Pochwała żon
Pokropiło deszczem w koło, bardzo się schłodziło,
a pan Słowik przestał śpiewać - nie było mu miło.
Zachrypł cały, obolały, gardła nie natężał,
bo mu zamiast pięknych treli syk wychodził węża.
Zrozpaczony, rzekł do żony, że z żalu umiera,
wszak bez głosu w gruzach legła już jego kariera!
Ale pani Słowikowa mądrą bardzo była
i mu ziółek oraz miodu pod dziób podstawiła.
Zanim deszcz na dobre ustał i gwiazd blask zapląsał,
to już Słowik z nowa śpiewał, przecudownie kląskał!
Morał z tego płynie taki - szanujcie swe żony,
w trudnej chwili balast nieszczęść przez nie odrzucony.
One niezawodne w każdej aury porę - tak dniem jak i nocą -
raz od słońca, raz od deszczu służą swą pomocą.
Niech panowie piórka stroszą i głosem się chwalą,
panie, ciche w swej skromności, bardziej są wytrwałe.
© Elżbieta Żukrowska 14.07.2016.
fot. Parafia św. Łukasza Ewangelisty w Lipnicy Wielkiej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz