czwartek, 24 sierpnia 2017

ON




On

Kiedy dotyka spóźnione uczucie...
Kiedy wieją tylko zachodnie wiatry...
Wierzby szumią wiatrem spłoszone,
w smutnych oczach błyskają gwiazdy...
Śledziłam jego źrenice - lekko się uśmiechał.
Słuchałam przez telefon - gdzie to ziarnko prawdy?
Potok słów płynął - barwny i ciekawy,
ale co stało za słowami? W niepoznanej dali?
Wierzby szumiały, w oczach było niebo.
Pijane uczuciem wybaczały dzikość.
Na wargach modlitwa - wiedziała, że trzeba...
I nic.
Nic.
Nic na potem.
A przecież słowami już były tak blisko!
Lecz wdarła się złośliwa jawna nonszalancja,
ta dobra nie odda, wręcz wrzuci w ognisko!

Z czasem rozmowy były coraz dłuższe...
Chciało się odkryć rzeźbę swego życia!
Zdradzić sekrety! Dokumentnie wszystkie!
Co mnie powstrzymało, zasłoniło usta,
że nie odpowiedziałam ochoczo na jego zwierzenia?
Przewidziałam rozstanie tak jak w słońcu cienie?
Był blisko i się łasił, choć nic nie obiecał.
Zasłaniał niepamięcią, niewiarą w zaklęcia.
Śpieszył się, ciągle pędził, coś miał do zrobienia.
I nagle zapadał się z telefonem przy uchu,
słyszałam głęboki oddech. Czekałam olśnienia.
Zdawał się po myślach przebiegać, układać jak nuty.
A może rozpisywał w głowie partyturę?
"To jej powiem, a o tamtym to tylko na skróty,
niech czasem mi nowej nie wywierca dziury..."

Nagle się obraził. Strzelił podniebnego focha.
I nic.
Nic.
Ale to już wszystko!
Teraz się zastanawiam - czy naprawdę był?
Ile z tego wyśniłam? Złudzenia chodziły piechotą...
Ile między marzenia już dawniej włożyłam?
Co chciałam zamienić w powieść szczerozłotą
i czerpać z niej, i się sycić, tańczyć o poranku
grane stare romanse choćby Wiercińskiego!
Koło dziesiątej pić kawę na ganku
i cieszysz się, że przyroda ciągle mnie zachwyca,
że mam dla duszy przecudne pejzaże,
malowane przez mistrza, jakim jest natura...

Czy rzeczywiście kiedyś i kogoś kochałam?
Czymże jest miłość? - Przecież to jak umieranie...
A ja oddycham, chodzę, żyję, zupę zamieszałam,
podniebienie się cieszy, gdy serwuję danie.
I nic.
Nic.
Wiatr dziś chłodzi czoło.
Czy wszystko się działo? Nie ma potwierdzenia.
Mówić o miłości - to przecież zbyt mało!
Wodę przesypywać w palcach, łapać wiatru tchnienia
- to wszystko. Koniec mego walca...

© Elżbieta Żukrowska
fot. Gentelman Nigcht

22.08.2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz