ŚMIECH
Prześlizguję się w ciszy
poprzez wszystkie bramy,
wołam ledwie szeptem
nasłuchuję szmeru.
Czy mi dziś odpowiesz?
Czy jesteśmy sami?
Którędy mam do ciebie?
— nie słyszę odzewu...
Ciągle cię nie znajduję,
choć zaglądam wszędzie,
przebiegam coraz szybciej
od sali do sali.
W jakim to kąciku
dziś mi się ukryłeś?
Nasłuchuję jeszcze,
co płynie z oddali....
Wchodzę coraz wyżej...
Schody trochę strome,
ciągle jeszcze
wysoko-daleko przede mną.
Aż tu nagle śmiech buchnie!
Biegnie nieprzytomnie
żywiołowa kaskadą
z góry spada na mnie!
© el.żukrowska 19.marca 2013.
zdjęcie z internetu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz