sobota, 21 listopada 2015

GDY DA SIĘ POSŁUCH CHOCHLIKOWI...




Gdy da się posłuch chochlikowi...


Wieczór rozjarzył wszystkie latarnie,
a ona czeka w kafejce na mnie.
Po cóż jej książka, nawet gazeta
i ta zaduma - czyżby coś nie tak?
Przecież mnie widzi, już słyszy kroki,
więc czemu smutek taki głęboki?
Ta nieruchomość... Rozczarowanie
w miejsce radości u boku stanie?
I mnożąc dalej takie pytania
patrzę, jak ślicznie wygląda z rana.
Prawda - nie ranek to, już mrok gęstnieje.
Złośliwy chochlik z boku się śmieje!
Usta rozciąga w uśmiech niecnota,
te wszystkie dąsy - jego robota!
Szepnął jej w uszko najgorszą radę
i dumę zbudził w niej na paradę!

© Elżbieta Żukrowska 8.11.2015.
Fot. Cecilia Worley

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz