Dwa fragmenty powieści "Nieznajomy z drugiego rozdziału" (nadal w pisaniu...)
***************************
- Ach tak, nie to samo! Tego się nie spodziewałam – zaśmiała się szczerze Matylda. – Żałuję, ale nie da się cofnąć czasu! Szkoda, że te tańce tak szybko się skończyły…
- Pamiętasz, dlaczego?
- Nie bardzo. Ależ tak! Pamiętam! To przez stan wojenny. Nawet wieczorne spotkania się skończyły, bo na dwudziestą drugą trzeba było być w domu. Do nas mało kto przychodził i myśmy przestali odwiedzać… A ty pamiętasz stan wojenny?
- Jak przez mgłę. Nie dotyczył mnie bezpośrednio, z wyjątkiem tego, że tak szybko trzeba było być w domu. Nie pamiętam o której dorośli, ale dzieci musiały wrócić do osiemnastej. Któraś moja koleżanka miała urodziny i musiałam wracać, a inne zostały, bo były z tej samej klatki… Mogłam przenocować tam, ale nie pozwoliłaś mi i miałam o to do ciebie przez długi czas straszny żal.
- Córciu… Baliśmy się rewizji, a zawsze w domu było coś nielegalnego. Tato był przecież zaangażowany… Bardzo baliśmy się o was, co będzie, w razie gdyby nas aresztowano… Ale jakoś nikt na nas nie doniósł. A panią Agatę pamiętasz? Czasem u nas nocowała…
- Też jak przez mgłę.
- Ona też była bardzo zaangażowana, a pracowała w kolegium do spraw wykroczeń. Wtedy obowiązywał tak zwany tryb przyspieszony, czyli nawet po pracy musiała być pod telefonem i w związku z tym bywała u nas, bo był telefon. A jednocześnie razem z tatusiem, to znaczy z Karolem, pisali artykuły do różnych solidarnościowych publikacji. Kilka razy dzwoniono po Agatę w środku nocy, bo przywieźli „tryb” i trzeba było natychmiast go rozpatrzyć… I nawet w sobotnie popołudnia i w niedziele miała dyżury…
- Jakoś nigdy nie mówiliście, że tato był taki zaangażowany…
- A był. Wiesz, on zawsze na kierowniczych stanowiskach i na dodatek partyjny. Wymykał się zwykłemu zaszufladkowaniu. Tymczasem swoje robił. Jego inteligencja i pamięć były tu niezwykle przydatne. Usłyszał tylko raz, umiał skojarzyć, zapamiętać, przekazać fakty. To było wtedy cenne. A po kim macie tę niezwykłą inteligencję, jak nie po ojcu? Sama powiedziałaś, że nauka szła wam gładko. Dobre, ojcowskie geny!
- Nigdy nie myślałam w ten sposób…Dobre ojcowskie geny.. Przecież ty też jesteś inteligentna!
- Córciu, przy Karolu zawsze byłam jak wyrobnik przy mistrzu. Miałaś fantastycznego ojca, który wprawdzie nie umiał mówić, że kocha, ale za każdego z was – bez wyjątku! – oddałby swoje życie. I tak masz zawsze o nim myśleć. Był wspaniałym facetem, najlepszym ojcem, jakiego mogliście mieć.
- Mamo… czy ty go nadal kochasz?
Matylda nie odpowiedziała od razu. Usadowiła się wygodniej w fotelu i dopiero wtedy, jakby zapatrzona w głąb siebie niemal wyszeptała:
- Myślę, że zawsze będę kochała Karola takiego, jakim go poznałam. Rozpamiętywanie złych chwil nie wnosi nic dobrego. Jest ojcem moich dzieci. Wspaniałych dzieci. I to jest wystarczający powód, by zawsze go ciepło wspominać.
- Dlaczego nigdy wcześniej tak nie rozmawiałyśmy? – zapytała po długiej chwili milczenia Blanka.
- Może musiałyśmy do tej rozmowy dojrzeć?
*************************************
Jednak Matylda nie zatelefonowała, bo odezwał się telefon stacjonarny – Paula! Podała numer, na który Matylda powinna natychmiast oddzwonić.
Okazało się, że Paula ma problem. Bliska koleżanka chodzi z facetem, który ją zdradza. Przypuszczalnie koleżanka nic o tym nie wie. Czy ona, Paula, powinna jej wszystko powiedzieć?
- Przepraszam, a co ty wiesz? Jakie masz dowody zdrady? – rzeczowo zapytała Matylda.
- To znaczy o co ci chodzi? Nie wystarczy, że mieszka z młodą laską? To nie jest dowód?
- A może twoja koleżanka wie o tym, że facet mieszka na przykład ze swoją siostrzenicą?
- Matylda, przestań! Kto w to uwierzy?
- Widziałaś jak się całują? Albo chociaż obejmują? A może byli razem na kolacji i on patrzył na nią rozkochanym wzrokiem?
- Nic z tych rzeczy. Po prostu zamieszkał z młodą dziewczyną. Pokojówka mówiła, że ona ma samą seksowną bieliznę – Paula była wyraźnie podekscytowana.
- A jaką bieliznę ma mieć młoda, seksowna dziewczyna? – zdumiałą się Matylda. - Co najwyżej może chodzić w ogóle bez bielizny. Śpią w jednym łóżku, tak?
- Tego nie można jednoznacznie stwierdzić.
- Obawiam się, że chcesz wepchnąć palec między drzwi. Albo zdobądź konkretne dowody, albo się w to wcale nie wtrącaj. Ja bym tak zrobiła. A ty rób, jak uważasz. W każdym bądź razie zalecam daleko posuniętą ostrożność, bo można kogoś bardzo skrzywdzić. A chociaż ta pokojówka zasługuje na zaufanie? Lepiej powiedz, co u Dawida.
- Dawid… Chyba jest dobrze, albo prawie dobrze. Obiecał mi wspólny miesiąc na jakiejś ciepłej wyspie. Jeszcze się nie zdecydowałam, na której. Pojedziemy dopiero we wrześniu, więc mam chwilkę. Tu też mam pewne zobowiązania… I tego kolesia też muszę przypilnować! Ma to u mnie jak w banku!
- Paulo, kochanie! Takiej cię jeszcze nie znałam! Bronisz swojej przyjaciółki niczym lwica małych! Tylko przy okazji żebyś nikogo nie skrzywdziła! Ale cieszę się, że jesteś dobrej myśli co do Dawida. Rozumiem, że nie wszystko można przez telefon…
© Elżbieta Żukrowska 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz