Spóźniona miłość
Może był uśmiech, może go zabrakło...
Kwiaty w wazonie wciąż traciły świeżość.
Niesforny wiatr w bramie o miłości szeptał,
takiej, która nigdy nie powinna nadejść.
Taiłam płacz i dygotanie dłoni,
z całych sił się starałam uczucie wyplenić.
Nie chciałam pokusom nisko się pokłonić,
lecz czy to możliwe serce w kamień zmienić?
Gonił śmiech ludzki, szydercze spojrzenia
- zatem wiedzieli - nie wszystko schowałam...
Tak to jest, gdy długo szukasz swego cienia,
jeden znalazłam - z drugim się... rozstałam.
© Elżbieta Żukrowska 25.06.2015.
Fot. Adem Karaduman
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz