wtorek, 13 czerwca 2017
TO NIE ŻART, A PROŚBA ŻARLIWA
To nie żart, a prośba żarliwa!
Panie Boże, ja do Ciebie dziś ze skargą.
I choć trudno wszystko w jeden szereg złożyć,
powiem prosto i najkrócej (sobą gardząc)
- zechciej wstrzymać mój apetyt, a daj pożyć.
Dobry Panie, wszak ja wiem, że to łakomstwo,
nam wskazałeś, że jest ciężkim przewinieniem
i do mego to należy obowiązku
zapanować nad nadmiernym tym łaknieniem.
Ale skoro mi tak trudno, nie dam rady,
więc do Ciebie idę prosto z moją prośbą,
a Ty, Panie, tak zadziałaj, aby sady
były dla mnie. Do ciastkarni wejścia zasłoń.
Czy to starczy, bym przestała tyć i rosnąć?
Czy wystarczy, bym wątrobę odciążyła?
Panie - pomóż! Bo ta prośba to nie żarty!
Na tym świecie trochę dłużej bym pożyła...
Widzisz, Panie, mam garść marzeń utajonych:
jakieś wiersze i powieści, życie wnuków...
No i słońce tak przyjaźnie grzeje kości...
Panie - weź łaknienie! I mnie za nie mocno ukórz.
© Elżbieta Żukrowska
fot. własna
11.06. 2017.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz