wtorek, 29 sierpnia 2017

MIAŁAM SEN - opowiadanie




Miałam sen.

Na zaniedbanej działce wyrosły marne warzywa. Wyrwałam ich trochę, tyle co na zupę - nędzne kalafiory, ledwie jak orzech włoski, maleńką marchewkę, nadpsuty seler, pietruszkę prawie bez korzenia... Byłam w towarzystwie męża. Mieliśmy tylko 2 zł., a więc nie było mowy o żadnych zakupach. Martwiłam się, bo do świeżej gotówki trzeba było czekać jeszcze cały tydzień. Wracaliśmy z tymi warzywami przez nasz ryneczek. Jakiś znajomy dał nam garnek z wodą i dostęp do kuchenki elektrycznej. A sąsiadka (w realu już od dwóch lat nieżyjąca) dostarczyła całe mnóstwo jabłek, ale wszystkie były nadpsute.  Mąż gdzieś zniknął, a ja te warzywa do garnka... A potem zabrałam się za jabłka, a tu każde aż brązowe w środku. I zmartwiłam się. Bo też i co to za zupa wyjdzie bez kawałka gnatka, a w domu będą goście... I co mam zrobić z tymi jabłkami?
Tymczasem pan w eleganckim garniturze zawiadomił mnie, że zostałam wykluczona z jakiegoś ważnego stowarzyszenia (a może aż z Rady Powiatu??), papierów całe mnóstwo przyniósł, na przepisy się powoływał... Nie zależało mi na tym, by być w tym czymś, ale wykłócałam się o sposób załatwienia sprawy - za moimi plecami, bez poinformowania przed...  Nic nie zyskałam...
Wrócił mąż - coś tam załatwił, coś zrobił, z kimś pogadał i ktoś tam oddał mu 85 zl długu. Ale znalazłam jeszcze 5 buraczków grubych zaledwie na palec i w pośpiechu też je do garnka skroiłam. Nagle pieniądze przestały być ważne. Byliśmy otoczeni życzliwymi ludźmi. Ktoś przyniósł mi troszkę koperku, ktoś inny zaprosił na śliwki do ogrodu. Ktoś o coś z życzliwością pytał, ktoś inny doradzał. Ta życzliwość od ludzi aż promieniowała. Z jednej strony wraz z mężem martwiliśmy się naszą finansową kiepską sytuacją, a z drugiej strony ta przyjazność i wyraźnie dobra wola, były dla nas wielką podporą, zmniejszała się nasza nędza...
Niestety - śliwki na gałęziach też już były niedobre, aż w białych kropeczkach...
Mimo wszystko ta dobroć, życzliwość, przyjazne nastawienie, ta chęć pomocy w sposób jaki kto może - to nas podnosi na duchu, to nas dźwiga, daje... radosne przebudzenie.

© Elżbieta Żukrowska 29.08.2017.
fot. wlasna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz