czwartek, 10 listopada 2011

JAK TO PEWNEGO DNIA BYŁO (1)

(8896)
Zwyczajnie było!

W pobliżu miejsca, gdzie zazwyczaj siedzę są ze dwa stosiki książek - zamiennie z włóczką:) Czytam trochę aż za dużo, choć nie zawsze to, co bym chciała... I oto powzięłam wiadomość, jak wejść w posiadanie tomiku wierszy Bronka ZO.K. I coż z tego, gdy nie mam internetowego konta, ani wcale nie umiem robić w Internecie zakupów??? Musiałam czekać na powrót trzeciego syna. W pierwszej chwili nie miał czasu. Przecież się w końcu doczekałam...

Ja wiem, że o pieniądzach dżentelmeni nie rozmawiają - bo je po prostu mają... Ale w tym wypadku muszę.

Ledwie zasiadł do komputera ten mój syn, a już przybiega do mnie z pytaniem:

- Mamo, czy ty wiesz, ile te książka kosztuje?

- No wiem. Dwie paczki papierosów.

Mój syn się zapowietrzył.Odszedl, ale po chwili wrócił.

- Mamo, a wiesz ile będzie cię kosztować wysyłka?

Tego akurat nie wiedzialam.

- Ile?

- Paczke papierosów.

- To chyba nie drogo. Bo wiesz, gdybyś to przeliczył na zapałki, to raczej drogo by wyszło...



Po całkiem krótkim czasie przyszła paczka. Aż mi się ręce trzęsły, gdy się do niej dobierałam! A potem przez kilka dni czytałam na okrągło! Nie mogłam sie wprost nacieszyć tomikiem wierszy Bronka. I - oczywiście - Jego książka znalazła się na stosiku blisko mnie, abym w każdej chwili mogła sięgnąć - bardzo często mam ją w swoich rękach. A co się przy tych wierszach napłaczę - tego mi nikt nie odbierze! Ale takie powinny być wiersze - poruszać do głębi, budzić największe emocje. Wtedy wiem, że czytam prawdziwą Poezję, wlaśnie taką prze wielkie P.

Ale to nie koniec opowiesci.

Od przynajmniej 25. lat nie polałam żadnych papierów czymkolwiek, ani herbatą ani moim ulubionym martini, że o innych płynach nie wspomnę. Po prostu takie rzeczy mi się nie zdarzają. Jednakże parę miesięcy temu wylała mi się herbata na włóczkę! Troszkę, objetościowo - może łyżeczka herbaty. Na szczęście wlóczka była moja i do tego ciemnobrazowa - czyli nie ma problemu. Nic bardziej mylnego! Otóż starość przejawia się bardzo różnie - także zmniejszoną sprawnością rąk, słabszym refleksem itp. Reasumując - wylałam herbatę na tomik Bronka :((((((((( Dlaczego nie na każdą inną książkę, tylko właśnie na te wiersze????? I to całe pół szklanki! Ale co to znaczy, jak książka jest wydana na porządnym papierze! Otrzepałam ją z herbaty, obsuszyłam miękką szmatka i ...dalej czytam.

Bronku ZObidzy Kozieński - czy czujesz się poczęstowany herbatą?

Na Twoim miejscu - ja bym się tak nie czuła.

Może kiedyś, w drodze nad morze, będziesz miał chwilę na odpoczynek - u mnie masz zawsze herbatkę "z malinką, cytrynką i listkiem miety" - albo coś podobnego. Zaproszenie jest z serii tych nieustających :)

Ale i tak się Ciebie boję...:)

6 komentarzy:

  1. Myślę,że nie masz czego się bać - skoro Jego wiersze do Ciebie trafiają i wyciskają łzy, to z pewnością nie masz się czego obawiać, z pewnością znajdziecie łatwe porozumienie.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anabell
    To jest taka osobowość, że stracha mam jak stąd do "tamtąd". O porozumieniu nawet i nie myślę. Ważne, by On pisał i publikował, to sobie poczytam aż do zapuchnięcia oczu.
    Napisał mi, abym płakała radosnymi łzami. A ja na to, że będę takimi, jakie będą Jego wiersze.
    Przecież takie słowa, że nawet z wrogiem podzieli się chlebem choćby mu ponad miarę ubyło, albo że nawet modlitwą można zgrzeszyć, jeśli jej dla drugiego za mało - no i jak nie płakać??? Przecież to porusza do żywego!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. No to nareszcie wiem Romantyczna Duszyczko gdzieś się zapodziała. Utonęłaś po prostu w wierszach Bronka.I trudno się dziwić.Osobowości nie należy się bać a jedynie podziwiać:)))
    Jak już się nasycisz to wracaj do rzeczywistości.
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Jutuś Kochana
    Ani myślę przestać się sycić tymi wierszami, dopóki mnie poruszają.
    Ale ze mną jest gorzej - znowu mi w duszy grać zaczęło i się sypnęło wierszowankami, potok jakiś, a już miało nie być....I ani tego zatrzymać...
    Słoneczka pełne garści dla Ciebie...

    OdpowiedzUsuń
  5. A cóż ma być w tym co piszesz o sobie gorszego? Ciesz się że Ci w duszy gra. Nie marudź i niczego nie zatrzymuj. Ja siadam ze sznurkiem i szydełkiem planując że zrobię słonia i robię konia:))))))A Ty chciałabyś "planować" swoją wenę.Sypnij troszkę jeśli łaska tymi nowościami.Słonko by mi się przydało.Jest szaro, buro i paskudnie.
    Pozdrawiam Cię bardzo cieplutko i serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Juteczko kochana- mgły jakieś jesienne tak ciągną wokoło... Smętnie i jesiuennie... Ale to minie. Niedługo minie...
    Przesylam Ci specjalne uściski i promyczki co je wczoraj zebrałam - dzielę sie z Tobą!

    OdpowiedzUsuń