poniedziałek, 4 października 2021

ZA LASAMI...

 





Za lasami... -© Elżbieta Żukrowska

Za lasami, za górami, w mym miasteczku nad jeziorem,
zapalają się światełka - tak to bywa już wieczorem. 
A za każdym oknem przecie, tak jaskrawo oświetlonym,
rodzinne się życie plecie, utajone przed jęzorem. 
 Za górami, za lasami... Teraz cisza dołem płynie,
bo pandemia trzyma w szponach (nie wiadomo, kiedy minie).
Za lasami... Ludzie cichutko mieszkają,
nie ma krzyków, śpiewów, złości,
nikt się z domu nie wychyla, nie zaprasza do się gości. 
Pani dłubie coś szydełkiem, pan wgapiony w telewizor,
brak rozmowy miedzy nimi, smutno pić samemu piwo. 
Takie jakieś życie miałkie, nawet dzieci nie zadzwonią,
czort się kryje pod kamieniem, eh, machnąć na to wszystko dłonią. 
Za górami, za lasami... Księżyc świeci tak niemrawo.
Jesień przeszła pod drzewami, zaraz robi się tam rdzawo. 
Za lasami... Nad jeziorem... Umilkł ptaków głośny chorał.
Smutek pełznie. Jest nostalgia za tym, co skończone wczoraj. 

A pod blokiem cichym krokiem kot się skrada. Błysnął okiem.
Ciężkie życie ma kocisko, nie wie, gdzie jest przytulisko.
Choć rzuciłam mu jedzenie - uciekł, by być dalej w cieniu. 
Może wróci na posiłek kiedy ja ręce umyję. 
Nikt go dzisiaj nie pogłaszcze i nie będzie chciał opatrzeć.

Choszczno, 26.09.2021 r.
obraz Hanny Moczydłowskiej-Wilińskiej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz