,
tymczasem pod wierzbami już ktoś zasiadł w cieniu,
bo to gorące lato bardzo szybko przyszło
i staw zawołał dzieci w ciepłe kąpielisko.

Lecz po gorącym lecie jesienne podmuchy,
oraz zapowiedź zimnej bezlitosnej pluchy.
Liść jest wiatrem szarpany, lecz ciągle zielony,
trzyma się mocno drzewa, rozgląda na strony.

A to już wiatr z północy mroźnym swym oddechem
zwarzył w krąg inne liście - i on spadł... ze śmiechem!
Ucieszył się prawdziwie, że na resztkach trawy
takim go odpoczynkiem teraz los obdarzył.

© Elżbieta Żukrowska
fot. Zdzisław Marciniak

21.11.2017.

NIEROMANTYCZNE ROZSTANIE




Nieromantyczne rozstanie

Sam widzisz - czasy niepewne
nie ma już słodkiej idiotki
a choć poznałeś królewnę
to pozostały ciągotki...

Poznajesz - przyznaj to szczerze -
te rozwichrzone kołtuny
i już się tu nie nabierzesz
potrafisz uczucie stłumić

A dla mnie nic się nie liczy
gdyż odrzuciłeś piosenkę
nie zrobię z siebie pół-lwicy
i wyżej też już nie sięgnę

Zamykam - dalej nie plotę
napisów nie dam na mury
żale od siebie wymiotę
i na tym zakończę bzdury

© Elżbieta Żukrowska
fot.własne

20.11.2017.

poniedziałek, 20 listopada 2017

ODPOWIADAJĄC NA NIEZADANE PYTANIA




Odpowiadając
na niezadane pytania

Nowe otwarcie
stare serce
i bardzo bolące oczy

Wyrzucona za drzwi
sprawdzam okiennice
mimo napory wiatru

Krzyczę że wierzę
choć nie wiem
o co tak naprawdę chodzi

Pozwalam
nieść się z prądem
nowej mody

Ale w rzeczywistości
nic a nic
już mnie to nie obchodzi

© Elżbieta Żukrowska
fot. wlasne

20.11.2017.

TAKIE MARZENIA NIEDUŻE




Takie marzenia nieduże

Nie budząc śpiącego licha, oglądam się przez ramię:
co znów zostało za mną, co jeszcze czeka na mnie...
Którędy dzisiaj pójdę, co znowu będę śpiewać,
czy się nastroić miło, czy lepiej szukać chleba... ?

Po stoku moich myśli znów kamień się potoczył,
prawie jak ten Syzyfa, daremnie przymknąć oczy.
Czuć jego wielki ciężar, trzeba determinacji,
by znowu w ogień skoczyć, nie ulec prowokacji!

A ona mała pisze - moja drobinka szczęścia -
że chciałaby od losu pierścionka i zamęścia...
Że jej marzeniem nawet pięć dni życia na luzie,
odejście od choroby, a radość tak na dłużej.

I jeszcze, by w niedzielę, może już po obiedzie,
przyszedł do niej kolega tak zwyczajnie posiedzieć,
pogadać o minionym, wróble na płocie śledzić,
przecież może i częściej tak ją w kuchni odwiedzić.

W pokoju mama chora, więc tam go nie zaprasza,
ale w kuchni też dobrze, zaraz światło przygasza,
trochę musi oszczędzać. Dlatego tak o tym luzie...
To zwykłe potrzeby, marzenia niezbyt duże...

© Elżbieta Żukrowska
fot. własna

20.11.2017.

niedziela, 19 listopada 2017

NADZIEJA POŻYCZYŁA SOBIE PSTREGO KONIA



Nadzieja pożyczyła sobie pstrego konia

Tylko imaginacja i gra światłocieni,
dzień, który ledwo zechce z dzwonkiem się obudzić.
Ptak zatroskany załkał skryty na gałęzi,
a ja... ja nic nie wiem, odeszłam od ludzi.

Słowa są gniewne, proste, lecz służą do bicia!
W każdym z nich kiełkują ziarenka goryczy...
W zawiłym wzorze równań z odroczonego życia
"zostaw mnie" - coś z boku rozpaczliwie krzyczy.

Osunąć się od ludzi, nie toczyć słownych wojen,
zawinąć się w pięć koców, nie znać gniewu życia,
pochować transparenty - to jest pustosłowie,
rozrusznik serca stanął - i skończyło się bicie.

© Elżbieta Żukrowska
fot. własna

19.11.2017.

piątek, 17 listopada 2017

SŁOŃCU SIĘ KŁANIAJĄC




Słońcu się kłaniając...

Kiedy przez dwa tygodnie deszcz i deszcz,
kiedy niebo stanowią ołowiane chmury,
o, moja ty dzienna gwiazdeczko - przecież wiesz -
wypatruję choć najmniejszej dziurki
i twego promyczka, co mi świat rozjaśnia,
odsuwa na bok ponurackie myśli,
wyzwala nawet z depresyjnych macek;
ku memu zdziwieniu i nocą się przyśni,
że brodzę w zieloności pachnącej łąki,
po pas, po szczęście, po śpiewy skowronka
i granie orkiestry tej całej owadziej,
pod batutą wiatru nagrzanego słonkem...

Takie przeżycia, gwiazdo, to tobie zawdzięczam,
bo pamiętam lata upalne, gorące,
kiedy kropla wody pożary gasiła,
kiedy nawet i serce chciało spalić słońce.
A chłopak się czulił, lodów nie żałował,
pozwalając by promienie żarliwie pieściły nam skórę,
zamieniając bladość w złotą czekoladę...
Byśmy razem byli jak barwne motyle,
płynące poza ludzkim widzeniem w błękicie,
w rozjarzonym blasku słońca... czy miłości?
Namiot nas okrył, zasłonił przed okiem,
byśmy znów zatęsknili za spienioną falą
i słońcem odbitym w jej iskrzących łuskach,
byśmy nie myśleli, że za dziesiątą dalą
rozciąga się mroczna, już bez słońca, przystań...
Bez miłości,
bez życiodajnych soków i jasności...
Bez nas...

©  Elżbieta Żukrowska
fot. Andrzej Kosiba

16.11.2017.

czwartek, 16 listopada 2017

GRZECHY I GRZESZKI LAWENDOWE




Grzechy i grzeszki lawendowe

Nie da się bez grzechu iść przez świat
albo tylko patrzeć przed siebie
myśleć pozytywnie złego się bać
liczyć na wybaczenie w niebie

Liliowe zmierzchy wśród lawendy
myśli pachnących i ciekawskich
które w szaleństwie pędzą tędy
ale zaledwie są jak kłaczki...

Pstryk... Zgasło słońce nad jeziorem
aż zaszumiały tataraki
bo grzechy wcale nie są chore
już się zbudziły rade takie

Dopadną ciebie gdy alejką
wędrować będziesz spacerować
ogarną cię tą chętką wielką
że ich nie będziesz ignorować...

© Elżbieta Żukrowska
fot. - autor nieznany

9.11.2017.

MYŚLI JAK ORZECH WYŁUSKANE (2)


Myśli jak orzechy wyłuskane (2)

***

Otworzyły się tunele z chmur
wiatr deszczem obleka krajobrazy
niszczy kolorowych liści rój
parasol - to nie dom nie azyl
więc płyną strugi jesiennego deszczu
i tylko ziemia szepcze - padaj na mnie jeszcze


***

Otworzyły się wrota jesieni,
czy furtka jedynie?
Ile trzeba przestrzeni
gdy
samotna łza płynie?
A ile, gdy potok łez...?

***

Urodzony włóczęga jestem,
a dla niektórych prawie zbój,
nie wiesz, co ciebie czeka jeszcze,
czy warto, bym był twój,
nie wiesz, którędy moje ścieżki,
po co ten nocny deszcz,
nie wiesz - czy wiedzieć chcesz,
jaki ze mnie gość...

© Elżbieta Żukrowska
fot. Desert - roze

14.11.2017.

środa, 15 listopada 2017

ZIMNO MI





Zimno mi

Znów się kulę na szarym fotelu.
Niektóre moje myśli wczepiają się pazurkami
w koc, który mnie okrywa, w moją bluzeczkę
- bym ich nie usunęła i trwała w dziwnym zawieszeniu
pomiędzy wczoraj a jutrem - bez dziś.
Bo i cóż takie dziś? Przecież ciebie nie ma.
Wczoraj byłeś. A na jutro jest nadzieja...
Ta okropna nadzieja - mówią, że matka głupich...
Podciągam koc pod samą brodę,
niech okryje nawet moje ramiona.
Zimno mi bez ciebie.
Smutno tak.
Pusto.
Nijak.

© Elżbieta Żukrowska
autor zdjęcia - nieznany

14.11.2017.

MYŚLI JAK ORZECH WYŁUSKANE (1)




Myśli jak orzech wyłuskane (1)


***

Czas był łaskawy - jestem emerytką,
tak wiele kobiet tego wszak nie doczekało...
I za młodością już wcale nie tęsknie,
doceniam moją wysrebrzoną starość.


***

Odchodząc rozdarłeś zasłonę,
oszalałe serce pobiegło za tobą.
Jak mam teraz żyć?
Wszystko wokół wrogie!
A poza tym... Poza tym bez serca - nie mogę!


***

Na krawędzi nicości białe oczy słońca
patrzą - a nie widzą
płoną - i nie spalają
sen w takiej jasności znowu się poplątał
a śniłam że twoje usta już na mnie czekają

© Elżbieta Żukrowska
fot. Elegant photography

13.11.2017.

wtorek, 14 listopada 2017

KSIĘGA




Księga

Zamknęłam księgę. Jest już bardzo stara.
Stronice mają postrzępione brzegi,
jednak treść księgi przyciąga jak jarmark
różnorodnością zwartych wypowiedzi.

Można by kupić inną, pachnącą i nową,
ale to ta zawiera bogactwo odręcznych przypisów,
dowcipnych uwag, czasem ripostę surową,
czynione przez dziada, ojca, innych bisów.

Czasem - nieśmiało - dopiszę coś z rymów,
nie mam odwagi przy mądrości panów.
I myślę o tym, czy najstarszy z synów
będzie chronił  księgę dla następnych fanów...

© Elżbieta Żukrowska
fot. Desert roze

13.11.2017.

KRÓLOWA LODU




Królowa Lodu

dzięki krawędzi księżyca włosami śniegi zmiata
i z zakamarków wydobywa złoto odrzuconych uczuć
śnij pokąd anioły cię strzegą aż przy bramach świata
odpoczywaj by już nigdy z nikim się nie kłócić...
ale jeśli zatęsknisz za Gwiazdą Polarną
gdy zwabi  cię w podróż Wielka Niedźwiedzica
zawiadom telepatycznie - bo koc jest dla ciebie
dzięki niemu unikniesz zimna puchami okryta
ktoś będzie cię pytać o puste przestrzenie
o lot między gwiazdami ścieżek twych przystanki
i tak wiesz dobrze co podlega ocenie
a co spiesznie odrzucą za horyzont rajski... 

© Elżbieta Żukrowska
fot. Andrzej Kosiba

13.11.2017

poniedziałek, 13 listopada 2017

DAREMNIE...





Daremnie...

Rzuciła wszystko na jedną szalę:
łzy zbuntowane, myśli zgubione...
Ale tęsknota nie chciała maleć -
z dołka drapała się w jego stronę.

© Elżbieta Żukrowska
fot. Pinterest

13.11.2017.

MŁODZIENIASZKU...




Młodzieniaszku...

Kobieta porodziła, gdy ojciec płeć określił,
a później długo wspólnie cię wychowywali.
Stałeś się ich miłością, duży trud ponieśli,
byś wyrósł na mądrego - tak się postarali.

Lecz ty pośpiesznie z gniazda, oby jak najdalej,
by nie musieć się troszczyć, obdarzać miłością.
To wolność ci wabiła jak sznurek korali,
na wszelkie napomnienia wybuchałeś złością.

Odpłynąłeś za górę siódmą lub ostatnią,
nikt o tobie nie słyszał, listów nie pisałeś.
Cóż dziś tobie rodzice - nawet delikatną
myślą tylko ich nigdy już nie zahaczałeś...

Teraz jednak wróciłeś - jak syn marnotrawny,
wrak zniszczony życiem, obdarty ze złudzeń.
A w twojej kieszeni jest pięć kopiejek marnych,
za to chorób zbyt wiele nazbieranych w trudzie.

Kąt dla ciebie jest nadal. Rodziców uczucia.
Nigdy nie będziesz umiał takich odwzajemnić.
Pomyśl, co z tobą dalej? Wszak nie masz dziedzica,
a rodzice odejdą. Zostaniesz - ich zmiennik.

© Elżbieta Żukrowska
fot. Gentleman night

9.11.2017.

KIEDY CZAS PRZEMINĄŁ





Kiedy nasz czas przeminął

Obracam w palcach pusty kielich od wina.
Po cóż go trzymam - skoro w nim nic nie ma?
Na twoje zdjęcie też zbyt często patrzę,
to niepotrzebne, rusza złudzeń zaprzęg!

Wszystko co z tobą - w tajemnicy trzymam,
skarb kloszem kryty - może to jest drwina?
Jak przed złodziejem ukrywam wspomnienia,
lecz wszystko marność, gdy ciebie tu nie ma.

Uciekam dalej, przekręcam imiona.
Pamięć zawodzi - czy ma zamiar skonać?
Bez względu na to, co jeszcze dziś przyśnię
- samotność do mnie przylega najściślej.

© Elżbieta Żukrowska
fot. Pixabay

12.11.2017.

niedziela, 12 listopada 2017

O BRZASKU...




O brzasku...

O brzasku ledwie bladym i leniwie miękkim,
wyrywa mnie ze snu cichy, najcichszy szloch.
Szukam dłonią... Niespełnione obietnice ciągle są.
Milknie we mnie daremne czekanie - to już koniec.
Otulona najcieplejszą chustą piję na werandzie
gorącą kawę, grzejąc jednocześnie palce.
Mam w sobie jeszcze skarb... pamiętam!
Teraz czekam na pełną jasność dnia,
by nie poddać się wszechobecnej monotonnej szarości
i słowom uparcie drażniącym w środku głowy.
Kawa smakuje tak jak zwykle - jest doskonała!
Koncentruję się na niej. A później wracam do sypialni
i obracając w palcach znalezioną przez ciebie muszelkę
- rozpakowuję swój skarb: pamięć
o naszych stu spotkaniach, najczulsze słowa i gesty,
naszą minioną miłość...

© Elżbieta Żukrowska
fot. Pixabay

12.11.2017.

ŻYCIA CUD





Życia cud

Matka dała ci ciało, ja, twój ojciec, duszę
i tak dla nas powstałeś - maleńki okruszek,
by na wzór dębu dźwigać się w przestworza,
na starość swych rodziców doglądać na łożach...
a później odprowadzić w trumnach na cmentarze
w podzięce za to życie otrzymane w darze...

© Elżbieta Żukrowska
fot. Art-graphiK

9.11.2017.
Wiersz inspirowany wierszem Jerzego Mościckiego.

czwartek, 9 listopada 2017

DO DOMU




do domu

zniechęcona codziennością
wyrywam się do innego świata
słyszałam że jest piękniejszy
że więcej tam życzliwych ludzi
wracam z bólem głowy i przeświadczeniem
iż kłamstwo rodzi następne kłamstwo
a w domu i tak jest najlepiej

© Elżbieta Żukrowska
fot. Andrzej Kosiba

9.11.2017

niedziela, 5 listopada 2017

NIC - A JAKŻE WIELE










nic - a jakże wiele

niewiele chciałam
byś z wieczora pogładził dłonią me policzki
albo herbatę z malinami postawił blisko na stoliczku
i jeszcze może byś przytulił rankiem kiedy do pracy się zabierasz
ślad pocałunku mi zostawił abym myślała o nim nie raz...
a ja zwyczajnie zrobię obiad
gotując garnek zupy kaszy i takie zrazy
jakie lubisz z ogórkiem lub z wyborem jarzyn
takie zwyczajne ciche życie które rozplata nocą senki
wkrada się między dwoje bliskich i niweluje wszystkie lęki
nikt tu nie myśli o kapuście zrazach mielonych czy kurczaku
w pościeli teraz jest lirycznie wyczuwam ślad afrodyzjaku
plączą się ręce myśli smaki i słowa prawie zamierają
to tak zwyczajnie miłość przyszła została
czeka świtu aż znowu w oknach stanie szarość...
chce się zawołać - tańcz deszczu złoty
na ramiona nam spadaj na plecy
te krótkie chwile te zaloty
i to spełnienie - dla nas wszystkim!

© Elżbieta Żukrowska
fot. Art-graphiK

5.11.2017

*** (nic się nie stało...)




***

nic się nie stało
zimne powietrze wiatr przegania
szarpie ostatnie liście z drzewa
gdzieś w załamaniach muru skamle
to znowu jak chuligan śpiewa
zupełnie nie rozumiem czemu
dopadła mnie gnębiąca chandra
może dlatego że się przyśnił
sen w którym wiatr za włosy targa
a przecież ja czekałam ciebie
i twoich rąk tak zawsze głodnych
i ust spragnionych pocałunków
i oczu w których żądzy płomyk
nic się nie stało
nie ma ciebie
radio cichutko szepcze nutki
nic... znowu chmury są na niebie
deszcz skryje szloch tłumiony smutny

© Elżbieta Żukrowska
fot. Art.graphiK

5.11.2017.

czwartek, 2 listopada 2017

ZALEWAJKA



Zalewajka
/to nie jest wiersz/

Przetłuszczone włosy
(kilka dni temu skończył się szampon
na razie nie ma pieniędzy na nowy)
i kusa sukienka
brak rajstop - gdyby choć spodnie na gołe nogi...
Buty trochę dziurawe i mocno wykrzywione
to przez to że za małe
Jest kurtka - też wiatrem podszyta
zamek ma uszkodzony
To obraz małej nędzarki z twojego miasta
Jeszcze ma kąt przy rodzicach
ale to nie potrwa długo
bo mieszkanko jest nieogrzewane
Przyjdą dwie albo trzy komisje
i będą wydziwiać nad zupą zalewajką
w której zabrakło boczku kiełbasy i śmietany
nad plackami ziemniaczanymi
(dziś tylko po trzy sztuki na głowę)
Ta pani z komisji ma rajstopy
za sześćdziesiąt złotych
akurat za te pieniądze mogliby przeżyć
przynajmniej cztery dni
A tamten pan pyta
z czego się robi zalewajkę
Panie - nie po oczach!

© Elżbieta Żukrowska
fot. twitter.com

2.11.2017.

ZBIÓR NIEMOŻLIWOŚCI




zbiór niemożliwości

jeszcze się żarzył papieros w kąciku ust
a ręka chętnie trzymała butelkę
nadzieja pełzła z kąta do drzwi
a wcale nie była wielka
pełzła ostatkiem sił...

bo jakaś myśl przez prześwit w głowie
coś półpłynnego niczym kisiel
że można być inaczej żyć
że nawet bez butelki tak pomyślał
jak bez butelki - niemożliwe

i już wpadając w pragnień rządzę
w rzekę niemocy w alkoholizm
on ciągle wierzył że jest w stanie
z tego nałogu się wyzwolić

© Elżbieta Żukrowska
fot. Planeta FM

2.11.2017.

środa, 1 listopada 2017

SZARY ANIOŁ




Szary anioł

Zadumał się na cmentarzu anioł
nad losem ludzkim i swym przeznaczeniem
Kamienną twarz objęły smutki
i podniósł ręce w skardze niemej
Lecz jakie skargi i do kogo
człowiek swój los bezwiednie przędzie
I czy mu dobrze czy też nie
z upodobaniem wręcz grymasi
a tam na górze przecież ktoś
i tak o czasie świeczkę zgasi

Choć gdyby tak... a może nie...
zmienił coś wcześniej zamiast gdybać
dożyłby nawet setki lat -
lecz kto by z nim wytrzymał...
Musiałby anioł dostać zmianę
jakiegoś w skrzydłach pomagiera
bo ciężko tak przy jednym być
i dać się przez wiek poniewierać...

I czas się skończył - grób mogiła
Cmentarz jesienią całkiem szary
i szary anioł na cokole
szary i całkiem skamieniały...

© Elżbieta Żukrowska
fot. z internetu

1.11.2017.